Jedzenie jest dla słabych

Breatharianizm (ang. breath znaczy oddech) zakłada, że człowiek może żyć odżywiając się wyłącznie światłem kosmicznym lub praną (w hinduizmie prana to siła, która utrzymuje przy życiu wszystkie istoty). Spożywanie pokarmów i picie wody uważa się za całkowicie zbędne.

Okazuje się, że jedzenie może być bardzo szkodlwie dla organizmu
Okazuje się, że jedzenie może być bardzo szkodlwie dla organizmuAFP

Rak wyleczony emocjami

"Stworzenie, a później samodzielne wyleczenie raka nauczyło mnie [...], jaki wpływ na ciało fizyczne mają nierozwiązane negatywne emocje, które magazynujemy w swoim ciele. Zmusiło mnie to do oczyszczenia nie tylko ciała fizycznego, lecz także bloków energetycznych w ciele emocjonalnym oraz wyrównania i uwolnienia pamięci komórkowej."

W latach poprzedzających radykalną zmianę sposobu odżywiania kobieta przestała jeść mięso, słodycze, żywność przetworzoną, a także poddaną "zbyt agresywnej" obróbce termicznej. Nie bez znaczenia, jak utrzymuje Greve, było to, że przez ponad 20 lat regularnie medytowała.

Kroplówki płynnego światła

Proces zmiany diety rozpoczynał 21-dniowy post. Podczas pierwszych 7 dni nie wolno było przyjmować żadnych pokarmów, co nie osłabiło organizmu Jasmusheen. Kobiecie dokuczał wyłącznie głód, który został zaspokojony za pomocą "kroplówki Płynnego Światła". Po kolejnych dwóch tygodniach picia soków rozcieńczonych wodą, kobieta rozpoczęła trwające 6 miesięcy życie w odosobnieniu, gdzie "pisała dziennika i przede wszystkim usiłowała otworzyć kanały komunikacyjne, by jej własne wewnętrzne informacje mogły przez nie bez przeszkód przepływać".

Telepatyczne instrukcje

Greve, która ma dziś 54 lata, w wywiadach podkreśla, że proces zmiany diety był tym trudniejszy, że "w tamtym czasie może z pół tuzina osób na całym świecie - pionierów - przeszło ten proces, znajdujący się zresztą w fazie embrionalnej. Informacje czy porady "jak..." można było otrzymywać tylko telepatycznie".

Mimo to, począwszy od 1993 roku, Jasmusheen utrzymuje, że odżywia się wyłącznie energią, którą czerpie z powietrza. Mimo wieloletniej, całkowicie pozbawionej kalorii diety, sylwetka kobiety daleka jest od anorektycznej. Ta utrzymuje, że jest to celowe działanie, ponieważ "sylwetka anorektyczki nie sprzyja dobrej reklamie tego procesu, więc zaprogramowałam swoje do osiągnięcia określonej wagi i pozostania na tym poziomie".

Nieudany test

Kobieta, która utrzymywała, że przez kilkanaście lat żyje wyłącznie dzięki kosmicznej energii, szybko zyskała w Australii rozgłos. Jedna z australijskich stacji telewizyjnych zaproponowała Greve udział w eksperymencie, który miał udowodnić, że rzeczywiście nic nie je. Efekty można było oglądać w programie "60 minut".

Jasmusheen przyjęła propozycję i, pozostająca pod opieką dr. Beresa Wencka, rozpoczęła test. Po 48 godzinach lekarz zaobserwował silne odwodnienie organizmu i podwyższone ciśnienie, jednak kobieta przekonywała, że winne jest zanieczyszczone miejskie powietrze. Z tego powodu eksperyment przeniesiono w góry. Mimo stałego dopływu świeżego powietrza po kolejnych 4 dniach Jasmusheen schudła 6 kg, odwodnienie organizmu sięgnęło 11 proc. Kiedy dr Wenck ogłosił, że puls kobiety jest niebezpiecznie wysoki, a nerki przestają pracować, testy przerwano.

Duchowe DNA

To oczywiście nie zraziło Greve, która niedługo potem ogłosiła, że, dzięki odżywianiu się kosmiczną energią, przybyło jej 10 dodatkowych nici DNA. Kiedy zaproponowano jej 30 tys. dolarów za badania mające potwierdzić te rewelacje, Jasmusheen zaczęła wspominać o tym, że prasa nadinterpretuje jej słowa. Przyznała jednak, że nigdy nie zaprzestała picia płynów, a od 1995 roku (dwa lata po rozpoczęciu diety) zaczęła także "eksperymentować ze smakami i zapachami", będąc jednak "świadomą, że "to, co "skubnęłam", nie miało żadnej mocy utrzymywania mnie przy życiu (był to czekoladowy herbatnik lub coś aromatycznego) oraz że nie zjadłabym tego w przeszłości z powodu "braku wartości odżywczych".

