USA ma swoją strefę skażenia. Badania ujawniły prawdę
Amerykańska „Cancer Alley” znana jest jako jedno z najbardziej skażonych miejsc na Ziemi. Najnowsze badania pokazują jednak, że jego skala zanieczyszczenia jest jeszcze gorsza, niż zakładano.
W regionie Luizjany znajduje się jeden z najbardziej zatrutych rejonów na Ziemi. Biegnący przez ok. 136 kilometrów wzdłuż rzeki Misissipi pomiędzy miastami Baton Rouge do Nowego Orleanu jest wielkim zagłębiem przemysłowym, odpowiadającym za 1/4 całego amerykańskiego przemysłu petrochemicznego. Masa rafinerii i zakładów generujących odpady chemiczne sprawiły, że miejsce to jest nazywane "Cancer Alley", czyli "Aleją Nowotworów".
Według szacunków w tym rejonie istnieje aż 95% większa szansa zachorowania na nowotwory niż w każdym innym regionie USA. Sama populacja "Cancer Alley" składa się głównie z uboższej klasy robotniczej, której nie stać na doborową opiekę medyczną, jaka i tak nie daje sobie rady w regionie. Jednak jak wskazują najnowsze badania, "Cancer Alley" jest miejscem gorszym, niż myśleliśmy.
Naukowcy z Uniwersytetu Johna Hopkinsa skontrolowali poziom tlenku etylenu w powietrzu "Cancer Alley". Pomiary z zimy 2023/2024 roku pokazały, aż 1000 razy większy stopień gazu w powietrzu niż we wcześniejszych pomiarach i średnio 10 razy większy stopień od danych z modeli regulacyjnych.
Mimo że tlenek etylenu nie jest tak trujący, jak inne zanieczyszczenia, wystawienie na ogromne ilości może prowadzić do groźnych chorób. Może uszkodzić DNA czy płuca oraz przyczynić się do rozwoju komórek nowotworowych.
Wcześniej większość szacunków poziomu trujących pierwiastków w powietrzu "Cancer Alley" sprawdzano testami laboratoryjnymi, gdzie wysyłano próbki powietrza. W porównaniu do pomiarów terenowych metoda ta ma jednak wadę. Gazy szybko zmieniają swoją postać w pojemniku do pobierania próbek i ich rzeczywista objętość staje się trudna do zmierzenia.