Ukraińcy mają potężną "Mrówkę", a Rosjanie zabawkę dla dzieci
Tak się składa, że dziś w sieci pojawiły się nagrania, które pozwalają porównać ukraińskie i rosyjskie bezzałogowe systemy do transportu wyposażenia i rannych żołnierzy z pola walki. I to porównanie nie wypada najlepiej dla Kremla.
Siły Zbrojne Ukrainy pochwaliły się robotycznym systemem własnej produkcji o nazwie "Mrówka", który jest jednym z wielu bezzałogowych pojazdów naziemnych opracowanych przez Kijów na potrzeby prowadzonych działań wojennych. Jak wyjaśnia Igor Czajkowski, kierownik projektu "Systemy robotyczne" w rozmowie z Suspilne, ten system składa się w 80 proc. z części wyprodukowanych w Ukrainie, a jego celem jest bezpieczne zdalne usuwanie żołnierzy z pola bitwy i dostarczanie wody, żywności lub innego ładunku.
Ta Mrówka to wszechstronna "bestia"
Nazwa jednostki wzięła się z tego, że waży 350 kilogramów, ale może unieść tonę ładunku - co prawda do wyników prawdziwych mrówek jeszcze trochę brakuje, bo te przeciętnie mogą podnieść 5 do 20 razy więcej niż same ważą, ale wynik i tak jest imponujący i co najważniejsze, wystarczający dla przewidzianych funkcji. Dowiadujemy się też, że system posiada funkcję "do przodu" i "do tyłu" oraz funkcję "obracania w miejscu" w jednym i drugim kierunku, która ułatwia pokonywanie napotkanych przeszkód i jest ładowany z gniazdka lub generatora.
To dość potężna jednostka ewakuacyjna. Zasilany jest jednym lub dwoma akumulatorami elektrycznymi o mocy 6, 8 lub 13,6 kW. Taki system powinien wystarczyć na około 30-40 kilometrów. Zostanie on także uzupełniony o systemy łączności radiowej i monitoringu wizyjnego.
Uwagę zwraca tu również ciekawe rozwiązanie dotyczących bocznych ramp, które opracowali i zaprojektowali ukraińscy inżynierowie - boki platformy można dość łatwo przekształcić w drabiny, dzięki czemu platformę można bez wysiłku zdjąć/załadować samochód transportowy. Szacunkowy koszt całego systemu to w zależności od dodatkowego wyposażenia 620-650 tys. hrywien, czyli ok. 66-70 tys. złotych.
Rosja prezentuje "Brata"
Przy okazji Ukraińcy zapowiadają też mniejszą wersję "Mrówki" o nazwie "Minion", która będzie czterokrotnie mniejsza i bardziej kompaktowa. Może wtedy podobne rozwiązanie do ewakuacji żołnierzy zaprezentowane przez Rosję nie będzie wyglądać jak zabawka dla dzieci? Trudno powiedzieć, bo patrząc na udostępnione dziś w sieci nagranie "Brata", trudno oprzeć się wrażeniu, że Kreml ma do pokonania jeszcze daleką drogą.
Bo chociaż też mamy tu do czynienia ze zdalnie sterowanym bezzałogowym systemem naziemnym, to jego gabaryty i możliwości nie prezentują się zbyt imponująco. Nie poznaliśmy wprawdzie żadnych parametrów systemu, ale na filmie wygląda to tak, jakby mały dron naziemny miał problem z transportem jednego żołnierza na relatywnie równym i lekko pochylonym terenie. A co dopiero, kiedy przyjdzie mu się zmierzyć z trudniejszymi warunkami, porozjeżdżanym polem bitwy, błotem itd.