Rosjanie zapomnieli o Switchblade’ach. I 25 mln USD poszło z dymem
Ukraińscy żołnierze zniszczyli w obwodzie donieckim rosyjski system obrony przeciwlotniczej Tor. Atak został przeprowadzony za pomocą amerykańskiego drona-kamikadze, o którego obecności na froncie wszyscy nieco zapomnieli. A to błąd, który kosztował Rosję ok. 25 mln USD, bo Switchblade 600 ponownie pokazał swoje możliwości.
Ukraińcy pochwalili się kolejną skuteczną akcją, przeprowadzoną wspólnie przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy i 14. Samodzielny Pułki Bezzałogowych Statków Powietrznych. Operatorzy dronów rozpoznawczych tej jednostki wyśledzili rosyjski system Tor i przekazali współrzędne operatorom dronów bojowych Switchblade 600, którzy przeprowadzili precyzyjny atak.
Gdy tylko ukraińskie wojsko uruchomiło Switchblade’a, rosyjski system obrony przeciwlotniczej zaczął przemieszczać się z pozycji bojowej, aby uniknąć uderzenia, ale się nie udało. Pierwszy dron uderzył w tylną część kadłuba, a drugi go podpalił i zagrożenie z jego strony zostało zneutralizowane. W ten sposób ukraińscy operatorzy dronów ponownie udowodnili, że nawet rozwiązanie przeznaczone do neutralizacji dronów nie jest w stanie powstrzymać ich bezzałogowców.
Tor-M2. Co to za system?
A należy tu zaznaczyć, że trafiony system to Tor-M2, czyli najbardziej zaawansowana wersja TOR w rosyjskim arsenale, nazywana często "militarnym złotem", bo mowa o systemie obrony powietrznej krótkiego zasięgu, który ma za zadanie chronić piechotę przed atakami ze strony samolotów, pocisków kierowanych i bezzałogowych statków powietrznych. Po ogłoszeniu wysłania go do Ukrainy, stał się dosłownie gwiazdą lokalnej telewizji, a rosyjska państwowa agencja informacyjna TASS nie ustawała w zachwytach. No cóż, gadanie swoją drogą, a informacje z frontu swoją...
9K330 Tor to system kierowanych rakiet ziemia-powietrze opracowanych w ZSRR na początku lat 80. ubiegłego wieku jako zastępstwo dla systemów 9K33 Osa. Jest przeznaczony do zwalczania celów na małych i średnich odległościach, dzięki wysokiemu stopniowi automatyzacji system jest w stanie zwalczać cele takie jak samoloty, śmigłowce, bezzałogowe statki powietrzne (UAV), pociski manewrujące, bomby i pociski kierowane.
W wykorzystywanej w Ukrainie wersji Tor-M2 wykorzystuje pociski 9M311M o zasięgu maksymalnym do 12 km oraz pułapie do 10 km, może wykryć do 48 obiektów, śledzić 10 stanowiących największe zagrożenie i naprowadzać jednocześnie cztery rakiety na cztery cele.
Lepiej nie zapominać o Switchblade 600
Jeśli zaś chodzi o amerykański system, z którego skorzystali Ukraińcy, to mamy tu do czynienia z amunicją krążącą - klasyfikowaną przez armię amerykańską jako pocisk, a nie dron - której w odróżnieniu od UAV nie można odzyskać, bo działa za pośrednictwem sygnału o częstotliwości radiowej. Pozwala on jednak zachować operatorowi kontrolę do czasu, aż cel zostanie zaatakowany, a do tego Switchblade to broń bardzo trudna do wykrycia ze względu na niski sygnał akustyczny, termiczny i wizualny.
Co ciekawe, system powstał w odpowiedzi na zapotrzebowanie amerykańskiej piechoty na broń wsparcia powietrznego, którą można nosić w... plecaku. Obecnie jest dostępny w dwóch wersjach, Switchblade 300 do neutralizowania piechoty i Switchblade 600 do atakowania celów opancerzonych, a o ich skuteczności niech świadczy fakt, że od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę widzieliśmy już co najmniej kilka "podróbek", np. tajwańskie Flyingfish czy irańska Sina.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!