Rywalizacja NATO i Rosji. Historia nowej "zimnej wojny", której finał możemy zobaczyć w Ukrainie

Wybuch rakiet w miejscowości Przewodów sprawił, że NATO i Rosja znów stanęły w obliczu ogromnego zaognienia swoich relacji. To, co się teraz stało, może być szczytowym momentem rywalizacji tych dwóch światowych bloków. Rywalizacji, która ciągnie się aż od lat 90.

  • Wydarzenia z miejscowości Przewodów doprowadziły do jednego z największych wzrostów napięć na linii NATO-Rosja w historii.
  • Nawet jeżeli rozwój wydarzeń nie wskaże rosyjskiej winy, to mogą się one okazać jednym z ważniejszych momentów wieloletniej rywalizacji tych bloków.
  • NATO i Rosja po 1991 pomimo pierwszych zbliżeń, szybko powróciły do rywalizacji. Ta zaostrzyła się zwłaszcza po ataku Rosji na Krym.

Nowe twarze, ta sama relacja. NATO i Rosja po 1991

NATO po pokonaniu ZSRR musiało wybrać nową politykę swoich działań. Pokonując największego wroga, nie miała już tak naprawdę z kim walczyć. Sojusz zaczął więc rozszerzać idee zachodniego świata, w pierwszej kolejności na państwa byłego bloku wschodniego m.in. Polskę.

Reklama

Nie podobało się to Rosji, która widziała drogę współpracy z Zachodem, ale bez rozpowszechniania zachodnich idei na rosyjską "strefę wpływów". Rosja pomimo tego, że złagodniała, to dalej miała w sobie chęć ekspansjonizmu, który tak dobrze dziś znamy. Kraje byłego bloku wschodniego nie miały jednak zamiaru iść w kierunku Rosji i wybierały Zachód. Ze względu na sytuację ekonomiczną i stan państwa już pod koniec lat 90. wracały w Rosji sentymenty imperialne, szczególnie wobec zwiększonego wpływu NATO w Europie. Mimo przyjaznych gestów napięcie na linii NATO-Rosja zaczęło się szybko podnosić. Do tego szczególnie przyczynił się rządzący w Rosji od 1999 Władimir Putin.

Gruzja 2008 i Libia 2011 - pierwsze przesłanki kryzysu

Dziś znamy imperialne zapędy rosyjskiego dyktatora, jednak z początku nie zdradzał swoich planów i prezentował się światu głównie jako "rozsądny przywódca Rosji". Na tyle rozsądny, że państwa NATO nie widziały w jego Rosji zagrożenia.

Sytuacja zaczęła zmieniać się w 2008, kiedy nastąpił konflikt w Gruzji, gdzie pod pretekstem "ochrony swoich obywateli", Rosjanie zaatakowali niepodległe państwo. Putin zrobił to, aby uniemożliwić Gruzji wejście do NATO, nad czym prowadziła już projekty. Brzmi znajomo? To był idealny przykład schematu, wedle którego Putin chciał atakować kolejne kraje. Działania Rosji wzbudziły niepokój głównie w państwach rejonu Europy Środkowo-Wschodniej.

Rywalizacja między NATO a Rosją pojawiła się w 2011 roku, podczas wydarzeń w Libii. Rosjanie zaczęli oficjalnie krytykować NATO za interwencję. W Moskwie rozpoczęła się propaganda antyzachodnia, która wraz z kolejnymi latami przybierała na sile. Było to przygotowanie na atak. NATO natomiast już od tego momentu w praktyce porzuciło plany.

Przełom w rywalizacji i powstanie "wschodniej flanki" - Krym 2014

Gdy w marcu 2014 roku "zielone ludziki" wylądowały na Krymie, NATO ostatecznie zobaczyło, czym jest Rosja. Atak na niepodległe państwo niedaleko wschodniej flanki Sojuszu sprawiło, że ten zaczął poważnie działać w ramach nacisków na Rosję. Szokiem nie było tylko to, że Rosja zabrała część ukraińskiego terytorium. Sytuację zaognił fakt, że Rosja wysyłała sprzęt, a nawet ludzi po to, aby podtrzymywać w Ukrainie walki separatystyczne.

