Największa liczba na świecie to nie miliard i nie bilion

Zamieszanie, które zawsze wywołuje różne nazewnictwo liczebników w języku angielskim, wcale nie jest dziełem Brytyjczyków. Historia jest znacznie bardziej skomplikowana, a za obie wersje odpowiedzialni są... Francuzi. Jeśli jednak wydaje się nam, że miliard czy bilion to wielkie liczby z pewnością nie słyszeliśmy o liczbie Grahama. Jej wartość jest abstrakcyjna, nawet jeśli porównamy ją z objętością Wszechświata wyrażoną w ziarnkach piasku. Nie obejmuje jej więc nawet skala kosmiczna. My spróbujemy... Do czego służy liczba Grahama?

Jaka jest największa "użyteczna" liczba na świecie? Dlaczego po angielsku miliard to bilion?
Jaka jest największa "użyteczna" liczba na świecie? Dlaczego po angielsku miliard to bilion?Canva ProINTERIA.PL

Długie liczby. Ile zer ma miliard?

Dziewięć. Problem w tym, że jeśli spytamy po angielsku "jaka nazywa się liczba, która ma dziewięć zer?" to usłyszymy "bilion", co po polsku oznacza jedynkę z dwunastoma zerami... Z tym problemem na pewno spotkał się każdy, kto w szkole uczył się tego języka. To także jeden z najczęstszych błędów przy tłumaczeniu różnych newsów czy statystyk.

Obecnie na świecie równolegle funkcjonują dwa systemy nazewnictwa wielkich liczb: skala długa i skala krótka. Choć obecnie linię podziału wyznacza przede wszystkim język, korzenie tej nieścisłości sięgają XVI wieku i zamieszania wśród naukowców francuskich. Sama Francja kilkukrotnie zmieniała już stosowaną skalę, długa obowiązuje oficjalnie dopiero od 1961 roku. Kwestie językowe też nie są takie oczywiste, bo jeszcze w 1926 identyczny dwugłos pojawiał się między angielskim amerykańskim i brytyjskim!

Ewolucja nazw dla dużych liczebników rozbijała się o niuanse języka francuskiego i włoskiego. Z grubsza można to sprowadzić do sporu, czy słowo bilion (pierwszy raz użyte w 1475 r. w formie bymillion) powinno oznaczać milion milionów czy tysiąc milionów. Pierwsza była skala długa (milion milionów), alternatywna forma zaczęła pojawiać się w pismach regularnie dopiero w XVII wieku. Początkowo wszyscy ówcześni leksykografowie uważali to za karygodny błąd.

Nie zmienia to faktu, że "niepoprawna" forma rozpowszechniła się w brytyjskich koloniach, które przeobraziły się w dzisiejsze Stany Zjednoczone Ameryki. Na początku XIX wieku Amerykanie przyjęli ten system za obowiązujący i ujednolicili nauczanie w szkołach. W tym samym czasie Francuzi - w praktyce ojcowie i krótkiej i długiej skali - to co ich językoznawcy 150 lat wcześniej uznawali za rażącą ignorancję, przyjęli powszechnie w literaturze naukowej. Z pewnością ówcześni tradycjonaliści lingwistyczni byli tym faktem oburzeni.

Miliardy i biliony są jednak niczym, w porównaniu z liczbą, którą często określa się jako największą liczbę na świecie - liczbą Grahama.

Większa niż wszechświat. Liczba Grahama, czyli co konkretnie?

Wszyscy wiemy, że w matematyce nie ma czegoś takiego jak największa liczba - zawsze można zrobić +1 i dlatego od podstawówki osłuchujemy się z abstrakcyjnym terminem "nieskończoność". 

Liczba Grahama bywa tak określana przy przyjęciu jednego założenia: gdy rozpatrujemy tylko te liczby, które znalazły zastosowanie w twierdzeniu matematycznym. Innymi słowy, jest jakkolwiek użyteczna.

Zanim przejdziemy do karkołomnej próby ukazania "wielkości" liczby Grahama, zaczniemy od równie trudnego zadania zarysowania twierdzenia, w którym została użyta.

Chodzi o uogólnione twierdzenie Ramseya, a dokładniej jego górne oszacowanie. Problem, którym zajmował się Ronald Graham w 1971 roku, Wikipedia definiuje jako "udowodnienie istnienia takiej liczby naturalnej n, że w dowolnym dwukolorowaniu krawędzi grafu pełnego powiązanego z n-wymiarową kostką jednostkową zawsze pojawi się płaska jednokolorowa klika K4 [...]".

Spróbujmy teraz jakkolwiek przełożyć to na język polski, który da się zrozumieć. Wyobraźmy sobie kwadrat z narysowanymi przekątnymi. Naszym zadaniem jest namalować go za pomocą dwóch flamastrów tak, żeby cztery wierzchołki w jednej płaszczyźnie nie miały tego samego koloru. Przy dwuwymiarowym kwadracie niedozwolone jest więc narysowanie wszystkich boków na zielono, a przekątnych na czerwono.

Słowo "wymiar" jest tu kluczem, bo cała zagwozdka sprowadza się do pytania: ile wymiarów można dodać, aż uzyskamy figurę, w której nie da się uniknąć niedozwolonej kombinacji połączenia wierzchołków na danej płaszczyźnie jednym kolorem. Liczba Grahama określa właśnie liczbę tych wymiarów, a raczej górną granicę przedziału, w jakim się znajduje - dokładna wartość liczby Grahama nie jest znana.

Do czego można wykorzystać te obliczenia? Autor nie ma zielonego pojęcia i nie udało mu się znaleźć takich informacji. Na ten moment jest to matematyka teoretyczna w najgłębszym tego słowa znaczeniu. Wszyscy, którzy w tym miejscu czują niesmak związany z marnowaniem sił i zasobów do obliczania takich rzeczy, muszą przypomnieć sobie początek artykułu - dla nauki XV wieku podobnie abstrakcyjne były "miliardy". Obecnie raczej nikt nie będzie kłócił się z użytecznością tego pojęcia.

Liczba Grahama jest tak duża, że nie wiadomo ile wynosi

A teraz wyobraźmy sobie największą liczbę, jaką znamy - większości zaświta pewnie w głowie anegdota z nazwą największej wyszukiwarki internetowej, dla której inspiracją było określenie na jedynkę i sto zer - googol. W porównaniu z liczbą Grahama to wciąż nic. Niektórzy będą jeszcze kojarzyć "googolplex" czyli jeden i googol zer, albo 10^GOOGOL (to dopuszczalny zapis tej liczby).

Przechodzimy do potęgowania. Kiedy w matematyce zaczęły pojawiać się naprawdę gigantyczne liczby, trzeba było wymyślić jakiś system ich skróconego zapisu. Do tego służą potęgi, które same w sobie też doczekały się kolejnych systemów pozwalających na wyrażanie jeszcze wyższych rzędów wielkości. Jednym z nich jest potęgowanie potęg (np. dziesięć do trzeciej do trzeciej), jednak i ten w pewnym momencie wymagał ulepszenia.

Powszechnie przyjął się zapis Donalda Knutha, który wprowadził tzw. notację strzałkową. Na początku działa to tak, że 3↑3 to po prostu 3³. Jeśli pójdziemy o krok dalej i dodamy jeszcze jedną strzałkę - 3↑↑3 - to teraz do sześcianu podniesiemy samą potęgę, a więc zapis będzie równoważny z 3²⁷.  Można by to też zapisać jako 3 ↑ 27. Co najlepsze, dla dalszego skrócenia formy w tej notacji można potęgować same strzałki - mniej więcej widzimy już, jak "wydajna" jest ta metoda.

To jednak nie koniec. Do przeprowadzenia szacunków Grahama niezbędny był kolejny dodatek sprowadzający się do uznania, że 3↑↑↑↑3 nazwiemy dla swoich potrzeb G1. Po co nam to G1? Żeby wsadzić je w miejsce potęgi dla ↑ i przejść do kolejnych rzędów. Tutaj w końcu do czegoś przydaje się Wikipedia, która zgrabnie tłumaczy, że G= 3 ↑^G1 3 itd.

Liczba Grahama to G64.

W niektórych źródłach pojawiało się dość obrazowe twierdzenie - gdyby kazać komputerowi zapisać liczbę Grahama w postaci liczby naturalnej to do wykonania to zabrakłoby mocy obliczeniowych, nawet gdyby zużyć na to całą energię dostępną we Wszechświecie. Nie ma zresztą sensu dokładnie tego sprawdzać, chodzi o pokazanie wielkości skali. Z pomocą nie przychodzą nam tu żadne inne porównania. Liczba atomów we wszechświecie nie sięga nawet googolplexa, który zostawiliśmy daleko w tyle.

Dla większości ludzi liczb Grahama pozostanie równie niepojęta jak sama nieskończoność (albo nawet i bardziej), ale dobrze wiedzieć, że są ludzie, którzy swoimi umysłami są w ogóle w stanie poruszać się na takim poziomie abstrakcji. To pozwala wierzyć, że za pomocą intelektu będziemy w stanie rozwiązywać znacznie mniej skomplikowane kwestie, a ludzie potrafią dokonywać naprawdę niesamowitych, choć nie zawsze użytecznych (przynajmniej od razu) rzeczy.

Czytaj także:

Zobacz też:

To problem tak duży jak covid czy nowotworyINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas