Zaskoczenie na lotnisku. Kobieta miała w bagażu... ludzki organ

Kontrola bezpieczeństwa ujawniła nietypowy pakunek w torbie jednej z pasażerek. Ochrona zatrzymała na lotnisku kobietę, w której bagażu namierzono prawdziwe ludzkie serce!

Kontrola bezpieczeństwa ujawniła nietypowy pakunek w torbie jednej z pasażerek. Ochrona zatrzymała na lotnisku kobietę, w której bagażu namierzono prawdziwe ludzkie serce!
30-latka spakowała do bagażu podręcznego prawdziwe ludzkie serce. /Zdjęcie ilustracyjne /123RF/PICSEL

Niecodzienne odkrycie zaalarmowało personel, który przystąpił do przeprowadzania czynności związanych z ustaleniem, co ludzki organ robi w torbie 30-latki.

Ludzki organ odkryty w bagażu podczas kontroli bezpieczeństwa na lotnisku

Ludzie często próbują zabrać do samolotu nietypowe rzeczy. Niekiedy próby te kończą się zabawnymi sytuacjami, ale niestety zdarza się, że wiąże się to też z łamaniem prawa oraz stwarzaniem zagrożenia dla zdrowia i życia innych pasażerów. 

Kiedy więc ochrona na lotnisku w Nowej Zelandii zauważyła w bagażu 30-latki niestandardowy pakunek, zatrzymała podróżującą kobietę i poprosiła o wyjaśnienia.

Reklama

Kobieta chciała zabrać do samolotu serce włożone do plastikowej torebki

Narząd znajdował się w zamykanej plastikowej torebce. Jak się okazało, było to serce... samej pasażerki! 30-letnia Jessica Manning z Nowej Zelandii urodziła się bowiem z sześcioma wadami serca i od najmłodszych lat przechodziła liczne operacje, aż ostatecznie musiała przejść procedurę przeszczepu. Do czasu zabiegu kobieta miała m.in. problemy z oddychaniem. Przeszczep pozwolił jej normalnie funkcjonować.

Swoje "stare serce" oddała pierwotnie nauce, jednak po niecałym roku otrzymała informację, że nie jest już potrzebne do badań. Jessica zdecydowała, że zatrzyma je na pamiątkę. Kiedy niedawno postanowiła przenieść się do Australii, niewiele myśląc, spakowała również swoje "stare serce".

Serce poleciało do Australii. Kontrola bezpieczeństwa pozwoliła kobiecie podróżować z nietypowym pakunkiem

Jessica powiedziała, że ochrona musiała sprawdzić, czy podróż z tego typu pakunkiem i sprowadzenie serca do innego kraju nie wiążą się z żadnym zagrożeniem dla zdrowia innych ludzi. Kiedy 30-latka przedstawiła służbom dokumentację medyczną i opowiedziała swoją historię, pozwolono jej jednak lecieć z tym nietypowym bagażem.

- Spędziłam tam około godziny, próbując przewieźć serce do Australii. Udało się, mam je teraz i jest bezpieczne w mojej szafie — przytacza wypowiedź kobiety "New Zealand Herald". - Każdy mnie pyta, co jest najlepsze w otrzymaniu takiego przeszczepu. Zawsze odpowiadam, że po prostu mogę oddychać — skwitowała swoją przygodę Jessica.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samolot | kontrola bezpieczeństwa | Australia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy