Wirtualny pracownik pilnie poszukiwany. Firmy w Chinach zastępują ludzi
Eksperci informują, że branża "wirtualnych ludzi" przeżywa właśnie w Chinach prawdziwy boom, bo firmy coraz chętniej zatrudniają tego typu pracowników w miejsce "prawdziwych". Czy ten niebezpieczny trend dotrze także na Zachód?
Wirtualni ludzie lub zdigitalizowane istoty ludzkie, będące połączeniem animacji, technologii dźwięku i uczenia maszynowego, które mogą występować i wchodzić w interakcje z użytkownikami podczas transmisji na żywo, stają się coraz popularniejsze w chińskim przemyśle rozrywkowym, a lokalne firmy technologiczne są już podobno przygotowane na dalszą ekspansję, tj. na zastosowanie w sprzedaży, bankowości, turystyce, a nawet edukacji. Jak podaje Baidu, specjalizujące się w usługach i produktach internetowych oraz sztucznej inteligencji, liczba tego typu projektów, nad którymi pracowali dla swoich klientów, uległa podwojeniu w ciągu ostatniego roku.
Skąd ta nagła zmiana? Chociaż "zatrudnienie" wirtualnego pracownika to wciąż duży wydatek, to jednocześnie roczny koszt utrzymania trójwymiarowej wirtualnej osoby spadł o około 80 proc. w ciągu ostatniego roku i obecnie wynosi około 100 tys. juanów, czyli nieco ponad 14 tys. dolarów (jeśli zdecydujemy się na dwuwymiarowy model, koszty spadają zaś pięciokrotnie, do ok. 20 tys. juanów). A że w ostatnich latach wszystko, co "wirtualne", ma swoje pięć minut, to po zarabianiu na kryptowalutach, cyfrowych dobrach i metaverse przyszła pora na wirtualnych ludzi.