USA na dobre kończą z bronią antysatelitarną. Co na to Rosja?

Amerykańska wiceprezydent Kamala Harris zapowiedziała, że Stany Zjednoczone nie będą dłużej prowadzić testów broni antysatelitarnej i jednocześnie wyraziła nadzieję, że inne kraje pójdą ich śladem, na dobre kończąc z tym szkodliwym procederem.

Amerykańska wiceprezydent Kamala Harris zapowiedziała, że Stany Zjednoczone nie będą dłużej prowadzić testów broni antysatelitarnej i jednocześnie wyraziła nadzieję, że inne kraje pójdą ich śladem, na dobre kończąc z tym szkodliwym procederem.
Niszczenie satelitów stwarza ogromne zagrożenie w przestrzeni kosmicznej /123RF/PICSEL

Broń antysatelitarna, tzw. ASAT (anti-satellite weapon), to narzędzie służące do zwalczania, tj. uszkadzania i niszczenia, obiektów przeciwnika rozmieszczonych w kosmosie, zwłaszcza satelitów. I choć jej istnienie najczęściej tłumaczy się celami obronnymi albo chęcią “porządkowania" orbity, czyli usuwania niedziałających satelitów, to w rzeczywistości chodzi o pokaz militarnych możliwości, a testy broni antysatelitarnej są powszechnie potępiane.

Dlaczego? Głównie dlatego, że satelita po takim ataku nie wyparowuje, a zamienia się w ogromną ilość mniejszych kosmicznych śmieci, wypełniając przestrzeń kosmiczną odpadami poruszającymi się w trudny do przewidzenia sposób, które stanowią zagrożenie dla narzędzi badawczych, a także życia astronautów przebywających w Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Wystarczy wspomnieć, że po chińskich testach z 2007 roku satelita FY-1C zamienił się w chmurę... ponad 40 tys. potencjalnie niebezpiecznych elementów!

Reklama

USA zmieniają zdanie. Koniec z pociskami antysatelitarnymi

I choć USA początkowo nie były skłonne do porzucenia swoich działań w tym zakresie - Rosja i Chiny postulowały o zakaz stosowania takiej broni już w 2008 roku, ale nie spotkały się z amerykańskim poparciem, a co więcej Amerykanie niejako na pokaz kilka tygodni później przeprowadzili kolejne testy - to najwyraźniej właśnie zmieniły zdanie. A że poza Stanami Zjednoczonymi tylko Chiny, Indie i Rosja oficjalnie dysponują systemami antysatelitarnymi i prowadziły ich testy, to właśnie do nich skierowany jest apel Kamali Harris.

Szczególnie zaś do tej ostatniej, bo to właśnie Rosjanie jako ostatni przeprowadzili testy ASAT, stwarzając przy tym duże zagrożenie dla ISS - do zniszczenia satelity, który zmienił się w 1500 większych fragmentów możliwych do śledzenia i tysiące niemożliwych do śledzenia mniejszych kawałków, doszło relatywnie niedaleko stacji kosmicznej i zmusiło astronautów do szukania schronienia na wypadek kolizji i uszkodzenia kosmicznego domu.

A że każdego roku wysyłamy na orbitę tysiące satelitów, to tego typu zagrożenie niemożliwymi do kontrolowania odpadami przestało być czysto akademickie - być może stąd amerykańska zmiana zdania i nowa propozycja, którą przedstawiła Kamala Harris podczas ostatniej wizyty wizyty w Vandenberg Space Force Base.

Co na to pozostali zainteresowani? Trudno powiedzieć, szczególnie w obliczu wcześniejszej postawy Stanów Zjednoczonych, nowej rosyjsko-chińskiej koalicji kosmicznej, a także możliwej różnicy zdań w temacie tego, co jest “rozsądnym" i “akceptowalnym" zachowaniem kosmicznym. Bo choć wydaje się, że wszystkim powinno zależeć na bezpieczeństwie ich operacji kosmicznych, to pierwsza odpowiedź Rosji, a konkretniej szefa Roskomosu, Dmitrija Rogozina, nie nastraja optymistycznie - odnosząc się do wypowiedzi amerykańskiej wiceprezydent napisał, że “Stany Zjednoczone zakończyły serię testów broni antysatelitarnej i wpuściły ją na uzbrojenie Sił Kosmicznych USA".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja | Międzynarodowa Stacja Kosmiczna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy