Kate Middleton przeprasza za niepokojące zdjęcie

Od jakiegoś czasu jedną z najpopularniejszych teorii spiskowych jest ta dotycząca tajemniczego zniknięcia Kate Middleton z życia publicznego. Chcą uspokoić poddanych (i fanów), w mediach opublikowano nowe zdjęcie księżnej Walii. Te jednak zrodziło jeszcze więcej pytań i wątpliwości. Ostatecznie księżna zabrała głos i przeprosiła za całe zamieszanie.

O co chodzi z Kate Middleton?

Od ponad dwóch miesięcy nie widziano księżnej Walii, Kate Middleton w przestrzeni publicznej. Jej zniknięcie tłumaczono operacją brzucha, która miała miejsce w styczniu. Ta wiązała się z dość długim powrotem do zdrowia, co miało skutkować nieobecnością księżnej na fotografiach i innych materiałach publikowanych przez brytyjską prasę.

Sprawa Kate Middleton szybko zaczęła jednak budzić podejrzenia mieszkańców wyspy, a także miłośników brytyjskiej monarchii i osób śledzących jej losy. Jednym z rezultatów było powstanie teorii spiskowych, które odnoszą się do "tajemniczego" zniknięcia żony następcy tronu, księcia Williama. Ostatecznie rodzina królewska zdecydowała się na opublikowanie zdjęcia księżnej wraz z dziećmi. Miało to uspokoić opinię publiczną, ale... Cóż, osiągnięto zupełnie odwrotny rezultat.

Reklama

Nowe zdjęcie Kate Middleton jest dziwne

Krótko po opublikowaniu fotografii, ta została usunięta z wielu agencji i materiałów udostępnianych w sieci. Wszystko za sprawą oburzenia, które wywołał przedstawiony obrazek. Ludzie od razu zauważyli szereg elementów, które się po prostu nie dodają. Sama fotka wygląda tak, jakby została przygotowana przez zupełnego amatora Photoshopa - lub, co gorsza, została spreparowana za pomocą sztucznej inteligencji.

Co zabawne, zdjęcie nie zniknęło z oficjalnego profilu Kate na Instagramie - wygląda tak:

Na pierwszy rzut oka to normalna i "rodzinna" fotografia, przedstawiająca samą zainteresowaną w towarzystwie dzieci. Kobieta jest w pozycji siedzącej, co jest zrozumiałe - jeszcze w styczniu przeszła przecież operację. Ciekawie robi się jednak po dostrzeżeniu kilku szczegółów. Ot, zwróćmy uwagę na rękaw swetra u Karoliny:

Raczej nie tak to miało wyglądać. Wszystko wskazuje na nieumiejętne użycie narzędzia maskowania lub kopiowania fragmentów z innych zdjęć. To oczywiście niejedyny przykład, bo zwróćcie uwagę na włosy:

Ktoś chyba chciał pobawić się we fryzjera, a w rezultacie stworzono absolutnie nienaturalny obraz włosów dziewczynki. Jeżeli w temacie nienaturalnych elementów już jesteśmy, to...

Prawie połamałem sobie palce, próbując odtworzyć ten ruch. Dobra, nie będę się czepiał - moje stawy nie muszą być wyznacznikiem czegokolwiek. Mimo to, odkąd sieć zalewa masa zdjęć generowanych przez AI, jakoś tak częściej zwracamy uwagę na dłonie, prawda?

Tym bardziej, gdy aż tyle elementów po prostu nie gra, a raczej rodzina królewska (lub profesjonalna agencja) może pozwolić sobie na współpracę z kimś, kto program graficzny jako tako ogarnia.

Czy w takim razie mowa o sztucznie spreparowanej fotografii, a może jedynie dziwnej i raczej nieudanej edycji zdjęcia? Skłaniam się ku drugiej opcji. Całkiem możliwe, że fotografia była przygotowywana z kilku ujęć, aby uzyskać możliwie najlepszy efekt - na przykład twarzy. O ile dorosła osoba jest w stanie ustawić się do zdjęcia i wytrzymać chwilę w korzystnej pozie, tak poradzenie sobie z trójką dzieciaków może być zadaniem trudnym.

Niestety, efekt finalny wzbudził tyle wątpliwości, że fotografia nikogo nie uspokoiła - wręcz wzbudziła jeszcze więcej pytań. A doskonale wiemy, jak działa internet. Kate jest teraz w trendach gdzie tylko się da i wcale nie chodzi o zachwycanie się jej czasem spędzanym wspólnie z dziećmi.

Aktualizacja - Księżna przeprasza

Księżna Kate w oficjalnym oświadczeniu przeprosiła za zamieszanie wywołane zdjęciem. Te miało zostać wykonane przez księcia Williama, a ona sama miała je edytować - amatorsko, bo, jak informuje, lubi czasem z obróbką eksperymentować.

W samym pałacu przebywa tylko rodzina, dlatego fotografia faktycznie mogła być wykonana przez męża. Kate odpoczywa po operacji i najpewniej żadna profesjonalna sesja zdjęciowa nie miała miejsca. A edycja - cóż, może faktycznie chciała pobawić się Photoshopem? Szokujący jest jednak fakt, że cały sztab PR i specjalistów od komunikacji pozwolił na taką publikację.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Photoshop | Sztuczna inteligencja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy