Zrobią wszystko za ciebie? Nowa AI uczy się, planuje i działa samodzielnie
Do niedawna sztuczna inteligencja odpowiadała tylko na pytania. Teraz zaczyna działać jak człowiek: planuje, uczy się na błędach, wykonuje zadania od A do Z. Czy agenci AI to przyszłość pracy, a może już teraźniejszość?

Czym różni się agent od zwykłej AI?
Wyszukujesz coś w Google, klikasz wynik, przeglądasz, wracasz. Przez długi czas tylko człowiek potrafił robić takie rzeczy - łączyć kroki, podejmować decyzje. Chatboty, nawet te bardzo zaawansowane, odpowiadały na pytania, ale nie potrafiły samodzielnie planować działań czy poprawiać swoich błędów. Aż do teraz.
W 2025 roku coraz więcej firm inwestuje w tzw. agentów - inteligentne systemy, które potrafią działać samodzielnie. O co chodzi? Wyobraź sobie program, który nie tylko odpowie na pytanie o najlepsze ubezpieczenie, ale sam porówna oferty, zarejestruje cię na infolinii, a nawet przygotuje plik z podsumowaniem - i to bez twojej pomocy. To nie science fiction, tylko realny kierunek rozwoju.
Podczas prezentacji na Infoshare 2025 w Gdańsku, Aurimas Griciūnas ze SwirlAI mówił wprost: "To moment, w którym te systemy naprawdę zaczynają działać". I nie chodzi tu o "magiczny skok technologiczny", tylko o stopniowe składanie klocków - pamięci, oceny jakości, umiejętności korzystania z narzędzi - w całość, która zaczyna przypominać cyfrowego asystenta z prawdziwego zdarzenia.

Pamięta, planuje, poprawia się. Co potrafi dzisiejszy agent?
Największa zmiana? Agent nie musi działać od razu idealnie. Może popełnić błąd, sam go zauważyć, a potem spróbować jeszcze raz - lepiej. Może zapamiętać, czego już próbował, i uczyć się na własnych decyzjach. Może korzystać z internetu, przeglądać dokumenty, pisać kody albo… od razu wywołać API innego systemu i wykonać konkretną operację. Wszystko to sam, bez nadzoru.
W praktyce oznacza to, że z narzędzia do generowania tekstu AI staje się pracownikiem - wirtualnym, ale zdolnym do wykonania złożonego zadania od A do Z. Tak właśnie działają pierwsi agenci w firmach technologicznych, choć na razie najczęściej "na własny użytek" - pomagają inżynierom w analizie błędów czy generowaniu raportów.
Wśród specjalistów panuje zgoda, że to dopiero początek. "Nie chodzi o to, żeby stworzyć jednego superinteligentnego agenta, który zrobi wszystko. Chodzi o stworzenie całego środowiska pracy złożonego z wielu wyspecjalizowanych agentów" - tłumaczył Griciūnas. To trochę jak z firmą: jeden robi analizy, drugi pisze teksty, trzeci sprawdza jakość, a czwarty odpowiada klientom. Różnica jest taka, że wszyscy siedzą… w chmurze.
Po co nam tacy agenci? I czy naprawdę możemy im zaufać?
Dlaczego dopiero teraz to wszystko zaczyna działać? Bo wcześniej brakowało podstaw. Agenci muszą mieć dobrą pamięć (żeby wiedzieć, co już zrobili), sposób oceny własnych działań (żeby wiedzieć, czy im się udało), i dostęp do narzędzi (żeby móc naprawdę coś zmienić). Dopiero teraz te elementy zaczynają się ze sobą łączyć na masową skalę.
Oczywiście, przed nami jeszcze sporo pracy. Wciąż nie wiemy, jak dobrze takie systemy będą sobie radzić w nietypowych sytuacjach. Wciąż trzeba je nadzorować i testować. Ale zmiana jest nieunikniona. Coraz więcej firm nie pyta już "czy warto budować agenta?", tylko "jak szybko możemy wdrożyć swojego?".
W najbliższych miesiącach coraz częściej usłyszymy o agentach AI w bankach, sklepach internetowych, firmach kurierskich i urzędach. Zmieni się to, jak korzystamy z technologii - nie tylko rozmawiając z nią, ale delegując jej realne zadania. I choć może brzmi to groźnie, to właśnie dzięki takim agentom wielu z nas odzyska czas, który dziś tracimy na rutynowe działania.
Karol Kubak z Infoshare 2025, Gdańsk