Co się dzieje, gdy korzystasz z toalety w samolocie?
Samoloty to zaawansowane maszyny, które pozwalają nam odbywać dalekie podróże. Równie zaawansowane są dostępne na pokładzie toalety. Te działają zupełnie inaczej, niż znane z naszych domów - w myśl zasady, że w powietrzu wszystko jest znacznie trudniejsze.
W branży lotniczej wzbicie maszyny w powietrze nie jest jedyną trudnością, jeżeli mowa o procesie logistycznym i organizacyjnym. Wszystko, co odbywa się 10 tysięcy metrów nad Ziemią jest trudniejsze, niż na jej powierzchni. Nawet tak "banalne" czynności, jak serwowanie posiłków, zapewnianie bezpieczeństwa pasażerom czy... zorganizowanie sanitariatu.
Teoretycznie, pokładowa toaleta nie budzi naszych wątpliwości. Oto bowiem do użytku pasażerów oddano może i ciasne, ale funkcjonalne pomieszczenie. Znajdziemy w nim sedes, małą umywalkę, lustro i podstawowe akcesoria, jak papier toaletowy czy mydło. To banalne, lecz tylko z pozoru. W rzeczywistości to, jak działa toaleta w samolocie, może wielu z nas zaskoczyć.
Pierwszy rzut oka na toaletę w samolocie nie budzi wątpliwości. Wszystko jest na miejscu, deska, umywalka, papier i tak dalej. Diabeł tkwi w szczegółach, a konkretniej w technologii stojącej za sanitariatem, z którego korzystamy na wysokości 10 tysięcy metrów. Zacznijmy od najbardziej oczywistych rzeczy - jak spłukiwać toaletę w samolocie? Do wyczyszczenia zawartości muszli nie wykorzystujemy wody. Zabieranie dodatkowego balastu tylko po to, aby spłukiwać toaletę, byłoby dużym marnotrawstwem. Dlatego w samolotach stosuje się pewien trik.
Zobacz też: Boeing czy Airbus. Jaki jest największy samolot pasażerski?
Do spłukiwania toalety w samolocie wykorzystuje się ciśnienie. Po naciśnięciu przycisku otwierany jest zawór, a zawartość szybko znika i zostaje wciągnięta do zbiornika. Samolot nie musi posiadać "aparatury" do wytworzenia ciśnienia - powstaje samoczynnie w szczelnych zaworach podczas wznoszenia się maszyny. Czy jednak taki sposób pozwala pozbyć się wszystkich zanieczyszczeń? Tak, bo odpowiada za to teflonowa powłoka muszli. Stosuje się ją, aby nic do niej nie przywierało. Woda niepotrzebna.
Lata temu, gdy loty pasażerskie dopiero raczkowały, sposób na pozbycie się zanieczyszczeń z pokładu był dość... obrzydliwy. Pasażerowie korzystali z wiader, a ich zawartość mogła być wyrzucana przez okno. Po zamontowaniu faktycznych toalet, proceder ten nie miał miejsca. A przynajmniej nie powinien, o ile instalacja rur była szczelna. Zdarzało się jednak, że na skutek wycieków, zawartość toalet wypadała.
Dziś jest to sytuacja niedopuszczalna, a międzynarodowe regulacje zabraniają lotów samolotami, których jakikolwiek element jest nieszczelny. Zawartość toalet jest opróżniana na lotniskach i nie istnieje ryzyko, że coś z toalety wyląduje na Ziemi w niekontrolowany sposób.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!