Cechy tych ras psów wiążą się z cierpieniem? Polacy włożyli kij w mrowisko

Nie powinno być rozmnażania zwierząt w celach hodowlanych, które potem z powodów anatomicznych czy fizjologicznych cierpią. Dotyczy to np. pekińczyków, mopsów czy buldogów francuskich. Zaskakujący apel polskich naukowców może zdenerwować miłośników niektórych ras naszych czworonogów.

Ten fakt jest często pomijany milczeniem przez miłośników niezwykle efektownych ras psów, które zostały sztucznie wykreowane przez ludzi. Wraz z upływem lat ich życie związane jest z bólem i cierpieniem, gdyż cechy ich budowy - tak bardzo pożądane przez hodowców - okazują się dla tych zwierząt rodzajem pułapki. Hodowcy bardzo cenią sobie, kiedy pieski danej rasy mają duże oczy, szeroką czaszkę czy krótki nos, a taka budowa bardzo potem wpływa na to, że często chorują i bardzo krótko żyją. Przykładem mogą być rasy psów określane jako brachycefaliczne, do których należą pekińczyki, psy rasy shih tzu, buldogi francuskie, mopsy czy boksery. Ich właściciele muszą być świadomi, że ich ukochane czworonogi będą miały nie tylko jedną z najkrótszych oczekiwanych długości życia, ale także bardzo często będą chorować i przez to cierpieć. 

Reklama

Ten trudny temat podjęła właśnie grupa polskich naukowców z Wrocławia. Profesor Wojciech Niżański z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu (UPWr) zaapelował, aby w hodowlach rozmnażać jedynie te zwierzęta, których cechy anatomiczne, fizjologiczne lub behawioralne nie wiążą się z cierpieniem i bólem.

Naukowiec przypomina, że wiele sztucznie wykreowanych ras posiada taką budowę, że bardzo szybko pojawia się u nich choroba zwyrodnieniowa stawów czy układu oddechowego. Dotyczy to choćby ras psów zaliczanych do brachycefalicznych. To m.in.  buldog francuski, buldog angielski, mops, pekińczyk, boston terier, bokser, shih tzu czy dog de bordeaux.  

Czaszka takich piesków jest często kwadratowa, a kufa skrócona i spłaszczona. To właśnie te elementy sprawiają, że z czasem pojawia się u nich syndrom brachycefaliczny, powszechnie określany jako syndrom BAS. Zwierzęta mają kłopoty z prawidłowym pobieraniem powietrza przez budowę anatomiczną czaszki, co powoduje u nich wraz z upływem lat liczne problemy oddechowe i kardiologiczne.

Według naukowców nie powinno się wspierać hodowli psów czy kotów, u których występuje zwiększone ryzyko występowania wad wrodzonych u potomstwa. I tu się pojawia trudny temat hodowców takich ras, dla których to zajęcie jest nie tylko pasją i wynika z miłości do danej rasy, ale także jest sposobem na życie. Profesor Niżański w wypowiedzi dla portalu "Nauka w Polsce" zastrzega, że nie powinno się wprowadzać zakazów hodowli buldogów czy pekińczyków.

Nie wiadomo, jak apel profesora Niżańskiego zostanie przyjęty przez hodowców czy polskich miłośników takich ras zwierząt, których budowa skazuje pod koniec życia na cierpienie. Polski naukowiec uważa, że najwyższy czas pomyśleć o stworzeniu zasad etycznych dla tego typu hodowli, które już obowiązują w wielu krajach europejskich. Kierowana przez niego katedra we Wrocławiu pracuje nad stworzeniem porozumienia w tej sprawie z podobnych placówkami w Niemczech, Szwajcarii czy Austrii.

Polecamy na Antyweb | Ceny iPhone'ów na przestrzeni lat. Kiedy było najdrożej?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: PSY (Park Jae-Sang) | zwierzęta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy