Państwa arabskie budują własną "tarczę"
Z inicjatywy Stanów Zjednoczonych arabskie państwa Zatoki Perskiej mają w nadchodzących latach rozwijać wspólną obronę przeciwlotniczą i przeciwrakietową - pisze w analizie dla Defence24.pl dr Robert Czulda.
Podczas szczytu pomiędzy prezydentem Stanów Zjednoczonych Barackiem Obamą a przedstawicielami państw GCC (Rada Współpracy Zatoki: Arabia Saudyjska, Katar, Kuwejt, Bahrajn, Oman, Zjednoczone Emiraty Arabskie) w Camp David w maju 2015 r., Stany Zjednoczone nie zgodziły się wziąć na siebie formalnych i automatycznych gwarancji bezpieczeństwa (kwestia była analizowana na Defence24.pl). Zamiast tego Waszyngton zapowiedział bliskie wsparcie wysiłków grupy w zakresie budowania wspólnego systemu obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej.
Warto jednak pamiętać, że sama inicjatywa nie jest nowa. Państwa GCC planują ją od dłuższego czasu. Co najmniej trzykrotnie (2012, 2013 i 2014) podczas strategicznego forum współpracy GCC i Stanów Zjednoczonych potwierdzono wolę wspólnego tworzenia "interoperacyjnej architektury na obszarze Zatoki" (Perskiej, którą - nota bene - miejscowi Arabowie nazywają Zatoką Arabską, ku wielkiej irytacji Irańczyków). W deklaracji z Rijadu w 2011 r. państwa GCC wezwały same siebie do "szukania jedności", także w zakresie bezpieczeństwa. Podczas tegorocznego szczytu państwa GCC ponownie zadeklarowały stworzenie regionalnego systemu, w tym wczesnego ostrzegania.
Skala i zakres udziału Stanów Zjednoczonych na chwilę obecną nie jest znany. Wiadomo, że główną formą wsparcia amerykańskiego ma być transfer technologii (oczywiście nie za darmo, ale dla większości państw GCC - z wyjątkiem Bahrajnu - pieniądze nie grają roli). Waszyngton może również zapewnić szkolenia, zarówno w zakresie obsługi sprzętu jak i tworzenia połączonej doktryny, a także przekazywać dane wywiadowcze z systemów nawodnych, powietrznych, kosmicznych i lądowych (w tym z radarów w Izraelu i Turcji). Istotnym wsparciem będzie inicjowanie i kierowanie wspólnymi ćwiczeniami wojskowymi. Docelowo system ma radzić sobie z szeroką gamą zagrożeń, które może wygenerować Iran.
Wysiłki indywidualne
Pierwszy etap budowy potencjału w zakresie sił i środków obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej został wykonany. Każde z państw regionu na własną rękę rozwija tego rodzaju systemy. Szczególnie istotny wkład zapewnić mogłyby Arabia Saudyjska, Katar oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Najważniejsze państwo GCC, Arabia Saudyjska, posiada w służbie 10 baterii przeciwlotniczego systemu rakietowego średniego zasięgu I-Hawk III, a także 16 baterii kierowanych pocisków ziemia-powietrze Crotale. Szacuje się, że w służbie znajduje się także 8-11 baterii MIM-104 Patriot, ale dokładna liczba nie jest znana (według innych źródeł w służbie jest aż 16 lub nawet 21 baterii PAC-2). W listopadzie 2012 r. Arabia Saudyjska zamówiła w Stanach Zjednoczonych usługę odnowienia certyfikatów 300 rakiet MIM-104D PAC-2, co pozwoliło przedłużyć ich służbę o 12 lat. Wcześniej, bo w grudniu 2011 r. Rijad zamówił w amerykańskim koncernie Raytheon modernizację niektórych wyrzutni do standardu PAC-3 Configuration 3.
