Chiński pracownik ujawnia: luksusowe marki tylko doklejają logo
Ekskluzywne marki odzieżowe z Paryża czy Mediolanu mogą żądać za swoje produkty astronomicznych sum. Większość z nich warta jest jednak drobny ułamek ceny. Od lat mówi się, że płacimy za logo. Często jest to bardzo duże logo, które dla wielu osób stanowi symbol statusu. Nie chodzi jedynie o to, że słynne domy mody zarabiają krocie na symbolu znanej marki. Produkcja odzieży i akcesoriów odbywa się naprawdę w Chinach, a europejscy producenci starają się to ukryć. Kamera jednak pokazała wszystko.

Sprzedawcy marzeń. Jak kuszą luksusowe marki?
Na cenę ubrania albo torebki może wpływać wiele czynników. To nie tylko wyjątkowa jakość, wytrzymałość czy wykorzystanie cennych materiałów. Często płacimy wyłącznie za znaczek... albo znak, który niejednokrotnie zakrywa 3/4 t-shirta lub swoim wzorem pokrywa całą torbę. Produkty nie muszą być wcale wysokiej jakości. Często pochodzą one z tych samych szwalni i linii produkcyjnych, co tania odzież z Aliexpress lub Temu. Na czym więc polega prestiż tych produktów?
Chodzi tu oczywiście o znane marki, które stały się w wielu kręgach symbolem statusu. Nie chodzi o piękno tych ubrań, ale paradoksalnie o cenę. Pokazując się w czymś nawet brzydkim, ale ostentacyjnie drogim, daje się światu do zrozumienia, że jest się osobą majętną, zaradną, posiadającą władzę i możliwości. To zwyczajna konsumpcja na pokaz. Ze znanymi markami wiążą się też różne wyobrażenia, o co od lat dbają specjaliści od marketingu. Wizja luksusowego życia po założeniu drogich butów czy torebki może wydawać się kusząca. Czar jednak pryska, gdy na jaw wychodzi prawda o pochodzeniu tych towarów.
Od wielu dekad znane marki promują się na wybiegach i w reklamach, a na swoich metkach dodają napisy typu "made in France", jak robi to Louis Vuitton. Autorzy reportażu z DOCO Documentaries twierdzą, że francuski dom mody korzysta z usług chińskich dostawców, ale nie chce tego przyznać. "50% torebek Louis Vuitton pochodzi z dwóch miejsc: miast Kanton i Dongguan. 90% jedwabiu Louis Vuitton jest z Wensli w Hangzhou" - podają autorzy.
Luksusowa torebka za 50 dolarów. Resztę płacisz za znaczek
Raport powołuje się na słowa menażera fabryki LV, który twierdzi, że produkt tej jakości warty jest 50 dolarów. Torebki ze znanym logo kosztują minimum kilkanaście tysięcy złotych, a jedwabne szale - ponad 1000 zł. Pracownicy chińskich fabryk uznają się za prawdziwych twórców tych produktów. Dlaczego więc nie sprzedają ich bezpośrednio?
Jeden z pracowników rozłożył drogą torebkę na czynniki pierwsze. Cenę materiałów oszacował na 1395 dolarów. Finalny koszt produktu w ekskluzywnym butiku? 38 tysięcy dolarów. Chińczycy również sprzedają swoje towary na własnych platformach, ale nie mogą one być opatrzone znanym logo. Taki towar traktowany jest jako podróbka, a jego sprzedaż jest zakazana w Unii Europejskiej i wielu innych regionach.
Europejskie marki unikają oznakowania "Made in China"
Dochodzi tu jednak do innego nadużycia. Oznaczenia "made in France" albo "made in Italy" mogą wprowadzać klienta w błąd. Produkty faktycznie zostały wykonane w Chinach, a europejskie firmy jedynie doszyły do nich metki i nadrukowały logo.
Przypomina to sytuację z rynku elektroniki. Powszechną praktyką mniejszych firm korzystających z usług producentów OEM czy ODM. Często są to smartfony mniejszych producentów, którzy dodają tylko swoje logo i oprogramowanie, korzystając przy tym z modeli stockowych wykonanych w Chinach.
Unia Europejska nie nakłada na sprzedawców wymogu podawania na metce kraju pochodzenia. Jest ono jednak często stosowane w różnych celach - także aby zachęcić klientów. Powszechne jest stosowanie lokalnego oznaczenia również dla towarów spoza UE, jeśli oficjalny producent dodaje do nich swoje logo czy inne elementy. Może to jednak tworzyć błędne przekonanie o faktycznym pochodzeniu produktu.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 87 tys. obserwujących nasz fanpage - polub GeekWeek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!