Co z tym Starshipem? Elon Musk znowu musi się tłumaczyć
Po udanym starcie Starshipa i odzyskaniu boostera Super Heavy z połowy października ubiegłego roku wszyscy mieli ogromne oczekiwania względem tegorocznych testów SpaceX. Tymczasem Elon Musk zdaje się mieć coraz większe problemy, bo kolejny lot zakończył się spektakularną eksplozją.

Podczas styczniowego lotu rakieta doznała "gwałtownego, nieplanowanego demontażu", jak eufemistycznie postanowiła nazwać firma ogromną eksplozję, podczas której Starship zmienił się w morze ognia, a wczoraj mogliśmy oglądać kolejną. Ponownie, początkowo wszystko wyglądało w porządku, bo ulepszona wersja największej i najpotężniejszej rakiety nośnej w historii bez problemów wystartowała ze Starbase w Teksasie o godzinie 17:30 czasu lokalnego (23:30 GMT).
Co więcej, wracający booster Super Heavy spokojnie opadł w metalowe ramiona wieży przechwytującej. Szybko okazało się jednak, że znowu coś jest nie tak z samym statkiem kosmicznym. Dosłownie kilka minut po oddzieleniu się od boostera, górny stopień Starshipa stracił moc w kilku silnikach i zaczął wracać w kierunku Ziemi. Przypomnijmy, że Starship składa się z dwóch stopni: boostera rakietowego Super Heavy będącego pierwszym stopniem rakiety oraz Starshipa będącego rakietą i statkiem kosmicznym.
Kiedy stracisz wystarczającą liczbę silników centralnych, stracisz kontrolę nad położeniem. Widzieliśmy, jak statek zaczyna wirować i w tym momencie straciliśmy kontakt - komentuje SpaceX.
Starship znowu eksploduje
Jak informuje CNN, eksplozja spowodowała powstanie dużej chmury szczątków w pobliżu wysp na Karaibach i Atlantyku. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) tymczasowo wstrzymała więc loty z powodu "spadających szczątków kosmicznych" w rejonie najbardziej ruchliwych lotnisk na Florydzie, w tym Miami International Airport oraz lotnisk w Fort Lauderdale, West Palm Beach i Orlando. Po wznowieniu opóźnienia sięgały 45 minut, a FAA opóźniła również loty z międzynarodowego lotniska w Filadelfii średnio o 30 minut z powodu "szczątków z wystrzelonej rakiety".
Mówiąc krótko, ósmy zintegrowany lot testowy gigantycznego systemu Starship zakończył się niepowodzeniem - zamiast osiągnąć cele nieudanego lotu testowego, górny stopień ponownie eksplodował, a utrata sygnału nastąpiła mniej więcej w tym samym momencie misji, co w przypadku Lotu 7. Wygląda więc na to, że ogłoszone niedawno "modernizacje sprzętu wieży startowej i łapacza" oraz modyfikacje samego Starshipa, który obecnie mierzy 123 metry, czyli ok. 30 m więcej niż Statua Wolności, nie do końca się sprawdzają.
Co ze szczątkami?
A co ze szczątkami, które bywają problematyczne nawet w przypadku mniejszego Falcona 9, o czym mogliśmy się przekonać niedawno nawet w naszym kraju? SpaceX przekonuje, że wszelkie ewentualne "ocalałe szczątki spadłyby w obrębie wcześniej zaplanowanego obszaru", ale jednocześnie standardowo zapewnia, że nie ma w nich "toksycznych materiałów i nie oczekuje się znaczącego wpływu na gatunki morskie ani jakość wody".
Jeśli uważasz, że znalazłeś fragment szczątków, skontaktuj się z lokalnymi władzami lub infolinią SpaceX ds. szczątków pod numerem 1-866-623-0234 lub pod adresem recovery@spacex.com
Pytanie tylko, czy Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) będzie podobnego zdania, bo już przy poprzednim nieudanym locie zaczęły pojawiać się głosy niezadowolenia, zwłaszcza w obliczu zapowiedzi SpaceX dotyczących "drastycznego zwiększenia częstotliwości testów". Firma złożyła bowiem wniosek o pozwolenie na 25 startów w 2025 r., w porównaniu do zaledwie czterech w 2024 r.