Nie ma bankomatu, jest kilkanaście księgarni. Niezwykła wioska we Francji
W położonej niedaleko Pirenejów wiosce Montolieu czas płynie nieco wolniej. Mieszka tu zaledwie ok. 800 osób. Nie ma tu bankomatów, ale jednym kliknięciem można kupić świeże towary od lokalnych rolników. Ale to, co przyciąga najwięcej turystów to 15 księgarni i wiele innych atrakcji, dzięki którym wioska nie stała się muzeum, ale dalej pielęgnuje rzemiosło.
Sezon turystyczny oficjalnie rozpoczyna się od weekendowych targach książki w Wielkanoc. Latem XVIII-wieczna fabryka tekstyliów w dolnej części wioski przekształca się w centrum kulturalne, w którym odbywają się koncerty, wystawy sztuki. Ale nawet zimą ulice wioski są pełne życia. Ludzie gromadzą się przed kawiarniami czy jedzą lunche w jednej z sześciu restauracji znajdujących się wzdłuż brukowanych średniowiecznych uliczek. Podczas wizyty można zajrzeć do butików rzemieślniczych, gdzie swoje produkty wystawiają malarze, projektanci mody, czy garncarze. Ale już sam spacer wśród budynków z muru pruskiego ma swój klimat.
Tak wygląda mała niepozorna wioska Montolieu, zwana niekiedy "Wioską Książek". Położona jest w południowej części Francji pomiędzy Tuluzą a Morzem Śródziemnym. Znajdujące się w miasteczku księgarnie to przede wszystkim antykwariaty, które wyspecjalizowały się w konkretnej literaturze. L'Art et la Manière skupia się na książkach o sztuce; półki w Mamézon są wypełnione komiksami i mangą. Kolorowa witryna sklepu Contes et Gribouilles przypomina o zaangażowaniu właściciela w promowanie książek dla dzieci "od 0 do 99 lat", a w Au Temps Jadis można zaopatrzyć się w pozycje filozoficzne i historyczne, zwłaszcza o Napoleonie III i II wojnie światowej.
Mimo tak dużej liczby księgarni próżno szukać tu zajadłej konkurencji. Księgarze podkreślają wręcz harmonię, w jakiej żyją i nie wahają się odesłać klienta do innej księgarni, gdy ten poszukuje konkretnej książki. Rocznie miasteczko odwiedza 52 tys. turystów, a także 2 tys. uczniów, którzy biorą udział w wielu warsztatach.
Co ciekawe Montolieu nie jest jedynym miastem książek na świecie. Walijska Hay-on-Wye, w której znajduje się ponad 20 księgarni, została po raz pierwszy uznana za bibliofilską w 1963 roku. Belgijskie Redu liczące niegdyś 26 księgarni uzyskało ten status w 1984 roku. Co ciekawe Montolieu nie jest też jedyną tego typu miejscowością we Francji. Pierwsze w 1989 roku było Bécherel w Bretanii, później dołączyło siedem kolejnych, w tym w 1990 roku wspomniane Montolieu. Drugie najstarsze oficjalne miasto książek wyróżnia się z innego powodu - w porównaniu do siostrzanych wiosek pierwotnie nie miało skupiać się na sprzedaży książek, a raczej na ich tworzeniu.