Wieczna zmarzlina topnieje. Toksyczne chemikalia i nieznane wirusy mogą się uwolnić
Zmiany klimatyczne postępują w zastraszającym tempie. Arktyka jest tym regionem, w którym notujemy największe wzrosty średnich temperatur. Występująca tam wieczna zmarzlina topnieje bardzo szybko, co może doprowadzić do uwolnienia radioaktywnych odpadów z czasów zimnej wojny oraz obudzenia pradawnych wirusów sprzed tysięcy lat.
Najnowsze badania naukowców opublikowane w czasopiśmie Nature Climate Change wskazują na niepokojący trend topnienia wiecznej zmarzliny, z której mogą uwolnić się niebezpieczne substancje oraz nieznane wcześniej nauce wirusy.
Wieczną zmarzliną nazywamy grunt, który jest zamarznięty co najmniej przez dwa lata. Zajmuje ona powierzchnię 23 milionów kilometrów kwadratowych, co stanowi ponad 73 powierzchnie Polski. Jej miąższość waha się od metra do nawet kilometra.
Przeglądając zapisy historyczne i wcześniejsze badania nad poziomem skażenia wiecznej zmarzliny, naukowcy odkryli, że oprócz odpadów jądrowych i zanieczyszczeń takich jak rtęć, arsen i DDT (azotox) mogą obudzić się też drobnoustroje, które przez tysiąclecia były zahibernowane w wiecznej zmarzlinie.
Jeśli postępujące globalne ocieplenie doprowadziłoby do rozmrożenia pokrywy, to uwolniłoby to bakterie odporne na antybiotyki albo wprowadziłoby wirusy, z którymi ludzie nigdy wcześniej się nie zetknęli.
Skąd chemikalia zamrożone w arktycznym gruncie?
Od samego początku testów jądrowych w latach 50. XX wieku w Arktyce wyrzucano materiały radioaktywne. Naukowcy odkryli, że od końca II wojny światowej do 1991 r. USA i ZSRR przeprowadziły w Arktyce niezliczoną ilość testów i badań jądrowych, które pozostawiły wysoki poziom odpadów radioaktywnych w glebie i wiecznej zmarzlinie.
Detonacje na rosyjskiej wyspie Nowa Ziemia w latach 1959-1991 uwolniły 265 megaton energii jądrowej. Rosjanie zatopili na Morzu Barentsa również ponad 100 wycofanych z eksploatacji atomowych okrętów, uwalniając radioaktywny pluton i cez, które można dziś wykryć w osadach dennych i pokrywach lodowych, jak również w roślinach i glebie pod lodowcami.
USA niestety też nie pozostaje dłużne. Amerykańskie Centrum Camp Century na Grenlandii także generowało odpady radioaktywne, które zostały porzucone pod lądolodem w momencie likwidacji tego miejsca w 1967 roku. Lądolód obecnie się cofa i wkrótce toksyczne substancje mogą zostać uwolnione. Według naukowców, po wydostaniu się toksyn, wysokie poziomy promieniowania w Arktyce mogą pozostać szkodliwe aż do 2500 roku.
Dekady wydobycia surowców naturalnych na obszarach podbiegunowych także pozostawiły trwały ślad w wiecznej zmarzlinie w postaci takich toksycznych metali ciężki jak rtęć, arsen i nikiel. Badacze twierdzą, że te zanieczyszczenia mogą zaszkodzić społecznościom na Alasce, w Kanadzie, Skandynawii i Rosji. Szacuje się, że samej rtęci "zatrzymanej" w wiecznej zmarzlinie jest 880 000 ton! Obecne trendy ocieplenia mogą zwiększyć emisje tego pierwiastka nawet o 200 proc. do 2300 roku.
Mikroby w wiecznej zmarzlinie
Nieznane dzisiejszemu człowiekowi mikroby również mogą skrywać się w wiecznej zmarzlinie. Arktyczne wirusy i bakterie najpewniej ewoluowały, aby przetrwać ujemne temperatury przy minimalnym dostępie do składników pokarmowych. W związku z postępującym ociepleniem wiele z nich może zostać przywrócona do życia nawet po dziesiątkach tysięcy lat hibernacji w głębokim mrozie. Współczesna nauka zna przykłady "ożywiania" bakterii sprzed 30 tysięcy, 120 tysięcy, a nawet sprzed miliona lat, zatem wnioski badaczy nie brzmią jak wyssane z palca.
- Mamy jednak bardzo małą wiedzę na temat tego, jakie dokładnie ekstremofile, czyli drobnoustroje przystosowane do życia w trudnych warunkach, mają potencjał do ponownego pojawienia się w przyrodzie - stwierdzili naukowcy - Są to najpewniej mikroby, które ewoluowały wraz z takimi zwierzętami jak gigantyczne leniwce czy mamuty, i trudno jest obecnie przewidzieć, co mogłyby się stać, gdyby zostały uwolnione w dzisiejszych czasach.
Wg badaczy obecnie kluczowym celem powinno być to, aby utrzymać wieczną zmarzlinę zamrożoną w jak największym stopniu. Naukowcy twierdzą, że będzie wówczas człowiekowi o wiele łatwiej, gdyby nie musiał radzić sobie z tak ogromną ilością uwalniających się toksyn i drzemiących zagrożeń mikrobiologicznych.
Przeczytaj też:
Petržalka. Bratysławska betonowa dżungla
Efekt Łazarza - kiedy zwierzęta wychodzą z grobu