W kwietniu 2015 r. Raytheon ujawnił zawarcie z Arabią Saudyjską wartego 2 miliardy dolarów kontraktu na dodatkowe systemy Patriot z rakietami MIM-104F. Saudyjczycy wyrazili również zainteresowanie zestawami przeciwlotniczymi Pancyr S1, S-300 i S-400. Ważnym elementem jest narodowy system wczesnego ostrzegania i dowodzenia "Tarcza Pokoju", który ukończono w 1995 r. Składa się na niego 17 radarów dalekiego zasięgu AN/FPS-117(V)3 oraz radary AN/TPS-43 i AN/TPS-72.
Istotnym elementem są samoloty wczesnego ostrzegania E-3A Sentry. Dane zbierane są także z wykorzystaniem samolotów rozpoznania lotniczego. W 2010 r. pojawiły się informacje o domniemanym planie Arabii Saudyjskiej integracji systemów obrony przeciwrakietowej na nowych okrętach. Lockheed Martin zaoferował wówczas okręty SCS (Surface Combat Ship) - osiem jednostek za 5 miliardów dolarów (w ramach saudyjskiego projektu modernizacyjnego marynarki wojennej o wartości do 22 miliardów dolarów).
Katar natomiast dopiero w 2011 r. wyraził zainteresowanie zakupem Patriot Configuration 3 wraz z 246 rakietami MIM-104E GEM-T za około 9,9 miliarda dolarów. Ostatecznie w ubiegłym roku Katar zamówił 10 baterii, 117 rakiet MIM-104E oraz 247 MIM-104F. Ten bogaty emirat w listopadzie 2012 roku wyraził chęć nabycia do dwóch baterii rakiet THAAD: razem 12 wyrzutni, 150 rakiet, 2 stanowisk kierowania ogniem i łączności, 2 radarów towarzyszących AN/TPY-2, jednego radaru wczesnego ostrzegania oraz sprzętu dodatkowego (w tym ciężarówki, zasilanie itd.). Łączny koszt transakcji oszacowano na 7,6 miliarda dolarów.
Zjednoczone Emiraty Arabskie mają w służbie pięć baterii MIM-23B I-Hawk (pozyskane w 1989 roku) oraz co najmniej dwie Patriot PAC-3. W obu tych elementach szykują się zmiany. W grudniu 2008 roku Raytheon ogłosił kontrakt o wartości 3,3 miliarda dolarów na 9 systemów ogniowych Patriot wraz z partią rakiet GEM-T (216) oraz PAC-3 (288), a także 10 radarami towarzyszącymi. Zjednoczone Emiraty Arabskie rozważają nabycie kolejnych baterii Patriot do pełnego zastąpienia I-Hawk. Zamówiły również 11 baterii systemu THAAD. Szacuje się, że łącznie Abu Dhabi zamówiło 288 rakiet.
By maksymalnie skoordynować i zintegrować system obronny, zapewniając jednocześnie kompatybilność i współpracę z systemami ponadnarodowymi, Zjednoczone Emiraty Arabskie rozpoczęły we współpracy z koncernem Lockheed Martin prace nad narodowym, scentralizowanym systemem w oparciu o DIAMONDShield. Łączy on obronę przeciwrakietową i przeciwlotniczą oraz zintegrowany system dowodzenia i kontroli (ISC2 - Integrated Space Command & Control). W wyścigu o ten intratny kontrakt, który może przerodzić się w system dla wszystkich państw GCC, Lockheed Martin pokonał duet Raytheon - Thales.
Działania połączone
Siły i środki poszczególnych państw nie przekładają się na potencjał całości. Państwa GCC oraz Stany Zjednoczone uważają, że wykorzystując synergię, a więc połączenie narodowych instrumentów w całość, a szczególnie zintegrowanie narodowych systemów wczesnego ostrzegania, dozoru oraz dowodzenia, uzyska się nową jakość operacyjną. Potrzeba jest tym większa, iż według analiz GCC w przypadku irańskiego ataku obrona miałaby co najwyżej 15 minut na przygotowanie się. Im szybciej nastąpi wykrycie, tym większe szanse na skuteczną obronę.
W Camp David Barack Obama potwierdził, że pierwszym etapem integracji powinno być połączenie narodowych potencjałów w zakresie systemów wczesnego ostrzegania. To również nie jest nowy pomysł. Już w 2010 r. Amerykanie proponowali państwom GCC stworzenie takiej siatki. Wówczas nie wyrażono zainteresowania.
Przedstawiciele państw Rady nie widzieli takiego powodu i wyjaśniali, że od 2001 r. istnieje wspólna sieć łączności pomiędzy naczelnymi dowództwami wojskowymi sił zbrojnych poszczególnych krajów. Opinia Stanów Zjednoczonych, że zintegrowany i zautomatyzowany system wczesnego ostrzegania, który działa w czasie rzeczywistym, jest czymś zupełnie innym, została zignorowana. W nieformalnych rozmowach przedstawiciele GCC stwierdzali, że wymiana danych przysłuży się jedynie Stanom Zjednoczonym. Jest także drugi powód - wysoka nieufność pomiędzy państwami Rady.
Wspomniana wspólna sieć, znana jako Hizam al-Taawun (Pas Współpracy), została zaproponowana w 1997 r. Z pomocą firm Thales, Ericsson i Raytheon została uruchomiona cztery lata później. Pozwala państwom GCC wykrywać i śledzić obiekty (samoloty i śmigłowce) i koordynować swoje wysiłki obronne. Problem polega jednak na tym, że pomiędzy poszczególnymi państwami istnieje jedynie łączność telefoniczna. Nie ma wymiany danych w czasie rzeczywistym pomiędzy centrami dowodzenia państw GCC, na co naciskają Stany Zjednoczone. Zestrzelenie pocisku, który przykładowo zmierza w stronę Arabii Saudyjskiej, przez kuwejckie lub katarskie rakiety, jest na chwilę obecną niemożliwe.
W Camp David Stany Zjednoczone zapowiedziały dostarczanie państwom Rady odpowiednich danych. Kraje GCC też jednak mają je pozyskiwać. Miejscem centrali wczesnego ostrzegania mogłaby być baza w Arabii Saudyjskiej niedaleko Rijadu, gdzie mieści się saudyjski system kontroli i dozoru, albo też w Katarze, który zamówił w Stanach Zjednoczonych radar AN/FPS-132 Block 5 za około 1,1 miliarda dolarów. Radar będzie charakteryzował się zasięgiem wykrywania obiektów o efektywnej powierzchni odbicia równej metra kwadratowego z odległości około 2 tysięcy kilometrów zapewniając informacje o ruchu w zakresie kąta pełnego.
Żadne inne państwo GCC nie posiada tak efektywnego systemu wczesnego wykrywania. Pozwoli on bez trudu objąć cały Iran. System taki bez wątpienia zainteresuje inne państwa, chociażby Kuwejt, który w obliczu słabości własnego systemu wczesnego ostrzegania jest podłączony pod system Arabii Saudyjskiej, przede wszystkim samoloty E-3A Sentry. Dzięki temu Kuwejt mógłby zrezygnować ze wstępnego projektu pozyskania własnego samolotu wczesnego ostrzegania i dozoru.
Podobnie sytuacja prezentuje się w przypadku Bahrajnu, który od dłuższego czasu przymierza się do zakupu samolotów Northrop Grumman E-2 Hawkeye, ale z powodów finansowych jest to ciągle niemożliwe. Bez wątpienia katarski radar będzie interesował Stany Zjednoczone, które dzięki niemu otrzymają dostęp do informacji o ruchu powietrznym w Iranie. Baza monitorowania wód zarówno Zatoki Perskiej jak i Zatoki Omańskiej mogłoby znaleźć się w Bahrajnie, który w przeszłości wyrażał taką chęć. Pozwoliłoby to utrzymywać bliską współpracę z Amerykanami, którzy mają tam flotę.
Arabia Saudyjska ma pięć wspomnianych samolotów wczesnego ostrzegania i dozoru Boeing E-3A Sentry (z 1986 roku), które w ostatnich latach przeznaczono do modernizacji. Służą one obok co najmniej dwóch posiadanych RE-3A TASS (Tactical Airborne Surveillance System), które stanowią konstrukcje powstałe z przebudowania KE-3A. W październiku 2010 roku szwedzki Saab ogłosił, że Saudyjczycy zdecydowali się na ich system wczesnego wykrywania Erieye na pokładzie samolotu Saab 2000.
W grudniu 2011 roku wprowadzono do służb dwa rozpoznawcze Hawker Beechcraft King Air 350i wyspecjalizowane w operacjach ISR (zbliżone do MC-12W). W sierpniu 2012 roku ujawniono wolę zakupu czterech zestawów modyfikujących do standardu King Air 350ER-ISR oraz czterech nowych samolotów jako czasowych zastępców RE-3A, które są remontowane. W listopadzie 2012 roku Arabia Saudyjska zawarła komercyjny (bez udziału amerykańskiego rządu jako pośrednika) kontrakt (600 mln dolarów) z firmą Raytheon na dostawę narodowego, strategicznego systemu C4I, który zapewni integrację i koordynację lotnictwa oraz naziemnych systemów obrony, w tym Patriot i I-HAWK.
Zjednoczone Emiraty Arabskie w listopadzie 2009 roku wybrały szwedzkie rozwiązanie. Saab zgodził się wówczas za około 240 milionów dolarów sprzedać dwa systemy radarowe Erieye na pokładzie samolotów Saab 340AEW. Według Jane’s mowa była o wyremontowanych i zmodernizowanych samolotach szwedzkich sił powietrznych S-100B (Saab S340B). Dostawy zrealizowano w latach 2010-2011. Maszyny te również mogłyby stanowić wkład w połączony system GCC.
Państwa GCC mogą włączyć się w system Integrated Battle Command System (IBCS) firmy Northrop Grumman. Zapewnia on interoperacyjność i wymianę danych na różnych szczeblach. W praktyce system autonomicznie analizuje, jakie siły i środki należy zastosować przeciwko konkretnemu zagrożeniu, biorąc pod uwagę nie tylko uwarunkowania geograficzne (w tym odległość od celu), ale także charakterystykę samego zagrożenia (rakieta balistyczna, bezzałogowy statek latający, pocisk manewrujący itp.) i parametry lotu. Później samemu ustala, który środek obrony i w jakim momencie należy zastosować.
System wchodzi na wyposażenie US Army (wstępna produkcja ma ruszyć w przyszłym roku, rozmieszczanie w 2017 r.). Jeżeli Barack Obama dotrzyma słowa, system IBCS mógłby zostać zaproponowany państwom Rady. Nie wiadomo jednak, czy Biały Dom otrzyma zielone światło od Kongresu oraz czy GCC będą nim zainteresowane.
Co dalej?
Jak zawsze w przypadku państw GCC plany i zapowiedzi są bardzo ambitne, ale nie przekłada się to na ich realizację. Chociaż koncepcja integracji ma już kilka lat to póki co nie udało się nawet zrealizować pierwszego punktu, jakim jest wymiana danych operacyjnych w czasie rzeczywistym. Nie jest to jednak ani efekt ograniczeń finansowych, ani technologicznych. Państwa GCC posiadają odpowiednie fundusze, a także mają zapewnione wsparcie Stanów Zjednoczonych - nie tylko w zakresie szkolenia i technologii, ale także doktryny i współpracy operacyjnej. Warto pamiętać, że państwa GCC mają możliwość bliskiej współpracy z amerykańskimi systemami, które oparte są na inteoperacyjności, takimi jak U.S. Combined Air Operations Center siedzibą w Katarze, Integrated Air and Missile Defense Center oraz Gulf Air Warfare Center w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Innymi słowy, sukces koncepcji zależy wyłącznie od dobrej woli i determinacji państw GCC.
Dr Robert Czulda