Miedwiediew odleciał. Ma plan zniszczenia Netflixa w obronie Rosji

Były prezydent Rosji nie od dziś jest znany z bardzo ostrych stanowisk i komentarzy, wobec wszystkiego, co według niego jest zagrożeniem dla Rosji. Teraz wziął się za wszelkie zachodnie filmy i muzykę, nawołując do ich masowego piractwa i rozpowszechniania po sieci. Według niego ma to doprowadzić do bankructwa takich firm jak Netflix.

Po agresji na Ukrainę, obywatele Rosji pożegnali się z wieloma zachodnimi produkcjami. Dystrybutorzy filmów jak Universal Pictures czy platformy streamingowe pokroju Netflixa i Spotify zawiesiły swoje usługi. Miedwiediewa chyba tak zabolał ten powszechny brak dostępu do zachodniej kultury, że postanowił nawoływać do wypowiedzenia mu wojny.

Miedwiediew: Piraćmy filmy i zniszczmy Netflixa

Swój szatański plan były prezydent Rosji przedstawił w wywiadzie z rosyjskimi dziennikarzami, który udostępnił we fragmentach na swoim kanale w Telegramie. Według niego Rosjanie powinni masowo ściągać treści z sieci i udostępniać je wszędzie, gdzie się tylko da. W ten sposób Rosja ma doprowadzić do bankructwa dystrybutorów czy platform streamingowych, bo gdy jedną falą Rosjanie zaczną rozpowszechniać treści w internecie, to nikt nie będzie chciał za nie płacić.

Reklama

Brzmi to wręcz kuriozalnie, biorąc pod uwagę, że do łamania prawa autorskiego namawia nie tylko jeden z czołowych polityków, ale nomen omen prawnik z wykształcenia. Miedwiediew jednak broni się, podkreślając, że jak kiedyś był temu przeciwny, to zniewaga zagranicznych firm jest już zbyt duża, aby pozostawić je bez kary.

Można byłoby to jeszcze odebrać za zwykły ryk rozpaczy Miedwiediewa. Kto wie, może już nie radzi sobie z brakiem ulubionego serialu. Jednak do rosyjskiej krucjaty przeciwko Netflixowi przyłączył się rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow.

Miedwiediew liczy chyba na wrodzoną skłonność Rosjan do piractwa i wolnej amerykanki względem prawa autorskiego. W kwietniu Putin podpisał dekret zezwalający na piractwo treści "z wrogich krajów". Tym samym Rosjanom nic się nie stanie, jeśli zaczną masowo pobierać zachodnie treści.

Oczywiście ten "cudny" plan Miedwiediewa nie zakłada tego, że wszelkie strony czy serwisy społecznościowe, na których Rosjanie mieliby rozpowszechniać nielegalne treści, po prostu je zablokują. No ale wiadomo, nieważna jest logika planu, ważne, że jest rosyjski i można się nim pochwalić ludowi.

Swoją drogą to trochę zabawne, że rosyjskie władze zaczynają nawoływać do masowego rozprzestrzeniania zachodniej kultury. A niby to według Kremla rosyjska twórczość miała być najlepsza.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | piractwo komputerowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy