Tajemnicza epidemia w Wielkim Kanionie. "Mijaliśmy ludzi, którzy wymiotowali"

Turyści odwiedzający Wodospad Havasu dostali nagle wysokiej temperatury i pojawiły się u nich dolegliwości żołądkowo-jelitowe. Nie wiadomo, co było przyczyną. Co najmniej kilkadziesiąt osób ledwo było w stanie przejść kilka kilometrów do lądowiska helikopterów, skąd zabierani byli do szpitala, ponieważ ratownicy uznali, że ich stan zagraża życiu.

Wielki Kanion od lat przyciąga turystów swoim majestatycznym pięknem. Zachwycający krajobraz, który został ukształtowany przez wcinającą się w podłoże rzekę Kolorado, zaczął się kształtować 17 milionów lat temu, w 1979 roku trafił na listę UNESCO. Każdego roku odwiedza to miejsce kilka milionów turystów.

Jedną z atrakcji Wielkiego Kanionu jest 30-metrowy Wodospad Havasu na rzece Havasu Creek, znajdujący się na terenie plemienia Hawasupajów (Havasupai). Rocznie przyciąga ok. 20 tys. odwiedzających, którzy zachwycają się turkusową wodą na tle pomarańczowych skał. Ta niezwykła barwa ma związek z  występującym naturalnie substancjom takim jak węglan wapnia i magnez. Wysokie stężenie węglanu wapnia tworzy również naturalne tamy trawertynowe w pobliżu wodospadu. 

Reklama

Właśnie tu co najmniej kilkadziesiąt turystów (niektóre amerykańskie serwisy podają, że ponad setka) opanowała wręcz epidemia ciężkiej choroby żołądkowo-jelitowej. W wielu przypadkach były to całe grupy zorganizowane, które nie były w stanie dojść do najbliższej placówki zdrowia. Konieczny okazał się transport powietrzny.

Jedna z matek, której syn zachorował, wyznała w rozmowie z Business Insiderem, że jej dziecko miało wysoką, blisko 40-stopniową gorączkę, nudności i wymioty. Nie był w stanie pokonać 10-kilometrowego szlaku, z trudem i pomocą udało się przejść 2,5 kilometra do najbliższego lądowiska helikopterów. Opisywała, że idąc, mijali innych turystów, którzy zatrzymywali się z boku szlaku i wymiotowali. - W drodze na górę wszyscy mijaliśmy ludzi, którzy wymiotowali i wtedy pomyślałem: co się do cholery dzieje? - Powiedziała. - Prawdopodobnie było tam 60-70 osób.

Według Fox 10 Phoenix tej nocy setki ludzi tłoczyły się na kempingach w kanionie Havasu, a w kolejnych dniach aż 300 osób zgłosiło objawy na Facebooku.

Co się stało w pobliżu? Nikt nie potrafił znaleźć przyczyny

Tereny wodospadu i okolice zarządzane są przez plemię. Odpowiadają oni także za odpowiednie pozwolenia czy rezerwacje kempingów. Hawasupajowie regularnie badają wodę w rzece. W rozmowie ze stanowymi urzędnikami zgłosili, że ostatni pomiar miał miejsce tydzień przed wybuchem tajemniczej epidemii. Co mogło być przyczyną?

 W pobliżu znajduje się  miasteczko Supai, które jest ostatnim miejscem z dostępem do bieżącej wody. Oddalony o 3 km wodospad i pole namiotowe wymagają zabrania swojego zapasu lub niezbędnych filtrów. Na kempingach są jedynie toalety kompostujące, ale nie ma dostępu do wody. Podejrzewa się, że brak bieżącej wody i informacja o dobrej jakości wody w rzece spowodowały, że turyści masowo pili błękitną wodę, bez uprzedniego filtrowania lub przegotowania.

Zasugerowano, że woda mogła zostać skażona, część osób uważa, że przyczyną było stłoczenie zbyt dużej liczby osób w bliskim sąsiedztwie i niehigieniczne warunki w toaletach. Biorąc pod uwagę panujące tam warunki i objawy padło podejrzenie na zakażenie norowirusami. W tym przypadku w zasadzie jedyną skuteczną metodą zapobiegania jest dokładne mycie rąk wodą z mydłem. Dostępne środki dezynfekcyjne mogę okazać się tu nieskuteczne.

Podkreślmy jednak, że na razie nie postawiono diagnozy, są jedynie przypuszczenia. Trzeba jednak zauważyć, że to nie pierwszy raz, kiedy odwiedzający Wielki Kanion padli ofiarą tajemniczej epidemii. W 2022 roku po wizycie w parku 118 osób zgłosiło objawy grypy żołądkowej. Wówczas jako najbardziej prawdopodobną przyczynę uznano norowirusa.

Nadchodzi sezon wakacyjny, warto uważać na norowirusy

Sytuację ze Stanów warto potraktować jako lekcję również dla nas, zwłaszcza gdy jedziemy na zorganizowany wyjazd lub mamy dzieci w przedszkolu. Główny Inspektorat Sanitarny ostrzega, że "występowanie zakażeń norowirusowych jest częste zwłaszcza w środowiskach zamkniętych między innymi w szpitalach, domach opieki i przedszkolach".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: epidemia | Wirusy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy