Nie oszukasz go uśmiechem. Ten algorytm mediów społecznościowych wykrywa depresję

Naukowcy poinformowali właśnie o stworzeniu specjalnego algorytmu, który na bazie wpisów i zdjęć umieszczanych w mediach społecznościowych jest w stanie określić, jakie są podstawowe potrzeby użytkownika oraz jego poziom szczęścia.

Naukowcy poinformowali właśnie o stworzeniu specjalnego algorytmu, który na bazie wpisów i zdjęć umieszczanych w mediach społecznościowych jest w stanie określić, jakie są podstawowe potrzeby użytkownika oraz jego poziom szczęścia.
Przed tym algorytmem nic się nie ukryje. Wykrywa depresję i podstawowe potrzeby użytkownika /123RF/PICSEL

Naukowcy opracowali właśnie algorytm, który jest w stanie zidentyfikować podstawowe potrzeby użytkowników, analizując treści wrzucane przez nich do mediów społecznościowych. Tym razem nie chodzi jednak o wykorzystanie go przeciwko nam, np. do targetowania reklam, uderzających w nasze słabe punkty, ale pomoc w diagnozowaniu potencjalnych problemów psychicznych

Media społecznościowe na pomoc w depresji

Jako że w mediach społecznościowych spędzamy coraz więcej czasu, dzieląc się tam zdjęciami, filmami czy komentarzami dotyczącymi rzeczywistości, badacze uznali, że Facebook, Instagram czy Twitter mogą okazać się bardzo przydatnym narzędziem diagnostycznym. Zespół Otwartego Uniwersytetu Katalonii stworzył więc specjalny algorytm, którego zadaniem jest pomoc psychologom w diagnozowaniu problemów psychicznych.

Reklama

Jak możemy dowiedzieć się z teorii wyboru Glassera, istnieje 5 podstawowych potrzeb typowych dla ludzkiego zachowania, tj. przynależność, władza, zabawa, przetrwanie i wolność. Wszystkie mają mieć równy wpływ na to, co wrzucamy do mediów społecznościowych, a z pomocą algorytmu, którego przygotowanie zajęło 2 lata, naukowcy mają mieć możliwość określenia, w których kategoriach mamy jakieś niedobory.

Naukowcy trenowali swój algorytm do rozpoznawania zawartości obrazów i kategoryzowania zawartości tekstowej według ustalonych przez psychologów etykiet na podstawie 86 profili z Instagrama, a mówiąc precyzyjniej 30 tys. zdjęć, wpisów i komentarzy. A że każdy z ludzkich wyborów odpowiada za więcej niż jedną potrzebę, to badacze przyjęli podejście, w którym każda treść może mieć więcej niż jedną kategorię.

Dehshibi tłumaczy to na podstawie przykładu rowerzysty, który wjeżdża pod górę, a na szczycie ma do wyboru selfie lub grupowe zdjęcie.

Jeśli wybierze selfie, odbieramy to jako potrzebę władzy, a jeśli drugą opcję, możemy przyjąć, że szuka zaspokojenia nie tylko potrzeby zabawy, ale i przynależności. Zdaniem badaczy takie podejście okazało się najskuteczniejsze i pokazuje "obiecującą skuteczność i komplementarność informacji między wskazówkami zdjęciowymi i tekstowymi".

Żeby uniknąć kulturowych uprzedzeń i stworzyć zróżnicowane inkluzywne narzędzie, naukowcy prowadzili badania na kontach użytkowników mówiących w różnych językach, bo jak wynikało z poprzednich eksperymentów, np. hiszpańskojęzyczni użytkownicy dużo chętniej niż anglojęzyczni dzielą się problemami w związkach. Ich wyniki okazały się zaś bardzo obiecujące i autorzy wierzą, że rozwiązanie to posłuży w niedalekiej przyszłości do identyfikacji lub poprawy skuteczności leczenia osób z chorobami psychicznymi.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Media społecznościowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama