Polizał kopertę na poczcie i wyszło na jaw, że jest... mordercą. Jak to możliwe?

Za sprawą nowoczesnych technologii kryminalistycznych oraz coraz liczniejszych firm zajmujących się profesjonalnym poszukiwaniem spokrewnionych osób, policja jest w stanie identyfikować morderców, którzy przez dziesiątki lat wymykali się sprawiedliwości - najlepszym dowodem jest rozwiązana właśnie sprawa zabójstwa sprzed 34 lat!

Polizał kopertę, zostawił DNA i... 34 lata później wyszło na jaw, że jest mordercą
Polizał kopertę, zostawił DNA i... 34 lata później wyszło na jaw, że jest mordercąpexels.com123RF/PICSEL

Kiedy 23 października 1988 roku policja znalazła ciało 26-letniej Anny Kane, służby z pewnością nie spodziewały się, że nie będą w stanie rozwiązać zagadki jej śmierci i ująć mordercy przez ponad 30 lat. Szczególnie że 15 miesięcy po tych wydarzeniach lokalna gazeta Reading Eagle otrzymała list, dzięki któremu można było pobrać próbki DNA zabójcy, bo chociaż pochodził on rzekomo od od "zaniepokojonego obywatela", to znajdowały się w nim informacje znane tylko mordercy, co dawało pewność, z kim służby mają do czynienia.

Polizał kopertę, przez co wydało się, że jest mordercą

Jak tłumaczą specjaliści, mężczyzna polizał kopertę, żeby zakleić ją przed wysyłką, zostawiając w ten sposób próbkę swojej śliny - szybko okazało się, że DNA zgadza się z tym, jakie znaleziono na ubraniu zamordowanej kobiety, więc mieli profil mordercy. Ale co z tego, skoro dni zmieniały się w tygodnie, miesiące, lata, a nawet dekady, a materiału wciąż nie było z czym porównać, bo mężczyzna nie został później skazany w żadnej sprawie, która wymagałaby wprowadzenia danych DNA do systemu. Przełom nastąpił dopiero kilka dni temu, kiedy to córka zamordowanej, Tamika Reyes, dostała telefon z Pennsylvania State Police.

Policjanci poinformowali ją, że udało im się zidentyfikować mordercę, ale mają też złe wieści... okazał się nim lokalny mieszkaniec Scott Grim, który zmarł jednak w 2018 roku (w wieku 58 lat, z przyczyn naturalnych), więc nie zapłaci w żaden sposób za zbrodnię, jaką popełnił. Niemniej służby nie kończą jeszcze tej sprawy, próbując ustalić, czy Anna Kane i Scott Grim się znali i co mogło doprowadzić do zabójstwa - istnieje przecież ryzyko, że nie była to jedyna ofiara mężczyzny.

Genealogia genetyczna pomogła rozwiązać kolejną zagadkę

Jak udało się ustalić, że to właśnie on odpowiada za zbrodnię sprzed 34 lat? Specjaliści wyjaśniają, że sięgnęli po genealogię genetyczną, która łączy dowody DNA i tradycyjną genealogię, aby znaleźć biologiczne powiązania między ludźmi.

A że w ostatnich latach na rynku pojawiło się coraz więcej firm, które zachęcają do poszukiwania swoich przodków poprzez wysłanie im do badania próbek śliny, to organy ścigania zyskały ogromną bazę danych, nieocenioną m.in. przy rozwiązywaniu zagadek sprzed lat.

DNA pobrane na miejscu zbrodni można porównać z bazą danych i jeśli znalezione zostanie możliwe dopasowanie, eksperci przygotowują odpowiednie drzewa genealogiczne, aby pomóc policji w znalezieniu potencjalnych podejrzanych.

Mówiąc krótko, mordercę można zidentyfikować za sprawą ustalenia pokrewieństwa z kimś, kogo dane znajdują się w bazie, a następnie potwierdzić podejrzenie za sprawą świeżych próbek DNA - jeśli się zgadzają, dochodzi do aresztowania.

W przypadku Scotta Grima sprawa wygląda trochę inaczej, bo mężczyzna nie żyje, a śledczy są bardzo tajemniczy w kontekście sposobu pozyskania próbki, więc w grę mogła wchodzić ekshumacja zwłok (mówią tylko o legalnych metodach na podstawie nakazu). Tak czy inaczej, gdyby nie pewna polizana koperta, nazwisko mordercy pozostałoby najpewniej tajemnicą...

Algorytm wyśledzi tygrysa. Brytyjscy naukowcy walczą z nielegalnym handlemAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas