Polacy walczą z pożarami w Grecji. W gaszeniu ognia pomagają nie tylko wozy strażackie

Susza i wysokie wartości temperatury w Grecji doprowadziły do ogromnych pożarów. Z ich powodu ewakuowane są rekordowe liczby osób. Strażacy cały czas próbują gasić ogień, ale niezbędna jest pomoc z zewnątrz. Jaki sprzęt Państwowa Straż Pożarna wysłała na pomoc w gaszeniu greckich pożarów?

Komendant główny PSP gen. Brygadier Andrzej Bartkowiak w porozumieniu z premierem RP Mateuszem Morawieckim oraz ministrem spraw wewnętrznych i administracji Mariuszem Kamińskim podjęli decyzję o zgłoszeniu gotowości pomocy przez polskich strażaków. W ramach pomocy wysłano pomoc ratowniczą w postaci modułów GFFFV. Do walki z ogniem ruszyło 149 strażaków i 49 pojazdów. Ale cały sprzęt jest jeszcze liczniejszy. Czego potrzebują strażacy, aby efektywnie i bezpiecznie gasić pożar w Grecji?

Jaki sprzęt pojechał do Grecji?

Moduł GFFFV to skrót od angielskiego określenia Ground Forest Fire Fighting using Vehicles. To moduł gaszenia pożarów lasu z ziemi z użyciem pojazdów. Aktualnie w ramach Mechanizmu Ochrony Ludności Unii Europejskiej Polska posiada sześć takich modułów, wyspecjalizowanych w gaszeniu pożarów lasów, które stacjonują w Krakowie, Białymstoku, Poznaniu, Olsztynie, Szczecinie i Wrocławiu.

Reklama

Z tych sześciu modułów trzy są w stałej gotowości i w ciągu zaledwie kilku godzin mogą wyruszyć na zagraniczną misję. Każdy moduł jest samowystarczalny — poza typowym sprzętem gaśniczym, używanym przy pożarach lasów strażacy dysponują też zapleczem logistycznym: namiotami, kuchnią polową, centrum łączności i wszystkim, co potrzebne jest do rozbicia tymczasowej bazy strażaków w terenie.

Dowództwo znajduje się w miejscowości Vilia. To dokładnie to samo miejsce, które było siedzibą Polaków w Grecji dwa lata temu.

Ciężko wymienić cały sprzęt, który bierze udział w akcji #MisjaGrecja2023. To m.in. samochody 120-91 SLRr Toyota, SLOp Toyota, SLBus Ford. Wśród wozów strażackich znajdziemy GBARt 2,9/16 MAN i 302-P1 Przyczepa pompowa M80/8, GCBA 10/60 Scania, GCBA 9,5/68 MAN, 342-26 GCBA 9,1/52 Renault. Wraz z nimi jaką quady, przenośne zbiorniki wodne 20-25 m sześc. i drony DJI Matrice z kamerami termowizyjnymi. 

Jak strażacy radzą sobie w temperaturach przekraczających 40 st. C?

Walka z pożarami to ciężka praca i duże zagrożenie. Niestety w odpoczynku i regeneracji sił przeszkadza palące słońce i wysoka temperatura przekraczająca 40, a nawet 42 st. C. Konieczne jest więc kompleksowe zabezpieczenie strażaków, aby ochronić ich poza momentem gaszenia pożarów. Cała akcja musi być drobiazgowo zaplanowana, aby wyposażyć wszystkich w takie szczegółowe elementy jak okulary przeciwsłoneczne czy kremy z filtrem.

Dodatkowo całe ekipy podmieniane są co kilka godzin, aby strażacy mogli bezpiecznie odpocząć w cieniu. Oczywiście mają polecenie, że o ile nie jest to konieczne, mają uciekać do cienia. Co więcej, wszystkie samochody wyposażone są w klimatyzację, która jest dodatkową ucieczką od nieznośnego upału i wydajnie pracować przy gaszeniu.

Polskie drony i zagraniczne śmigłowce w akcji

Bardzo dużą rolę odgrywają śmigłowce gaśnicze, które niesamowicie pomagają przy opanowaniu tego żywiołu. To maszyny m.in. z Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Chorwacji, które działają w ramach unijnego mechanizmu ochrony ludności. W Polsce nie posiadamy tego typu śmigłowców i samolotów. To samoloty, które lądują na wodzie, pobierają ogromne ilości wody i są wysyłane do gaszenia pożaru. Niestety od wczoraj zaczęły opuszczać Grecję i wracać do macierzystych krajów. Jest to związane m.in. ze wzrostem zagrożenia pożarowego i koniecznością ratowania obywateli tych krajów.

Na miejscu wciąż zostają drony z Polski, które służą do monitorowania sytuacji: ― Realizowaliśmy nawet dzisiejszej nocy rozpoznania przy pomocy bezzałogowych statków powietrznych. Mamy dostępne takie urządzenia u nas w module. W momencie, kiedy działamy na strefach w ciągu dnia, gdzie działają śmigłowce gaśnicze, jest ograniczona możliwość użycia tego typu sprzętu. Rozpoznanie realizujemy nocą, kiedy temperatura spadnie do 30 st. C i dopiero wtedy jesteśmy w stanie realizować jakieś rozpoznanie przy pomocy termowizji. Wzbicie się w powietrze i zrobienie zdjęcia termowizyjnego w dzień powoduje tylko, że widać jedną wielką czerwoną plamę. Wszystkie powierzchnie są tak rozgrzane to takich temperatur, że to rozpoznanie nie ma sensu ― mówi mł kpt. Łukasz Nowak.

Do kiedy polscy strażacy będą w Grecji?

Pobyt w Grecji jest planowany na dwa tygodnie od momentu wyjazdu. To oznacza, że w okolicy 2 sierpnia strażacy powinni być w Polsce. Wszystko zależy jednak od sytuacji pożarowej, meteorologicznej, zagrożenia pożarowego. W razie potrzeby istnieje szansa na podmianę na drugą ekipę z Polski. Taka sytuacja miała miejsce dwa lata temu, kiedy ratowników zastąpiła inna grupa, która przejęła całą bazę operacji. Przekazano cały sprzęt, który wrócił dopiero, gdy sytuacja pożarowa się ustatkowała i strażacy mogli bezpiecznie opuścić teren Grecji.

Jak informuje rzecznik misji, w razie konieczności istnieje możliwość podzielenia modułu, Grecy dysponują informacjami na temat struktury organizacyjnej grupy, w jaki sposób strażacy mogą realizować działania. Jeśli będzie taka konieczność, dowództwo modułu będzie rozmawiać ze stroną grecką i zostaną podjęte konkretne działania. ― W tej chwili działamy w dwóch strefach. W tych strefach strażacy dozorują pogorzeliska, interweniują ― mówi rzecznik misji w Grecji.

Dwa dni temu strona grecka relokowała część strażaków na wyspę Rodos, aby pomóc tamtejszym strażakom. Znaczna część odpowiedzialności pożarowej spadła na polską misję, jak podkreśla rzecznik. To oni zabezpieczają część regionu, która została powierzona.

Jak podkreśla rzecznik, to wspólny sukces Polaków i Greków, ponieważ greccy strażacy również brali udział w gaszeniu pożaru.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama