Używasz dezodorantów? Lepiej natychmiast przestań. Są jak miejski smog!
Mają odświeżać, zapobiegać poceniu się, maskować nieprzyjemny zapach, nawilżać czy utrzymywać fryzurę nienaruszoną przez cały dzień. Dbałość o higienę osobistą to bardzo ważna część naszego codziennego życia i używamy do tego celu wielu różnych produktów. Pytanie tylko, czy wiemy, co naprawdę robią z naszym zdrowiem?
Produkty do pielęgnacji osobistej formułowane są z wykorzystaniem setek różnych związków chemicznych, które gwarantować mają ich działanie. Niektóre z nich budzą jednak wiele obaw z perspektywy zdrowotnej, a jak pokazuje nowe badanie prowadzone przez naukowców z École Polytechnique Fédérale de Lausanne (EPFL), mogą też reagować z substancjami w naszym otoczeniu, generując nowe zanieczyszczenia o nieznanej toksyczności.
Zespół szwajcarskich badaczy szczegółowo opisuje emisje związane z używaniem kilku popularnych produktów do pielęgnacji osobistej oraz reakcje, jakie zachodzą w typowym środowisku wewnętrznym. Zidentyfikowano w sumie ponad 200 różnych rodzajów lotnych związków organicznych (VOC) w stężeniach rzędu kilku części na milion. I chociaż większość można uznać za nieszkodliwe, zwłaszcza w niskich stężeniach, niektóre szybko reagowały, tworząc wtórne aerozole organiczne, których skutków nie można już tak łatwo uznać za bezpieczne.
Jak wyjaśnia badacz na łamach czasopisma Environmental Science & Technology Letters, jego zdaniem nie do końca rozumiemy wpływ zdrowotny tych zanieczyszczeń, a mogą być one bardziej szkodliwe, niż nam się wydaje, bo są stosowane blisko strefy naszego oddychania. Przykłady? Zdaniem badaczy wystarczy spojrzeć na ozon, w wielu nowoczesnych domach i biurach znajduje się co najmniej jedno lub dwa źródła jego cząsteczek ozonu (O3), jak drukarki, kserokopiarki, a ironicznie także oczyszczacze powietrza.