Wyznaniu towarzyszyło również kilka uwag dotyczących wypróżniania się osób odżywiających się powietrzem...

Ludzie, którzy rezygnują z jedzenia podobno mają więcej energii. Podobno
AFP

Śliwki na wypróżnienie

"Kiedy przyjmowałam maksymalnie 3 szklanki napojów, to wydalałam płyny, a także, mniej więcej co 3 tygodnie, coś, co sama nazywam "króliczymi bobkami". Było to dla mnie nieprzyjemne. Poinformowano mnie telepatycznie, że ponieważ mieszkam w mieście, to zanieczyszczenia i obumarłe komórki muszą być eliminowane z organizmu. Później doszłam do wniosku, że picie raz w tygodniu soku ze śliwek pomaga w tym niewielkim wypróżnianiu.".

Niekoronowana królowa osób, które marzą o życiu bez konieczności jedzenia i trawienia, w wielu publikacjach, a także podczas warsztatów i wywiadów podkreśla, że żywić się energią może każdy. Niestety, kilka takich prób zakończyło się tragicznie.

Ofiary

Jedną z kilku osób, których zgon wiązano z działalnością Jasmusheen, była Vertity Linn, 49-letnia Szkotka. Według relacji przyjaciół, Vertity była osobą racjonalną, choć od długiego czasu interesowała się ezoteryką. Wygląda na to, że zainteresowała się również publikacjami Greve, ponieważ przy półnagich zwłokach Linn znaleziono książkę Jasmusheen. Linn zmarła w 1999 roku, niedaleko swojego namiotu, w którym najprawdopodobniej postanowiła przejść 21-dniowy proces inicjacji.

W 1997 roku podobnie zakończyła się głodówka Timo Degena. Ten 31-letni nauczyciel postanowił przechodzić proces pod okiem opiekuna. Po 12 dniach zaczął skarżyć się na omamy wzrokowe, po 19 zapadł w śpiączkę. Rzecznik prasowy szpitala, gdzie próbowano uratować Timo, powiedział, że "układ krążenia mężczyzny praktycznie przestał pracować", a jego ciało wyglądało "jakby wyszedł z obozu koncentracyjnego". Po 4 tygodniach Degan odzyskał przytomność, jednak po paru dniach zmarł.

Oskarżenie niewinnej

Jasmusheen, która była oskarżana o przyczynienie się do śmierci mężczyzny, tak tłumaczyła jego śmierć:

"W 1996 r., [...] młody mężczyzna zapadł w śpiączkę podczas przeprowadzania procesu. Został zabrany do szpitala, później obudził się i już był na dobrej drodze do wyzdrowienia, kiedy dostał ataku epilepsji. Upadł, uderzył głową w tylną część łóżka i zmarł".

Równie beztrosko potraktowana została śmierć Vertity Linn.

Pod koniec 1999 r. zmarła inna Australijka mieszkająca w Szkocji. Zignorowała wskazówki przekazane w "[...] książce, przestała jeść i pić, jednocześnie przez kilka dni beztrosko podróżując. Zakończyła życie, padając z wycieńczenia. Zmarła z powodu braku substancji mineralnych w organizmie".

Źródła

Jasmusheen wielokrotnie twierdziła, że jej autorytetem w dziedzinie odżywiania się kosmiczną energią był indyjski jogin Paramahansa Jogananda, autor książki "Autobiografii Jogina". Co ciekawe Jogananda, pisząc o niejedzeniu, powołuje się w niej na Teresę Neumann, niemiecką mistyczkę, która twierdziła, że przez 40 lat (od 1922 do 1962 roku) żywiła się wyłącznie eucharystią. Neumann, w przeciwieństwie do Jasmusheen, zgadzała się na medyczne testy, które wielokrotnie potwierdziły, że kobieta jest w stanie przeżyć kilkanaście dni bez przyjmowania pokarmów i płynów. Podobne opinie można usłyszeć o francuskiej mistyczce i stygmatyczce Marcie Robin, która miała żyć bez jedzenia ponad 50 lat (co nie zostało potwierdzone).

Mimo negatywnego rozgłosu wokół działalności Jasmusheen, kobieta twierdzi, że przygotowuje się do ostawienia płynów, ponieważ "zachęcają ją do tego Mistrzowie".

Katarzyna Pruszkowska

----------

Korzystałam się książki Jashmuseen "Życie Światłem" wydanej w 2002 roku nakładem wydawnictwa EuroAura oraz artykułów ""Alternative living: the foundation where Linn worked Dieting extremes: the book found among Linn's possessions and its author, who claims not to have eaten for years" Toma Walkera I Judith O'Reilly I "The truth about the life and bizarre death of Verity Linn; Last supper of cult disciple who lived on air" zamieszczonego w portalu thefreelibrary.com.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas