Wielki zaciąg do armii Putina z Buriacji, Kałmucji czy Dagestanu!

Rosja traktuje Azjatów jak mięso armatnie. Armii Putina zaczyna brakować żołnierzy. Na wojnę są wzywani hodowcy reniferów z Kałmucji czy Kazachowie z dalekiej północy. Na front ruszają rezerwiści z najbardziej dalekich rejonów Rosji...

Rosja planuje wielką ofensywę na wschodzie Ukrainy, ale natrafiono na poważny problem. Ogromne straty rosyjskiej armii sprawiły, że trzeba pilnie powoływać rezerwistów z najdalszych regionów Rosji. Oni dostrzegają dla siebie szansę na wyrwanie się z biedy, ale są słabo wyszkoleni i dlatego giną najszybciej.

Najwięcej poległych żołnierzy pochodzi z biedniejszych republik z mniejszościami etnicznymi jak Buriacja, Kałmucja czy Dagestan. O ogromnych stratach, jakie ponosi armia rosyjska, świadczą informacje o pogrzebach zamieszczane w lokalnych mediach. Według belgijskiego dziennika "De Standaard" blisko jedna czwarta rosyjskich ofiar w Ukrainie pochodzi z trzech, azjatyckich republik: Buriacji, Dagestanu i Tuwy.

Mają dość polityki Moskwy

Reklama

W azjatyckich rejonach Rosji narasta niezadowolenie z tego, jak traktowani są żołnierze z Azji i jak często giną. Bardzo wysoka śmiertelność młodych, azjatyckich żołnierzy podczas wojny w Ukrainie pokazuje, że dla rosyjskiego dowództwa to jest tylko mięso armatnie. Ruchy niepodległościowe na Kaukazie wykorzystują wojnę w Ukrainie, aby wezwać ludność do sprzeciwienia się polityce Kremla.

Mieszkańcy republik Kaukaskich są w gorszym stanie fizycznym niż przeciętni Rosjanie. Bardzo często są niżsi, słabsi i niedożywieni, szczególnie z takich rejonów jak Dagestan czy Kałmucja. Zaciągnięcie się do rosyjskiej armii traktują często jak szansę na lepsze życie. Niestety kiedy przychodzi wojna, wtedy często giną jako pierwsi. W dniu agresji na Ukrainę Rosja dysponowała ok. 120 Batalionowymi Grupami Taktycznymi (BTG). Eksperci oceniają, że przez ponad miesiąc wojny z Ukrainą 20 z nich zostało częściowo lub całkowicie zniszczonych. Mark Hertling, były głównodowodzący armii USA w Europie ocenia, że rosyjskie oddziały bojowe z pierwszej linii frontu mogły ponieść straty w wysokości 30-50 procent, co oznacza katastrofę. W tej sytuacji ratowanie się azjatyckimi posiłkami z Dalekiego Wschodu Rosji okazuje się konieczne, aby móc dalej prowadzić wojnę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Ukraina | wojna rosja ukraina | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy