Ośrodki internowania w stanie wojennym. Jak wyglądała izolacja opozycji?
Gdy w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku wprowadzono stan wojenny, rzeczywistość Polaków zmieniła się w jednej chwili. Cześć osób została wyrwana z codziennego życia i umieszczona w ośrodkach odosobnienia, bez sądu, bez procesu. Od więziennych cel po luksusowe ośrodki wczasowe, internowania były jednym z najgłębszych i najboleśniejszych sposobów represji wobec opozycji w PRL.

Stan wojenny, wprowadzony w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., zmienił w mgnieniu oka życie społeczne, polityczne i prywatne w całej Polsce. W ramach działań represyjnych władze komunistyczne podjęły masową akcję internowań, czyli przymusowego odizolowania ludzi bez procesu sądowego, często tylko z podejrzenia, że mogą stanowić "zagrożenie" dla państwa.
Internowanie nie było zwykłym aresztowaniem. W większości przypadków ludzie nie zostali skazani żadnym wyrokiem. Zamiast tego trafiali do tzw. ośrodków odosobnienia, oddzielnych pawilonów w więzieniach, aresztach śledczych, zakładach karnych, ale też (w mniej typowych przypadkach) do ośrodków wczasowych lub innych specjalnych miejsc.
Decyzje o internowaniu wydawali komendanci wojewódzcy Milicji Obywatelskiej, co oznaczało, że praktycznie każda ważniejsza opozycyjna aktywność, przynależność do związków zawodowych czy nawet domniemanie takiej przynależności mogło skutkować utratą wolności.
Skala internowania. Ile osób, kto i jak długo?
Liczby mówią same za siebie. W czasie całego stanu wojennego wydano łącznie ponad 10 tysięcy decyzji o internowaniu.
Wśród nich było około 9 tysięcy mężczyzn i około 1 tysiąca kobiet. Osoby do 25 lat stanowiły niespełna 15 proc., najliczniejszą grupą były osoby w przedziale 26-40 lat (ok. 58 proc.), a także 41-60 lat (ponad 26 proc.). Jedynie około 0,9 proc. to osoby powyżej 60. roku życia.
Jeśli chodzi o wykształcenie, to stosunkowo duży odsetek był ze średnim (ok. 35 proc.) lub wyższym (blisko 25 proc.). Niemal co piąty był pracownikiem umysłowym, ale istotna część to były osoby pracujące fizycznie, co pokazuje, że represje dotykały bardzo różne warstwy społeczne.
Najwięcej osób (blisko 5 tys.) trafiło do ośrodków w pierwszych dniach stanu wojennego. Już 21 grudnia 1981 r. jednocześnie było przetrzymywanych 5 128 osób, co było rekordem dla całego okresu represji. Później liczba ta stopniowo malała. Pod koniec lutego 1982 r. internowanych było około 4 tys. osób.
Gdzie osadzano "winnych"? Główne ośrodki internowania
Ośrodki internowania powstały w wielu miejscach w całym kraju. Według instytucji odpowiedzialnych za dokumentację było ich początkowo 36, a z czasem liczba wzrosła do ponad 50, co różni się w zależności od źródła.
Wśród najbardziej znanych znalazły się ośrodki:
Arłamów - luksusowy ośrodek wczasowy, przekształcony w miejsce dla internowanych prominentów i działaczy opozycji. To tam trafił m.in. przywódca opozycji, po jakimś czasie zwolniony z innych ośrodków. Osobny, lepszy status miał np. Lech Wałęsa.
Gołdap - ośrodek szczególnie dla kobiet. W latach 1981-1982 przetrzymywano tam blisko 400 internowanych pań, w tym znane działaczki opozycyjne. Warunki miały być "relatywnie lepsze".
Jaworze i Głębokie - kolejne ośrodki, często urządzone w ośrodkach wczasowo-rekreacyjnych, stanowiły "miękką" część systemu internowań. Internowani tam mieli relatywnie lepsze warunki, jak np. wieloosobowe pokoje, dostęp do sanitariatów, możliwość poruszania się po obiekcie. Wśród nich byli znani intelektualiści, działacze opozycji, politycy.
Oprócz wyżej wymienionych, ośrodki powstały w wielu zakładach karnych, aresztach śledczych, czyli miejscach dotychczas pełniących funkcję więzienną. Dla części internowanych ten wybór oznaczał niestety dramatycznie gorsze warunki - zimne, brudne cele, zniszczone sanitariaty, słabe wyżywienie. To one były prawdziwym obliczem szykan i represji.
Życie w izolacji. Co działo się w obozach dla internowanych?
W praktyce każdy ośrodek miał własny reżim. Decydujący głos należał do lokalnych komendantów oraz funkcjonariuszy służb (głównie SB i Służby Więziennej).
Wiele internowanych wspomina, że pierwsze dni (zwłaszcza noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku) były chaotyczne. Funkcjonariusze czasami nie wiedzieli, jak traktować osoby, które trafiały do ośrodków, bo nie były skazane, a więc formalnie nie były więźniami.
W typowych ośrodkach z pawilonami więziennymi panował rygor. Ciasne, często przepełnione cele, zimne, zaniedbane sanitariaty, ubogie wyżywienie, brak intymności, restrykcje dotyczące poruszania się, ograniczona korespondencja, często cenzurowana lub wręcz uniemożliwiona. Dla wielu to był szok, zwłaszcza dla tych, którzy wcześniej nigdy nie mieli do czynienia z więzieniem.
W ośrodkach "wczasowych" jak wspomniane wcześniej: Arłamów, Gołdap, Jaworze czy Głębokie, warunki były nieporównywalnie lepsze. Internowani mieli względnie godne zakwaterowanie, dostęp do sanitariatów, a czasem nawet swobodę poruszania się w obrębie obiektu. W niektórych przypadkach mogli kontaktować się z rodziną, czytać (ale pod nadzorem) i choć byli odizolowani, życie miało tam coś z "codzienności".
Jednym z celów internowania była nie tylko izolacja, ale i złamanie oporu. Reżim próbował wymusić lojalność, zmusić do milczenia, zastraszyć. W niektórych ośrodkach prowadzono tzw. rozmowy ostrzegawcze, czyli formę psychicznej presji. Osoby, które odmawiały podpisania deklaracji lojalności, mogły być ponownie osadzone lub poddane surowszym restrykcjom.
Z czasem, gdy część internowanych opuszczała ośrodki (zwłaszcza kobiety; jak choćby 22 lipca 1982 r., gdy wypuszczono wszystkie internowane kobiety) część instytucji zamykano, a liczba ośrodków malała.
Dlaczego internowano ludzi? Takie były cele władzy
Internowania były centralnym elementem represji wprowadzonych przez władze PRL pod pretekstem zagrożenia porządku publicznego. Miały na celu przede wszystkim rozbicie struktur niezależnej opozycji, w tym szczególnie NSZZ "Solidarność", ale też zastraszenie społeczeństwa i pokaz siły.
Uderzono w osoby o różnym statusie. Od działaczy związkowych, przez robotników i pracowników umysłowych, po studentów, intelektualistów, dziennikarzy. Internowano także dawnych prominentów partii, jak np. Edwarda Gierka, Piotra Jaroszewicza, Edwarda Babiucha, co miało w propagandowym wymiarze pokazać, że żaden "czynnik" nie jest bezpieczny.
Internowania to był ogromny koszt także dla samych internowanych. Utrata wolności, oderwanie od rodziny, pracy, codziennych obowiązków. W wielu przypadkach trwałe piętno, trauma, izolacja, brak sprawiedliwości. Poza tym, jakkolwiek reżim z czasem ograniczał liczbę ośrodków, fakt internowania często przekreślał studia czy możliwość kariery.
To nie tylko rozdział z podręcznika. Musimy o tym pamiętać
Ośrodki internowania w okresie stanu wojennego to jeden z najbardziej dramatycznych symboli represji politycznej w PRL. To dzięki nim władza próbowała natychmiast zdusić opór, dobitnie pokazać, że kto myśli inaczej, ten traci wolność. I koniec, kropka.
Jednocześnie, patrząc z dzisiejszej perspektywy, warto zauważyć, że wielu z internowanych (mimo traumatycznego doświadczenia) po zwolnieniu wróciło do aktywności opozycyjnej, do życia społecznego, często stało się potem świadkami i budowniczymi transformacji. Internowania, zamiast złamać ducha w wielu przypadkach go wzmocniły, utwierdziły w przekonaniu, że walka o wolność ma sens.









![Wystarczyła sekunda i nie ma całego domu. Potężny wybuch gazu [NAGRANIE]](https://i.iplsc.com/000M2LFN2YOLWTCA-C401.webp)
![Sprawdź, ile wiesz o stanie wojennym w PRL [QUIZ]](https://i.iplsc.com/000K9RD4HYF6NPM2-C401.webp)