Najdroższy parking świata? W Łodzi kierowca miał zapłacić 250 tysięcy

Parkingi na lotniskach nie należą do tanich, ale w Łodzi doszło do ogromnej przesady. Pewien kierowca, opuszczając łódzkie lotnisko oniemiał na widok kwoty, której zażądał parkometr. Za pozostawienie auta miał zapłacić blisko ćwierć miliona złotych.

Najdroższy parking, czyli lotnisko

Lotniska kojarzą nam się z wysokimi cenami produktów i usług - wszystko jest tam odpowiednio droższe. Co więcej, wiele elementów niedawno darmowych zostało w ostatnich latach obwarowanych opłatami, jak choćby strefy Kiss&Fly. Jeszcze jakiś czas temu mogliśmy odwozić bliskich pod sam terminal bez opłat, o ile uwinęliśmy się w kilka minut. Dziś jest to w większości przypadków niemożliwe, a nawet kilkuminutowy postój będzie kosztował choćby symboliczną piątkę.

Na taki wydatek był gotowy niejaki pan Jan, który niedawno odwoził bliskich na lotnisko w Łodzi. Po zaparkowaniu przed terminalem pomógł wypakować bagaże z auta i pożegnał się z odwożonymi osobami - szybko ruszył w kierunku parkometru, aby uregulować należność. Ta miała wynieść 5 złotych, jednak z jakiegoś powodu kierowca nie mógł dokonać transakcji kartą. Kilkukrotnie była odrzucana, z pomocą przyszła dopiero karta płatnicza podróżującej z nim krewnej.

Reklama

Szlaban się otworzył i udało się wyjechać z lotniska. Problemy zaczęły się później.

Ćwierć miliona za kilka minut pod lotniskiem

Pan Jan nie mógł zapłacić za autostradę. Okazało się, że jego karta bankowa została zablokowana. Sytuacja była stresująca, ale wątpliwości udało się rozwiać na infolinii bankowej. Niestety, nie były to dobre wieści. Wyszło na jaw, że system płatności za parking lotniska w Łodzi próbował tego dnia ściągnąć z konta kierowcy gigantyczne sumy. Koszt parkingu miał opiewać na aż 237 tysięcy złotych.

Kierowca nie posiadał takich środków na koncie, dlatego bank podejrzewał, że mogło dojść do próby oszustwa i zablokował kartę. Co ciekawe, na karcie krewnej pana Jana również doszło do próby zablokowania dużej transkacji - w jej przypadku mowa o 42 tysiącach funtów (posiadała brytyjską kartę płatniczą).

Do lotniska wpłynęła reklamacja i informacja o najpewniej błędnym działaniu urządzenia parkingowego, lub próbie oszustwa zorganizowanej przez hakerów. Nie wiadomo, co dokładnie odpowiada za tę usterkę.

Błąd czy hakerzy?

Próby pobrania tak astronomicznej kwoty wielu z nas sugerują działania oszustów. Jest to jednak mało prawdopodobne, choćby z uwagi na fakt, że mało kto posiada takie pieniądze na karcie. Dodajmy do tego konieczność weryfikowania takich transakcji i mamy przepis na najmniej udany przekręt w historii.

Wszystko wskazuje na to, że był to błąd systemu. Ten z jakiegoś powodu chciał pobrać opłatę, która była absurdalnie zawyżona względem domyślnych 5 złotych za kilkuminutowy postój.

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Łódź | parking
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy