Neft Dashlari w Azerbejdżanie. Postsowiecki gigant na Morzu Kaspijskim
To miejsce jest nazywane “Atlantydą Stalina". Najstarsza, największa i najdziwniejsza platforma wiertnicza świata: Neft Dashlari na Morzu Kaspijskim u wybrzeżu Azerbejdżanu. Poznajmy ją z bliska.
James Bond nie miał dobrego dnia. To w dużym stopniu wina snajpera, który z pokładu wiszącego nad głową 007 śmigłowca posłał w jego stronę serię pocisków. Rzecz jasna nie trafił, ale brytyjski super agent nie miał zamiaru dać mu następnej szansy. Zaczął się dziki pościg przez labirynt starych rur i drewnianych mostów składający się na postsowiecki zakład przemysłowy zbudowany nad taflą Morza Kaspijskiego. Bond, przedzierając się przez przemysłową pajęczynę dopada pojazdu wyposażonego w rakiety przeciwlotnicze - i dzień kończy się bardzo źle dla samego snajpera.
Scena z filmu "Świat to za mało" to rzecz jasna fantazja, ale dziwaczna, morska instalacja, przypominająca bardziej"Waterworld" niż typowe elementy scenografii filmów o Bondzie istnieje naprawdę. To miejsce jest nazywane “Atlantydą Stalina". Jest to najstarsza, największa i najdziwniejsza platforma wiertnicza świata: Neft Dashlari na Morzu Kaspijskim.
Ropa naftowa w Azerbejdżanie
Azerbejdżan już od czasów starożytnych słynie z bogatych zasobów ropy naftowej. "Płynny ogień", którym Konstantynopol przepędzał arabskich najeźdźców w VII wieku, składał się właśnie głównie z ropy, która bulgocąc wydobywała się na powierzchnię wybrzeży Morza Czarnego i Morza Kaspijskiego. Persowie nazywali ten obszar "Krainą Ognia", a tamtejsze złoża zasilały także lampy oświetlające ich świątynie.
Dopiero pod koniec XIX wieku złożami zainteresował się przemysł. W Baku pojawili się przemysłowcy, tacy jak Ludvig Nobel i bracia Rothschildowie, którzy rozkręcili tam nowoczesną branżę petrochemiczną. W 1941 roku Azerbejdżan, będący wówczas częścią Związku Radzieckiego, dostarczał już 175 milionów baryłek ropy naftowej rocznie - 75 procent całego wydobycia ropy w ZSRR. Miasto i jego zasoby były jednym z celów inwazji nazistowskich Niemiec na Związek Radziecki.
Prawdziwy naftowy boom nadszedł jednak dopiero po wojnie. W 1949 r. radzieccy inżynierowie przyjrzeli się bliżej rafie, którą marynarze nazywali "Czarną Skałą". Na maleńkiej wyspie przeprowadzili próbne odwierty. W nocy 7 listopada 1949 r. wydobyli najwyższej jakości ropę, której złoża znajdowały się na głębokości 1100 metrów pod dnem morskim. Wkrótce potem w tym miejscu zbudowano pierwszą na świecie morską platformę wiertniczą.
Neft Dashlari. Platforma wiertnicza?
Choć słowo "platforma" nie oddaje tego, czym stało się Neft Dashlari. Wkrótce nad powierzchnią morza pojawił się prawdziwy potwór ze stali i drewna, który jak ameba rozprzestrzeniał się nad morskimi falami. W czasach świetności tego miejsca, morskie miasto składało się z około 2000 platform wiertniczych, połączonych siecią wiaduktów mostowych o długości 300 kilometrów.
A obok platform wyrosło nad morskimi falami prawdziwe miasto. Dowożenie pracowników do ogromnej instalacji z lądu uznano za nieopłacalne, bo podróż do wybrzeża zajmuje stąd od 6 do 12 godzin. Zamiast tego 40 km od brzegu postawiono bloki mieszkalne dla 5 tys. robotników, a do ich dyspozycji oddano także własną fabrykę napojów, boisko do piłki nożnej, bibliotekę, piekarnię, pralnię, kino na 300 miejsc, łaźnię, ogród warzywny, a nawet zadrzewiony park, do którego ziemia została przywieziona z lądu. Fundament głównej osady składa się z siedmiu zatopionych statków, w tym "Zoroastera", pierwszego na świecie tankowca, zbudowanego w Szwecji, a także serii sztucznych wysp usypanych przez radzieckie pogłębiarki. .
W mieście, choć głośno o tym nie mówiono, pojawiły się nawet prostytutki. Pracownikom dostarczano wszelkich możliwych luksusów, bo od nich zależała gospodarka ZSRR. Azerbejdżan dostarczał 75 proc. radzieckiej ropy, a Neft Dashlari było głównym ośrodkiem wydobycia ropy w republice. Miasto było znane jako "stalinowska utopia dla klasy robotniczej".
Ale nic nie trwa wiecznie, a dziś utopia przypomina bardziej dystopię. Podmorskie złoża ropy w znacznym stopniu wyschły, a w mieście pozostał jedynie drobny ułamek liczby pracowników jaka żyła i pracowała tutaj w czasach jego świetności. Większość platform jest obecnie nieużywana lub nie można do nich dotrzeć, ponieważ mosty prowadzące do nich zawaliły się. Z 300 kilometrów dróg tylko 45 kilometrów nadaje się do użytku, a nawet one popadły w ruinę. Życie w powoli pochłanianym przez morze mieście staje się coraz bardziej niebezpieczne: w 2015 r. trzech pracowników zginęło, kiedy ich kwatery runęły do morza podczas sztormu.
Były plany remontu Neft Dashlari, a nawet przekształcenia go w tropikalny luksusowy kurort wakacyjny, ale nic z nich nie wyszło. Dziś ośrodek daje tylko niewielki ułamek produkcji ropy w Azerbejdżanie. Eksperci szacują, że złoża ropy pod miastem przetrwają jeszcze tylko 20 lat. Za kilkadziesiąt lat z tego gigantycznego labiryntu na morzu pozostanie tylko rdzewiejąca stal wystająca z fal.
Przeczytaj też: Miasta 15-minutowe - co to jest? Definicja, przykłady i korzyści