Kobieta siedziała na toalecie, a robot Roomba zrobił jej zdjęcie. Trafiło do sieci
Miał pomagać, sprzątać, wyręczać w części domowych obowiązków. Stawał się członkiem rodziny, miał nawet swój własny kąt i, niczym zwierzątko domowe, bywał obdarowywanym imieniem czy pseudonimem. Czy w obliczu tego można powiedzieć, że robot zdradził swoich właścicieli? Robił im potajemnie zdjęcia, które później ukazały się w mediach społecznościowych.
Robot sprzątający Roomba robił zdjęcia użytkownikom
W 2020 roku na kilka grup w mediach społecznościowych trafiły mocno niepokojące fotografie. Przedstawiały one zwyczajnych ludzi w trakcie wykonywania jak najbardziej przyziemnych czynności. Korzystali oni z toalety czy przebierali się w ciągu dnia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zdjęcia zostały wykonane przez... roboty sprzątające Roomba.
Okazało się, że urządzenia, których celem jest odkurzanie domowej, podłogi znalazły sobie dodatkowe, niezbyt pożądane przez wielu zajęcie. Przy pomocy szeregu czujników obrazu uwieczniały swoich właścicieli w sytuacjach, którymi raczej nikt normalny nie ma zamiaru się chwalić. Tym bardziej że zdjęcia trafiły później do internetu. Tam z kolei, jak wszyscy wiemy, nic nie ginie.
Perwersyjny robot domowy?
Zanim zdążycie wyrzucić swojego robota sprzątającego przez okno (albo, co gorsza, wyślecie go do sąsiadów z domu obok), należy poświęcić chwilę na zagłębienie sytuacji. Ta nie jest tak oczywista, jak by się to mogło wydawać. Sprawa została nagłośniona przez Eileen Guo z MIT Technology Review. Autorka dostała odpowiedź od firmy iRobot. Sprzęt sprzątający Roomba potajemnie fotografował właścicieli, a zdjęcia wylądowały na socialmediach. Fotografowanie ludzi przez roboty było... celowe!
Cały proceder był bowiem zorganizowaną akcją, choć nie nosiła ona znamion przestępstwa czy nadużycia. Osoby uwiecznione na fotografiach wiedziały, że ich robot Roomba będzie zbierał dane, m.in. poprzez fotografowanie czy uwiecznianie wideo. Wspomnieni użytkownicy brali udział w specjalnym teście, w ramach którego sprzęt zbierał omawiane dane, te zaś były wysyłane do Scale AI.
Jest to firma zajmująca się sztuczną inteligencją. Konkretniej, pracownicy Scale AI pracują nad rozwojem sztucznej inteligencji i jej działania na podstawie danych wizualnych i audio. W tym wypadku ich materiałem badawczym są zdjęcia i filmy. Roboty Roomba fotografujące właścicieli były specjalnie przygotowanymi do testów urządzeniami, które miały na obudowie odpowiednie oznaczenia w postaci naklejek. Te informowały, że robot może nagrywać dźwięk, obraz i robić zdjęcia.
Koniec współpracy
Chociaż działania podejmowane przez roboty sprzątające Roomba były legalne, a użytkownicy podpisali stosowną klauzulę i wiedzieli, na co się piszą, to omawiana sytuacja nie do końca jest legalna. Chodzi w końcu o finalne udostępnienie zdjęć w Internecie. Te pojawiły się na kilku platformach społecznościowych, m.in. na Discordzie czy Facebooku. I jest to duży problem.
Zebrane dane miały być wykorzystywane jedynie do celów związanych z rozwojem sztucznej inteligencji, a co za tym idzie, szeroka publiczność jest absolutnie ostatnim adresatem, do którego miały trafić. Za wyciek mają odpowiadać pracownicy Scale AI. Współpraca tej firmy z iRobot właśnie się kończy.
iRobot kończy współpracę z usługodawcą, który ujawnił obrazy, aktywnie bada sprawę i podejmie działania mające na celu pomoc zapobiec podobnemu wyciekowi przez jakiegokolwiek usługodawcę w przyszłości.
Czy to koniec prywatności?
Wiele się mówi na temat przywiązywania wagi do swojej prywatności i dbania o to, aby nie dawać się śledzić na każdym kroku. W obecnych czasach jest to trudne, skoro w domu posiadamy masę sprzętu wytężającego słuch, a do toalety zabieramy równie ciekawski telefon. Sprzątające roboty były, póki co z boku całego tego zamieszania, jednak to zaczyna się zmieniać.
Dane zbierane przez roboty odkurzające mogą być szczególnie inwazyjne. Mają potężny sprzęt, potężne czujniki. Mogą jeździć po twoim domu — i nie masz sposobu, aby to kontrolować.
Warto zwracać uwagę na to, co robi nasz robot sprzątający. Choć o ewentualnym wycieku dowiemy się i tak po fakcie, to lepiej starać się zapobiegać — na przykład, poprzez zamykanie drzwi do toalety.