Rosja ostrzeliwuje Ukrainę rakietami, które Kijów sam jej przekazał!
Jak dużym błędem ze strony ukraińskich władz było spłacanie długów gazowych w formie strategicznych pocisków manewrujących powietrze-ziemia Ch-55? Wygląda na to, że większym, niż mogłoby się wydawać, bo teraz Rosja atakuje Kijów jego własną bronią.
Jak dowiadujemy się z wpisów w mediach społecznościowych, Rosja ostrzeliwuje Ukrainę rakietami, które Kijów przekazał jej w zamian za długi gazowe. A mowa o pociskach manewrujących Ch-55, które Kijów oddał Moskwie w ramach porozumienia między Gabinetem Ministrów a rządem Federacji Rosyjskiej z 9 listopada 1999 roku: "W sprawie zatwierdzenia Umowy między Gabinetem Ministrów Ukrainy a Rządem Federacji Rosyjskiej w sprawie przekazania z Ukrainy do Federacji Rosyjskiej samolotów Tu-160, ciężkich bombowców Tu-95MS, wystrzeliwanych z powietrza pocisków manewrujących dalekiego zasięgu i wyposażenia".
Ukraina jest ostrzeliwana własnymi pociskami
A skąd pewność, że mowa o tych właśnie pociskach? Do dekretu dołączona była lista z numerami, na podstawie których możliwa jest ich identyfikacja - porównanie jej z pozostałościami po pewnym pocisku rozwiewa wszystkie wątpliwości (łącznie Ukraina miała po 1998 r. przekazać Rosji 575 pocisków Ch-55). Z miejsca pojawiły się też komentarze, że to najpewniej nie jedyny taki przypadek, bo jeden z użytkowników przypomina, że do Rosji trafiło również wyposażenie z procesu rozbrajania Ukrainy z pocisków jądrowych: "Kolejny dowód na to, że rozbrojenie i przeniesienie ukraińskich rakiet nuklearnych i dalekiego zasięgu oraz ciężkich bombowców było strategicznym błędem".
O co konkretnie chodzi? Kijów jeszcze nie tak dawno temu był trzecią siłą jądrową świata, po Stanach Zjednoczonych i Rosji, bo po upadku Związku Radzieckiego miał do dyspozycji ok. 1800 strategicznych głowic jądrowych i 176 międzykontynentalnych rakiet balistycznych. W 1994 roku, po obietnicach bezpieczeństwa ze strony Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, Ukraina zdecydowała się jednak ich pozbyć - ukraińskie rakiety zostały wtedy przewiezione do Rosji i zniszczone.
A przynajmniej teoretycznie, bo śmiało można zakładać, że podejście Moskwy było tu dokładnie takie samo jak do Konwencji o zakazie broni chemicznej, czyli traktatu podpisanego przez 190 państw w Paryżu 13 stycznia 1993 roku, tzn. istnieją uzasadnione potwierdzenia, że pomimo deklaracji zniszczenia swojego arsenału w 2017 roku, Rosja nadal wytwarza gaz paraliżujący.
Pociski manewrujące powietrze-ziemia Ch-55. Co o nich wiemy?
Ch-55 to radziecki strategiczny pocisk manewrujący powietrze-ziemia z głowicą jądrową (ładunek bojowy o równoważniku trotylowym 200 kT), odpowiednik amerykańskich AGM-86 ALCM, który Rosjanie od czasu rozpoczęcia wojny w Ukrainie przerabiają, by przenosił konwencjonalne głowice, m.in. ze względu na deficyt pocisków kierowanych. Jego modyfikacją jest konwencjonalny pocisk manewrujący Ch-555 z początku XXI wieku, używany bojowo przez rosyjskie lotnictwo przeciwko celom w Syrii i Ukrainie.
Ch-55 wyposażony jest w bezwładnościowo-dopplerowski system nawigacyjny z korektą położenia w zadanych regionach, przenoszony przez samoloty Tu-95MS oraz Tu-160, o których również mowa była we wspomnianym wyżej dokumencie, a jego zasięg to ok. 3000 km. Warto przypomnieć, że to właśnie ten pocisk został znaleziony 24 kwietnia pod Bydgoszczą.