Masz w domu kota? To świetnie! Bo... może być dowodem zbrodni
Też czasem macie wrażenie, że koty widzą i wiedzą więcej, niż się wszystkim wydaje? To teraz mamy na to naukowe dowody! A mówiąc całkiem poważnie, z najnowszych badań wynika, że futra tych zwierząt mogą być... dowodem w sprawach kryminalnych.
Nowe badanie sugeruje, że koty już niedługo mogą być świadkami w sprawach kryminalnych, a wszystko za sprawą ich futra, które przechowuje DNA osób przebywających w pobliżu - mówiąc krótko, same nie opowiedzą, co widziały, ale mogą pomóc w identyfikacji sprawców. To dopiero pierwsze badania tego typu z udziałem zwierząt domowych, więc do powszechnego wykorzystywania DNA zgromadzonego przez kocie futro jeszcze daleka droga, ale ustalenia naukowców wyglądają niezwykle obiecująco.
Zbieranie ludzkiego DNA musi stać się bardzo ważne w badaniach na miejscu zbrodni, ale brakuje danych na temat zwierząt towarzyszących, takich jak koty i psy, w ich związku z transferem ludzkiego DNA. Te zwierzęta towarzyszące mogą być bardzo istotne w ocenie obecności i aktywności mieszkańców gospodarstwa domowego lub niedawnych gości
Pokaż kotku, co masz w środku
Technologie analizy DNA stają się z każdym kolejnym rokiem coraz lepsze i dokładniejsze, więc czasami najdrobniejszy nawet ślad materiału genetycznego może mieć znaczenie dla dochodzenia i ustalenia sprawcy. A że ludzie bardzo chętnie "rozdają" swoje DNA i czasami wystarczy nawet bardzo krótki kontakt z przedmiotami, żeby zostawić swój ślad genetyczny, tzw. dotykowe DNA. I choć samo w sobie nie wystarcza ono, aby jednoznacznie zidentyfikować podejrzanego, to można je wykorzystać do poparcia innych linii dowodowych lub wykluczenia części osób. Co ciekawe, dotykowe DNA uzyskane z powierzchni nie wymaga nawet, aby osoba dotykała tej powierzchni, bo może być transportowane na wiele sposobów, na przykład w komórkach skóry, które spadają z przechodzącego ciała - to właśnie w tym miejscu zwierzęta domowe mogą odgrywać ważną rolę.
Heidi Monkman we współpracy z doświadczonymi śledczymi i technikami kryminalistycznymi postanowiła sprawdzić, czy można wyodrębnić przydatne ludzkie DNA z sierści kotów domowych. Do badania zostało zaproszonych 20 kotów z 15 gospodarstw domowych - w domach uczestników, którzy wypełniali też ankiety na temat zwyczajów i zachowania zwierząt (np. ile razy dziennie są głaskane i przez kogo), pobrano próbki od każdego kota (futro z prawej strony zwierzęcia) i domownika.
Wykrywalne poziomy ludzkiego DNA znaleziono w 80 proc. kocich próbek i jak podkreślają badacze, nie było tu znaczącej różnicy między ilością obecnego DNA a czasem od ostatniego kontaktu człowieka lub długością sierści kota. Zespół był w stanie wygenerować profile DNA, możliwe do zinterpretowania i powiązania z konkretnym człowiekiem, z 70 proc. kotów biorących udział w badaniu.
Większość DNA pochodziła od domowników, ale w próbkach od sześciu kotów znaleziono też nieznane ludzkie DNA - dwa z nich spędzały dużo czasu z dzieckiem-domownikiem, które nie było uwzględnione w badaniu, ale pochodzenie materiału na pozostałych czterech kotach jest nieznane. Uczestnicy badania przez dwa dni przed pobraniem próbek nie przyjmowali gości, co może sugerować, że koty "przechowują" nasze DNA przez dość długi czas, niemniej naukowcy podkreślają, że choć metoda jest obiecująca, to w temacie wciąż pozostaje wiele do zrobienia:
Sposób przeniesienia DNA na kota i jego utrzymywanie się na nim jest nieznany. Potrzebne są dalsze badania nad przenoszeniem ludzkiego DNA do i od kotów, trwałości ludzkiego DNA u kota i tego, co może wpływać na różne poziomy DNA występujące u kotów, takie jak nawyki behawioralne.