Gdyby nie lodowe komety - na Ziemi nie byłoby życia
Naukowcy z Uniwersytetu w Ohio są zdania, że życie na naszej planecie powstało dzięki materii organicznej zawartej w lodowych kometach.
Komety niosą ze sobą wiele prostych związków, takich jak: woda, amoniak, metanol i dwutlenek węgla. A w chwili kontaktu z innym ciałem niebieskim dostarczają kolejnego niezwykle ważnego czynnika - energii niezbędnej do zapoczątkowania reakcji chemicznych.
- Strumień materii organicznej dostarczanej na Ziemię za pośrednictwem komet i planetoid w okresach intensywnego bombardowania mógł wynosić nawet 10 bln ton rocznie - do kilku rzędów wielkości więcej od istniejącej już na naszej planecie materii organicznej - wyjaśnia Nir Goldman z Uniwersytetu w Ohio.
Wcześniejsze badania Goldmana opierały się na symulacjach tego, co działo się natychmiast po uderzeniu komety. Jednak dzięki wykorzystaniu nowoczesnych superkomputerów możliwe stały się symulacje zdarzeń zachodzących setki, a nie jak wcześniej - 10-30 pikosekund po zderzeniu.
- W rezultacie obserwujemy szeroki wybór produktów węglowodorowych, które mogły doprowadzić do powstania życia - wyjaśnia Goldman.
Wielkość komet waha się w przedziale od 1,6 do 56 km. W momencie przechodzenia przez atmosferę ziemską ich zewnętrzna powierzchnia nagrzewa się, ale wewnątrz wciąż pozostają zimne. Po uderzeniu w powierzchnie planety powstaje fala uderzeniowa, której towarzyszą wysokie temperatury i ciśnienie, które mogą zapoczątkować reakcje wewnątrz komety, a które nie mogły zajść wcześniej - przed kontaktem.
- Takie zjawiska mogą doprowadzić do syntezy cząstek prebiotycznych bez konieczności udziału innych specjalnych warunków - np. obecności katalizatorów czy promieniowania UV. Te dane są kluczowe dla zrozumienia roli tych wydarzeń w formowaniu związków niezbędnych do powstania życia - zarówno na młodej Ziemi jak i innych planetach - dodaje Goldman.