Skok z 39 km. Liczby, komentarz Baumgartnera

Austriak Felix Baumgartner dokonał historycznego wyczynu, skacząc ze spadochronem z wysokości 39 045 metrów. To było znacznie trudniejsze niż sądziłem - powiedział. Ale udało się.

Skoczek na skraju kapsuły PAP/EPA
Skoczek na skraju kapsuły PAP/EPAPAP

Naukowcy czuwający nad przebiegiem eksperymentu starają się ustalić, czy Baumgartner przekroczył barierę dźwięku. Jest to uzależnione od wielu parametrów otoczenia. Czekamy na oficjalne stanowisko Red Bulla w tej sprawie.

- Wyjście z kapsuły było niesamowite, ale po chwili zacząłem delikatnie wirować. Myślałem, że minie kilka chwil i będzie po wszystkim, ale nagle zacząłem bardzo przyśpieszać. Czasami to było naprawdę nie do wytrzymania. Myślałem nawet, że na kilka sekund stracę przytomność. Nie czułem jednak przekraczania bariery dźwięku, ponieważ byłem zbyt zajęty stabilizowaniem lotu. To było znacznie trudniejsze niż sądziłem - powiedział Baumgartner po wylądowaniu na Ziemi.

Celem przedsięwzięcia Red Bull Stratos nie było tylko pobicie kilku rekordów. Zakończone sukcesem pokazało, że odpowiednie wyposażenie pozwala przeżyć skok z tak dużej wysokości. A to nie jest bez znaczenia dla astronautów wracających z przestrzeni czy nabierającej rozpędu kosmicznej turystyki. Awaria statku nie oznacza już wyroku śmierci.

Najważniejszy był kombinezon

Ochronę przed drastycznymi zmianami ciśnienia, temperatury i prędkości zapewnił skoczkowi kombinezon Mach-1. Przez cztery lata pracowali nad nim inżynierowie z firmy David Clark, zajmującej się produkcją podobnych kombinezonów dla NASA i Departamentu Obrony.

Skafander składa się z czterech warstw. Pierwsza i zarazem zewnętrzna to Nomex - tkanina wykazująca wysoką odporność mechaniczną i termiczną. Korzystają z niej strażacy, żołnierze i kierowcy wyścigowi. Pod nią znajduje się nierozciągliwa siatka, utrzymująca pęcherz wypełniony gazem. Kolejną jest oddychająca wkładka. Pod wpływem ciśnienia kombinezon stał się sztywny, co umożliwiło skoczkowi utrzymywanie odpowiedniej pozycji.

Bezpiecznie na Ziemi PAP/EPA
PAP

W trakcie lotu skoczek oddychał czystym tlenem. Ale kluczowe dla podtrzymywania życia jest stabilne ciśnienie wynoszące 3,5 psi (24131,6 Pa). Jeśli zaczęłoby ono spadać, system membran i zaworów zajmie się regulacją. Na wysokości 10,6 km skafander rozprężył się, umożliwiając wykonywanie większego zakresu ruchów.

Zobacz skok Feliksa:

W rejonie klatki piersiowej znajduje się prawdziwe centrum dowodzenia. W jego skład wchodzą: mikrofon, odbiornik głosu, aparat o wysokiej rozdzielczości i kącie widzenia 120 stopni, akcelerometr, czujniki oraz zasilające to wszystko 2 baterie litowo-jonowe.

W stratosferze, gdzie rozpoczął się skok, spadające ciało jest w mniejszym stopniu hamowane przez gęstość powietrza i tarcie. Zaczyna wtedy wirować, a to może być przyczyną tzw. G-loc - utraty przytomności spowodowanej przeciążeniem, która może zakończyć się śmiercią. Przed tym zabezpieczył go czujnik umieszczony na nadgarstku. Jeżeli te wskazałby dłuższe niż sześciosekundowe przeciążenie o sile 3,5 G, to automatycznie uruchomiłby się niewielki spadochron stabilizujący lot.

Co widział Felix? Nagranie z kamery umieszczonej na hełmie:

Na wysokości 36 km panuje temperatura -23 stopnie C. W trakcie lotu zaczęła jednak spadać, aby osiągnąć wartość poniżej -60 stopni. To mogło doprowadzić do krystalizacji wydychanego powietrza na płycie czołowej. Aby temu zapobiec, zmontowano w niej 110 przewodów grzejnych. Sama tarcza wykonana jest z tworzywa sztucznego. Usterkę właśnie tego elementu zgłosił w trakcie lotu w kapsule Baumgartner.

Opisane elementy są niezwykle ważne w kontekście bezpieczeństwa w trakcie lotu. Nie mniej istotne są jednak lądowanie i manewrowanie. Obie te czynności umożliwiały spadochrony - dryfujący, główny i rezerwowy. Baumgartner korzystał dzięki kilku uchwytom. Każdy z nich aktywuje inną sekwencję otwierania spadochronów.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas