Wielki sukces innowacyjnego napędu żagla słonecznego LightSail-2

Po ponad 3 latach po wyniesieniu na orbitę, żagiel słoneczny LightSail-2 właśnie zakończył swój żywot, płonąć w ziemskiej atmosferze. Naukowcy uważają, że dzięki takim wynalazkom niebawem uda nam się wysłać pierwsze misje badawcze na planety w obcych układach gwiezdnych.

Po ponad 3 latach po wyniesieniu na orbitę, żagiel słoneczny LightSail-2 właśnie zakończył swój żywot, płonąć w ziemskiej atmosferze. Naukowcy uważają, że dzięki takim wynalazkom niebawem uda nam się wysłać pierwsze misje badawcze na planety w obcych układach gwiezdnych.
Innowacyjny napęd żagla słonecznego LightSail-2 /The Planetary Society /materiały prasowe

The Planetary Society informuje, że jedyna w swoim rodzaju misja innowacyjnego satelity napędzanego promieniami Słońca właśnie dobiegła końca, ale zakończyła się pełnym sukcesem. Statek kosmiczny w ciągu ostatnich ponad 3 lat okrążył naszą planetę aż 18 tysięcy razy, tymczasem naukowcy chcieli, by udało się tylko raz.

Od początku swojej misji żagiel LightSail-2 znajdował się na wysokości ok. 687 kilometrów ponad powierzchnią Ziemi, gdzie szczątkowa atmosfera powodowała tarcie. To tarcie w normalnych warunkach spowolniłoby satelitę i sprawiło, że szybko opadałby w kierunku Ziemi, ale moc żagla, a właściwie promieni słonecznych, to nadrabiała. Sonda początkowo zdołała podnieść swoją orbitę za pomocą samego żagla słonecznego. Jednak później powoli przegrywała walkę z atmosferą, ale proces ten przebiegał znacznie wolniej niż bez żagla.

Reklama

Pojazd LightSail 2 składał się z czterech małych żagli wykonanych z materiału o nazwie Mylar. Łącznie miały one powierzchnię 32 metrów kwadratowych. Żagiel nie posiadał tradycyjnego napędu, podróżował po ziemskiej orbicie, pchany fotonami pochodzącymi z naszej dziennej gwiazdy.

The Planetary Society chciało, by urządzenie obleciało naszą planetę dookoła. Ten manewr udał się aż 18 tysięcy razy, więc możemy mówić o prawdziwej rewolucji w misjach drobnych instalacji kosmicznych. Brak potrzeby instalacji napędu w mikrosatelitach nie tylko drastycznie obniży koszty misji kosmicznych, ale również przyspieszy budowę urządzeń oraz wydłuży funkcjonowanie ich na orbicie.

Plany wykorzystania takiego napędu w statkach kosmicznych pojawiły się już w latach 30. ubiegłego wieku, lecz wtedy była to czysta fantastyka naukowa. The Planetary Society w 2015 roku przeprowadziło test pierwszego prototypu LightSail-1. Wówczas nie obyło się bez problemów, ale ostatecznie urządzenie zgodnie z planem weszło w atmosferę i spłonęło nad południowym Atlantykiem.

Naukowcy zebrali cenne dane, które pozwoliły im zbudować nowy prototyp. Stowarzyszenie złożone w 1980 roku przez Carla Sagana, Bruce’a Murraya i Louisa Friedmana, doprowadziło do startu misji wartej 7 milionów dolarów, a opłaconej przez darczyńców, 25 czerwca 2019 roku. Na orbitę urządzenie poleciało na pokładzie rakiety Falcon Heavy od SpaceX w ramach misji STP-2 dla amerykańskiego Departamentu Obrony.

Sukces projektu LightSail-2 sprawił, że NASA zamierza zastosować ten rodzaj napędu w swoich przyszłych misjach, a mianowicie: NEA Scout, Solar Cruiser i ASC3. Co ciekawe, NEA Scout wziął udział w programie Artemis-1, czyli oblotu kapsuły Orion wokół Księżyca. Pojazd użyje technologii napędu słonecznego, aby opuścić orbitę księżyca i odwiedzić asteroidę bliską Ziemi o nazwie 2020 GE.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy