Czy Webb to nauczka by sprawdzać wszystko dziesięć razy? Naukowcy przerażeni
W pierwszej połowie lipca świat hucznie zachwycał się pierwszymi fotografiami z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba. Euforia udzieliła się również naukowcom, którzy po kilku miesiącach zauważyli w tych danych coś mrożącego krew w żyłach.
Euforia powstała wokół pierwszych pełnokolorowych fotografii z Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba najpewniej udzieliła się również naukowcom. W ferworze radości nie zauważyli, że najważniejsze instrumenty teleskopu nie zostały do końca skalibrowane.
Kalibracja jest szczególnie istotna w przypadku obiektów wymagających dużej precyzji w pomiarach. Chodzi tutaj między innymi o słabe i odległe galaktyki, a tych nowe obserwatorium ujęło naprawdę sporo.
Kilka dni po opublikowaniu pierwszych zdjęć z Webba, pojawił się istny wysyp nierecenzowanych jeszcze prac badawczych, które sugerowały odkrycie najdalszych galaktyk we wszechświecie. Badania opierały się na jasności odległych obiektów, mierzonej na falach o różnej długości.
Po otrzymaniu nowego zestawu kalibracji, które znacznie różniły się od tego nad czym pracowali astronomowie, niektórzy badacze wpadli w przerażenie. Na szczęście okazało się, że dotychczasowe prace naukowe nie są bezużyteczne. Po ich przerobieniu z uwzględnieniem błędów kalibracyjnych, najdalsza znana nam galaktyka nadal zachowuje swoją pozycję w rankingu.
Kolejna runda aktualizacji kalibracji w Kosmicznym Teleskopie Jamesa Webba ma się odbyć dopiero w nadchodzących tygodniach. Powinny one załagodzić dotychczasowe nieprawidłowości z dziesiątek punktów procentowych do zaledwie kilku. Można zatem się spodziewać, że jakość danych naukowych będzie stawała się lepsza w najbliższym czasie.
Każdy teleskop wymaga kalibracji swoich detektorów. Zwykle odbywa się to na gwieździe, która jest dobrze poznana. Na północnym niebie jedną z takich gwiazd jest Wega. Naukowcy analizują zebrane w ten sposób dane i poprawiają je w taki sposób, aby były zgodne z pomiarami innych teleskopów.
W przypadku Kosmicznego Teleskopu Webba największe wątpliwości wzbudza jeden z głównych instrumentów badawczych w postaci kamery bliskiej podczerwieni (NIRCam). Dotychczas badacze z STScI pracowali nad jej kalibracją, ale czasu wystarczyło tylko na sprawdzenie jej na jednej lub dwóch gwiazdach kalibracyjnych. Następnie oszacowano kalibracje dla pozostałych instrumentów. Jak się okazało, było to niewystarczające.