NATO doznało wtedy bardzo zimnego prysznicu. Wielu specjalistów nawet nie spodziewało się, że w Europie może dojść do tak gwałtownej zmiany granicy. Jednak Rosjanie mylili się, jeśli myśleli, że NATO nie zacznie żadnych działań. W 2014 roku rozpoczęła się nowa "zimna wojna" między USA a Rosją. Jej symbolem był szczyt NATO w Newport, gdzie zdecydowano się na zwiększenie liczby żołnierzy Sił Szybkiego Reagowania do 40 tys. żołnierzy i powołanie jednostki VJTF, którą można rozmieścić w ciągu niespełna kilku dni.

Niemniej wymagane były dalsze prace nad "dogonieniem" Rosji. Od razu po 2014 roku NATO zdawało sobie sprawę, że to Rosja, która już prowadziła działania wojenne była na tamten moment lepiej przygotowana do ewentualnej konfrontacji. Zachód nie miał jednak zamiaru siedzieć bezczynnie. Nastąpił moment wyścigu zbrojeń.

Od aneksji Krymu do wybuchu wojny — wyścig zbrojeń NATO i Rosji

Po aneksji Krymu i rozpoczęciu walk na wschodzie Ukrainy następowała stopniowa eskalacja napięcia na linii NATO-Rosja. Wtedy też Polska otrzymała znacznie większą rolę w Sojuszu. Przykładem było zorganizowanie szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku. Wtedy też przyjęto inicjatywę NATO Forward Presence, polegającej na zwiększeniu obecności grup bojowych w krajach bałtyckich, Polsce, Rumunii i Bułgarii. Była to jedna z form odstraszania Rosji od agresywnych działań.

Manifestacja siły NATO dotyczyła także zwiększenia na wschodzie częstotliwości ćwiczeń wojskowych. W 2016 roku Polska organizowała jedne z największych w historii NATO ćwiczeń, Anaconda-16. To miał być sygnał dla Rosji.

Rosja zaś nie pozostawała dłużna i brała udział w rywalizacji. W 2021 we współpracy z Białorusią zorganizowała Zapad-21, największe ćwiczenia wojskowe w Europie od blisko 40 lat. Podejrzewano nawet, że jeśli Putin chce zaatakować jakieś państwo, to zrobi to właśnie podczas Zapadu-21. Pomylono się tylko o rok.

Jednak Rosja zamiast czystej prezencji siłowej, skupiała się na pozamilitarnych działaniach, rodem z filmów sensacyjnych. W 2016 rosyjskie służby informacyjne GRU koordynowały w Czarnogórze nieudany przewrót, mający obalić prozachodni rząd. Jednak najbardziej spektakularnym działaniem Rosji było otrucie przebywającego w Londynie Siergieja Skripala, byłego oficera GRU. Działanie to wywołało wręcz międzynarodowy skandal.

Cały okres od rozwoju strategii NATO we wschodnim regionie obfitował w zaciekłą rywalizację z Rosją. Jedna, jak i druga strona oskarżała się o liczne prowokacje. Rywalizacja przenosiła się także poza Europę m.in. do Syrii. Jednak 24 lutego ta rywalizacja nabrała nowego rozpędu.

Wojna w Ukrainie - kulminacja rywalizacji Rosji i NATO?

Ukraina to dziś pole szachowe NATO i Rosji, na której rywalizują o dominację w Europie. Nie ma co ukrywać, że Zachód poprzez masowe dostarczanie Ukrainie broni, chce wykrwawić Rosję. A ta nie pozostaje dłużna, strasząc konsekwencjami za takie działanie. Jednak już raczej nikt nie nabiera się na kolejne słowa Putina o "atomowej zemście".

Ostatni wypadek w miejscowości Przewodów pokazał, jak silne są napięcia między NATO a Rosją, gdzie od razu zaczęły pojawiać się pytania o artykuł 5. Dziś też wszyscy czekają na twarde stanowisko NATO. Nawet jeśli to nie Rosjanie odpowiadają bezpośrednio za śmierć dwóch obywateli państwa członkowskiego, to ich walka w Ukrainie do niej doprowadziła. A taka sytuacja w świetle kilku lat wcześniejszej rywalizacji, nie zostanie zagrzebana. Czas pokaże jak incydent w Przewodowie wpłynie na rywalizację NATO-Rosja i czy w Ukrainie zobaczymy jego rozstrzygnięcie. 

 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: militaria | Rosja | NATO | wojsko rosyjskie | wojska NATO
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy