Hipoteza ciemnego lasu przeraża. Tłumaczy brak kontaktu z obcymi?

Czy jesteśmy sami we Wszechświecie? To pytanie od dekad rozpala wyobraźnię zarówno naukowców, jak i zwykłych ludzi na całym świecie. W ostatnich miesiącach coraz popularniejsza staje się hipoteza „ciemnego lasu”. Sama nazwa może przyprawiać o gęsią skórkę, natomiast rzeczywistość może być znacznie gorsza, jeśli okazałaby się prawdą.

W ciemnym lesie mogą czaić się myśliwi
W ciemnym lesie mogą czaić się myśliwidmytrofursov123RF/PICSEL

Coraz więcej naukowców i instytucji szuka życia w kosmosie, zarówno w granicach naszego Układu Słonecznego, jak i w najdalszych zakątkach Wszechświata. Do tej pory intensywne poszukiwania są na nic. Nie odnaleziono żadnej pozaziemskiej formy życia, nawet jednokomórkowej, a co dopiero mówić o zaawansowanej technologicznie obcej cywilizacji.

Jednocześnie trzeba mieć na względzie, że inne cywilizacje same mogą skontaktować się z nami. Według różnych szacunków w relatywnie bliskiej odległości od nas może istnieć aż 10 000 innych cywilizacji. I tutaj pojawia się paradoks Fermiego, który w uproszczeniu skraca się do jednego pytania: dlaczego do tej pory nie został nawiązany kontakt z obcą cywilizacją?

Wytłumaczeń może być co najmniej kilka. Jednym z nich jest to, że kosmici z powodu specyficznych warunków na swojej planecie (planetach?) mogli nie wyjść z epoki kamienia łupanego (np. wskutek zbyt małego lub dużego poziomu tlenu w powietrzu).

Dalej jest hipoteza zoo, zakładająca, że kosmici są świadomi naszego istnienia, lecz specjalnie się z nami nie kontaktują. Zwolennicy uważają, że obce cywilizacje nie chcą nam przeszkadzać w naturalnej ewolucji, lub też że nie uważają nas za "godnych kontaktu" z powodu niskiego poziomu technologicznego. Inną hipotezą może być też to, że faktycznie możemy być sami w kosmosie. Pytanie tylko, który wariant jest bardziej przerażający.

Dlaczego nie nawiązaliśmy kontaktu z kosmitami? Winna hipoteza ciemnego lasu

Hipoteza ciemnego lasu była opisywana w kilku książkach science-fiction i początkowo była traktowana jako wymysł popularnonaukowy. Jednakże pewne poruszane w niej kwestie mogą mieć potencjalne pokrycie w rzeczywistości. O co więc chodzi w tym pojęciu?

Hipoteza była poruszana w jednej z książek fantastycznonaukowych z serii "Problem trzech ciał". Jednym z założeń jest to, że życie zawsze będzie dążyło do pozostania przy życiu. Niektóre obce cywilizacje mogą być przyjaźnie lub wrogo nastawione. Wszechświat mimo swojego ogromu może mieć także ograniczone (lub bardzo trudno dostępne) pewne zasoby umożliwiające życie, np. odpowiednie miejsce do życia, dostęp do energii, czy minerałów. Kwestia ta zwiększa prawdopodobieństwo konfliktu między cywilizacjami.

Poruszane aspekty sprowadzają nas zatem do "najbezpieczniejszego", i przerażającego zarazem, sposobu działania: trzeba zniszczyć wszelkie inne formy życia, zanim będą one mogły zniszczyć nas.

Wszechświat porównywany jest w tej koncepcji do ciemnego lasu, zaś niemal każda zaawansowana cywilizacja jest myśliwym przemierzającym "leśne ostępy" w poszukiwaniu zwierzyny. Myśliwy ten, musi się ukrywać, czaić się, by nie zostać wyśledzonym przez innych myśliwych, którzy mają ten sam cel.

Jeśli jedna cywilizacja ujawni swoje istnienie, może zostać bardzo szybko zniszczona. Takie podejście może wyjaśniać, dlaczego do tej pory żadna obca forma życia jeszcze się do nas nie odezwała. Tutaj warto podkreślić, że nie wszystkie formy życia mogą być wrogo nastawione, mogą się one obawiać wspomnianych myśliwych - dlatego też "siedzą cicho w mrokach kosmosu". Jak na razie Ziemia wręcz krzyczy w stronę wszechświata: "Tutaj jesteśmy! Odezwijcie się!". Czas pokaże co przyniesie nam tak daleko idąca otwartość...

Czy na świecie może zabraknąć prądu?INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas