Prawie wyrzuciłam iPhone’a do kosza. Powodem Samsung S23 Ultra [RECENZJA]
Na początek chwila wyjaśnienia. Mój iPhone jest już trochę leciwy — to znaczy nie w taki sposób, że lada dzień przestanie funkcjonować i nadaje się na złom, tylko raczej zaczyna mnie boleć geekowa dusza, która chciałaby na co dzień obcować z nowszym sprzętem. Choć nocami zdarza mi się słyszeć kwilenie mojego obecnego telefonu, bezlitośnie zaczęłam rozglądać się za nowszym modelem. I stało się coś raczej niespodziewanego (jak na mnie). Zaczęłam rozważać kandydaturę Samsunga Galaxy S23 Ultra. Jak do tego doszło? Powodów jest kilka. Sprawdźcie, jak smartfon poradził sobie podczas kilku tygodni testów.
Spis treści:
- Galaxy S23 Ultra. Dane techniczne
- Galaxy S23 Ultra wygląda jak cegła, ale i tak jest ładny
- Galaxy S23 Ultra. Miałam nadzieję, że będzie mi służył jako kaloryfer, ale nie ma na to szans
- Galaxy S23 Ultra. Fotki jak z lustrzanki. No, prawie
- Galaxy S23 Ultra. Bateria na ponad dzień używania. Tylko czy to nas zadowoli?
- Galaxy S23 Ultra. Czy to się zacina? Ogólne wrażenia
- Chciałoby się Samsunga S23 Ultra dodać do koszyka, ale... Ta cena
Galaxy S23 Ultra. Dane techniczne
Samsung Galaxy S23 Ultra ma ekran Dynamic AMOLED 2X z częstotliwością odświeżania 120 Hz. W smartfonie umieszczono procesor Snapdragon 8 Gen 2 dla Galaxy. Dużo uwagi poświęcono aparatom telefonu, no i nie bez przyczyny — zdjęcia zrobimy 200 MP aparatem szerokokątnym z optyczną stabilizacją obrazu i przesłoną f/1.7. Do tego mamy też 12 MP obiektyw ultraszerokokątny oraz dwa 10 MP teleobiektywy. Bateria ma pojemność 5000 mAh i naładujemy ją prędko dzięki funkcji szybkiego ładowania. Chodźcie zobaczyć, jak to wygląda w praktyce.
Galaxy S23 Ultra wygląda jak cegła, ale i tak jest ładny
No, przynajmniej dla mnie wygląda jak cegła. Po prostu nie lubię tego typu kształtu smartfonów — zdecydowanie bardziej podobają mi się tegoroczne modele S23 czy S23+, które mają zaokrąglone ramki, a wyglądem przypominają... iPhone’y. Niewykluczone jednak, że wiele osób uzna go za najładniejszy telefon na rynku, jego wykonanie jest bowiem bez zarzutów.
W momencie premiery telefonu pojawiły się opinie dotyczące tego, że S23 Ultra nie odbiega mocno designem od S22 Ultra. I faktycznie — smartfony są bardzo podobne. Na co warto zwrócić uwagę, to brak wyspy aparatów, który znamy już z S22 Ultra, i dobrze, bo jest to naprawdę przyjemne rozwiązanie. Co prawda jeden obiektyw więcej i nerwowo zaczną się mu przyglądać osoby z trypofobią, ale trzeba przyznać, że zabieg ten jest zdecydowanie na plus.
Samsung Galaxy S23 Ultra dostępny jest w czterech podstawowych kolorach: zielonym, czarnym, lawendowym oraz kremowym. Do tego możemy wybrać także opcje "ekskluzywne" w wersji: szarej, jasnoniebieskiej, jasnozielonej i czerwonej.
Galaxy S23 Ultra. Miałam nadzieję, że będzie mi służył jako kaloryfer, ale nie ma na to szans
Najnowsze Samsungi otrzymały też większy element chłodzący. To od razu zwróciło moją uwagę, ponieważ przy testach Samsunga Galaxy Z Flip4 bardzo odczuwalny był fakt, że telefon ten po prostu się przegrzewał i to przy dość prostych czynnościach, takich jak robienie zdjęć. Jest zima, ogrzewanie drogie, dawać tego Samsunga — pomyślałam, biorąc urządzenie do zimnych rąk i tyle było z mojego dodatkowego źródła ciepła, bo S23 Ultra nie ma tego problemu. Pomimo intensywnego użytkowania po prostu się nie nagrzewa i chociaż zapłacę więcej za grzanie, punkt dla Ciebie, Samsungu.
Galaxy S23 Ultra. Fotki jak z lustrzanki. No, prawie
Gdy słyszymy o 200 MP aparacie, mogą nam się zaświecić oczy. To w końcu bardzo dużo, a konkurencja sięga po obiektywy 48 MP czy 12 MP. Do możliwości "ultry" podeszłam więc sceptycznie. A potem się zdziwiłam.
Nikt chyba nie będzie jednak zdziwiony, gdy napiszę, że smartfon radzi sobie świetnie w dobrych warunkach oświetleniowych. Szybko zaprzyjaźniłam się z teleobiektywem, który pozwala na naprawdę superprzybliżenia.
Co mi przeszkadzało, to fakt, że Samsung potrzebuje chwili, by dane zdjęcie wykonać. Jestem kocią mamą, zależy mi więc na tym, aby mieć bardzo dużo zdjęć wąsatego przyjaciela, których pewnie nigdy nie obejrzę, ale trudno, foty mają być i to najlepiej w różnych pozach i sytuacjach. Gdy czworonóg spał, nie było problemu. Pojawił się, gdy ten zaczął się ruszać, a ja chciałam uchwycić, jak szykuje się do skoku z kuchennego blatu. Starcie kot-Samsung muszę ocenić na 1:0, ponieważ zwierzę okazało się zbyt szybkie.
Ale za to mogłam udokumentować, jak sierściuch planuje przejęcie świeżych wypieków.
W dość średnim świetle zrobimy dobre zdjęcie chleba bananowego.
Skorzystamy też z funkcji, jaką możemy kojarzyć z iPhone’ów — za pomocą dłuższego przytrzymania obiektu widocznego na zdjęciu, możemy go z tej fotografii wyciąć i wkleić w dowolne miejsce.
Warto też zaznaczyć, że S23 Ultra dobrze radzi sobie ze zdjęciami portretowymi i wykrywaniem krawędzi fotografowanego obiektu. Jeśli robił błędy w tym zakresie, to były one niewielkie.
Ale okej, nikt nie jest zdziwiony tym, że telefon robi świetne zdjęcia za dnia — nikt też raczej nie będzie z tego powodu klaskał, byłby wstyd, jeśli flagowiec by tego nie potrafił. A jak radzi sobie ze zdjęciami nocnymi? Samsung Galaxy S23 Ultra robi mega fotki nocą. Co tu dużo mówić, zobaczcie sami.
Podczas nocnej eskapady moją uwagę szczególnie zwrócił tryb portretowy. Chodzi o to, że już po zrobieniu zdjęcia, jesteśmy w stanie manipulować jego rozmyciem. I w ten oto sposób uzyskałam nocne fotki jak z lustrzanki (rzecz nie dotyczy tylko fotografii nocnej).
Tak jak można się było spodziewać, obiektyw ultraszerokokątny z nocą lubi się najmniej, ale nadal dał sobie radę.
Co z największym możliwym przybliżeniem, jakie oferuje Samsung S23 Ultra? Zdjęcia wykonane w ten sposób prawdopodobnie mogłyby nam posłużyć jako bardzo niewyraźny dowód w sprawie rozwodowej, ale na konkurs tych zdjęć nie wyślemy (ponownie: zero zdziwienia).
Była jeszcze jedna rzecz, która nieco mnie irytowała, chociaż nie wpływała widocznie na pracę urządzenia — S23 Ultra kilkukrotnie "doszlifowywał obraz" i trwało to niekrótko, bo nawet ponad 3 minuty. W dodatku używanie aparatu 200 MP nie jest domyślne (to zrozumiałe, ponieważ zdjęcia, jakie tworzy, z racji szczegółowości są dość duże), będziemy więc musieli o tym pamiętać, gdy zechcemy z niego skorzystać. Mamy też do wyboru opcję 50 MP, która, jeśli mnie spytacie, w zupełności powinna wystarczyć przeciętnemu użytkownikowi. I dobrze.
Polecamy na Antyweb | Jak rosną ceny smartfonów? Sprawdzamy na przykładzie Apple, Samsunga i Xiaomi
Galaxy S23 Ultra. Bateria na ponad dzień używania. Tylko czy to nas zadowoli?
Jak już wspomniałam, Samsung Galaxy S23 Ultra ma baterię o pojemności 5000 mAh. Powinna ona zapewnić nam do 26 godzin odtwarzania wideo i do 99 godzin słuchania muzyki. Trzeba przyznać, że z pewnością poużywamy Samsunga przez jeden dzień, nawet intensywnie. Może nam też wystarczyć na półtora dnia, w porywach do dwóch, zależnie od tego, co będziemy robić. U mnie, przy takim dość standardowym użytkowaniu, wynikiem było najczęściej półtora dnia. Pytanie tylko, czy to wystarcza? Kupując nowy telefon, za dużo pieniędzy (o tym za chwilę), dobrze byłoby otrzymać urządzenie, które bez zająknięcia wytrzyma dłużej.
Galaxy S23 Ultra. Czy to się zacina? Ogólne wrażenia
Nie do końca żartowałam w tytule recenzji. Gdybym miała w tym momencie wybierać urządzenie i nie miałabym nic przeciwko Androidowi, moje oczy najpewniej zwróciłyby się w kierunku Samsunga Galaxy S23 Ultra. Korzystanie z tego telefonu było po prostu przyjemne. Nie zaciął się ani razu, jest szybki, płynny, da się nim zrobić naprawdę superzdjęcia. Czego chcieć więcej? Niższej ceny.
Zapomniałabym! Samsung Galaxy S23 Ultra ma rysik. Dla mnie jest to raczej bajer, który pozwoli mi na graficzne wyznanie miłości mojemu kotu, ale dla innych może być zdecydowanie bardziej istotny — na pewno przyda się tym, którzy mają ograniczone możliwości ruchowe i jest to ogromna zaleta.
Chciałoby się Samsunga S23 Ultra dodać do koszyka, ale... Ta cena
Ile kosztuje Samsung Galaxy S23 Ultra? Niemało. Nowy smartfon kupimy od 6799 zł w wersji z 8 GB RAM-u i 256 GB pamięci wewnętrznej. Mamy też jednak do dyspozycji dwie inne opcje — model z 12 GB RAM-u i 512 GB pamięci za 7499 zł oraz z również 12 GB RAM-u, ale już 1 TB pamięci za aż 8699 zł. Właściwie niezależnie od tego, jaki wybór podejmiemy, smartfon ten jest po prostu drogi. Czy jego możliwości w pełni tłumaczą cenę i czy faktycznie warto tyle na niego przeznaczyć? O tym każdy musi zdecydować sam.