USA mają broń, która zakłóca satelity. Rosja i Chiny bezradne?
Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych niedługo wprowadzą dwa nowe systemy antysatelitarne o nazwie Meadowlands oraz Remote Modular Terminal. Jak donoszą media, mają pozwalać na zdalne zakłócanie pracy satelitów. Będzie to dać wielka przewagę w rywalizacji z Rosją i Chinami.

Jak podaje portal Bloomberg, Dowództwo Operacji Kosmicznych armii USA niedługo wprowadzi dwa systemy do zakłócania satelitów - Meadowlands i Remote Modular Terminal. Wejdą w skład Counter Communications System, czyli całej sieci amerykańskiej broni zakłócającej.
Wojna przenosi się do kosmosu. USA szykują potężną broń
Meadowlands to produkt firmy L3Harris Technologies, który przechodzi już ostatnie szkolenia, ćwiczenia z użyciem ostrej amunicji, próby misji i opracowywanie taktyki. Według Dowództwa Operacji Kosmicznych ma zostać wprowadzony do użytku w bieżącym roku finansowym.
Remote Modular Terminal to natomiast system opracowany w kooperacji przez firmy Northstrat Inc. oraz CACI International Inc., którego egzemplarze zostaną rozmieszczone za granicą w najbardziej strategicznych lokalizacjach i będą mogły być operowane zdalnie. Obecnie znajdują się w ograniczonej fazie wczesnego użytkowania, co oznacza, że mogą być wykorzystywane operacyjnie. Jak podaje Bloomberg, Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych planują zakupić do 32 systemów Meadowlands i do 24 Remote Modular Terminal.
Możliwość zakłócenia satelitów z każdego miejsca na Ziemi
Nowe antysatelitarne systemy USA mają bazować na Ziemi, a przez to być bardziej opłacalne, niż konstrukcje wysłane na orbitę. Stanowią przy tym ważny krok w strategii Amerykanów, gdyż ci sami przyznają, że Meadowlands i Remote Modular Terminal mogą być nie tylko wykorzystane w defensywie, ale także w działaniach ofensywnych. Jak stwierdziła w rozmowie z Bloombergiem Victoria Samson, ekspertka ds. bezpieczeństwa i stabilności kosmicznej, takie systemy zakłócania nie są też międzynarodowo traktowane jako "przekroczenie czerwonej linii" w operacjach domeny kosmicznej.

Możliwość operowania takimi systemami zdalnie jest szczególnie ważna, bo pozwala na zwalczanie satelitów poza większym zagrożeniem. Odpowiedź na zakłócenia wymaga dużych środków obronnych, a bez nich ważne satelity pozostają tylko kosmicznym śmieciem. Celem Amerykanów ma być przeciwdziałanie temu, co wojskowi coraz głośniej określają jako rosnące zagrożenie ze strony Chin dla sił zbrojnych USA w przestrzeni kosmicznej.
Jak kosmos stał się polem bitwy
Według nieklasyfikowanego dokumentu Space Threat Fact Sheet autorstwa Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych w lipcu Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza mogła korzystać z ponad 510 satelitów wywiadowczych, obserwacyjnych i rozpoznawczych wyposażonych w czujniki optyczne, wielospektralne, radarowe i radiowe. Te satelity pozwalają Chinom śledzić ruchy amerykańskich flot i sił ekspedycyjnych na Pacyfiku.
Stany Zjednoczone widzą też duże zagrożenie kosmiczne w działaniach Rosji. Chociażby w czerwcu 2025 ich Siły Kosmiczne raportowały o dziwnym zachowaniu rosyjskiego satelity COSMOS 2588, który wydawał się śledzić jednego z amerykańskich satelitów szpiegowskich. Amerykanie podejrzewali, że rosyjska konstrukcja może być wyposażona w broń antysatelitarną, co opisał na łamach Interii GeekWeek Krzysztof Sulikowski. Obawy te jeszcze bardziej się wzmocniły, gdy na początku 2024 roku pojawiły się doniesienia, że Rosjanie mają tworzyć broń kosmiczną z ładunkami nuklearnymi, która w jednej chwili mogłaby zniszczyć całe konstelacje ważnych satelitów.
Pewne jest, że zapowiedź wprowadzenia nowej broni antysatelitarnej przez USA pokazuje, że kosmos stał się już kolejną domeną działań wojskowych. I ta domena dziś jest terenem szybkiego wyścigu zbrojeń pomiędzy USA, Rosją i Chinami. Pozostają jednak pytania, jak daleko te państwa posuną się w tym wyścigu, aby uzyskać nad sobą przewagę i jak mocno zwiększą tym zagrożenie zarówno na Ziemi, jak i poza nią.










