Samolot Ryanair lecący z Polski prawie zderzył się z helikopterem
Zaledwie sekundy dzieliły od katastrofy samolotu linii Ryanair, który przelatywał nad portem lotniczym Londyn-Stansted. O mały włos doszłoby do zderzenia z helikopterem. Boeing 737 ze 178 osobami na pokładzie podchodził do lądowania po dwugodzinnym locie ze Szczecina. Do zdarzenia doszło 8 marca 2024 r., ale raport ujawniono dopiero teraz. Co dokładnie było przyczyną tego niebezpiecznego incydentu i jakim cudem udało się uniknąć katastrofy lotniczej?

Problemy z komunikacją w kokpicie samolotu Ryanaira
Boeing 737 lecący ze Szczecina kierował się na lotnisko hrabstwa Essex. Gdy znajdował się na wysokości 914 m (3000 stóp), w kokpicie doszło do nieporozumienia. Drugi pilot przekazał kontrolę kapitanowi, aby mógł on skonfigurować komputer do manewru zniżenia. 43-letni kapitan nie wiedział jednak, że autopilot i automatyczny ciąg nie były już włączone. Dopiero gdy samolot zszedł 167 m (550 stóp), błąd został dostrzeżony.
Samolot otrzymał zezwolenie na zejście tylko o 60 m (200 stóp), w związku z czym spadł na wysokość, na którą kontrola ruchu nie wyraziła zgody. W tym momencie nad Stansted przelatywał helikopter na wysokości ok. 609 m (2000 stóp). Jak ustalili dochodzeniowcy, w momencie incydentu Boeing 737 znajdował się zaledwie 91 m (300 stóp) nad helikopterem w odległości 1,7 mili morskiej (ok. 3,15 km).
Gdy tylko kapitan odzyskał kontrolę, samolot wzniósł się na wysokość 914 m (3000 stóp), po czym bezproblemowo wylądował. Incydent przywołuje na myśl katastrofę z 29 stycznia nad Waszyngtonem, kiedy to samolot pasażerski zderzył się ze śmigłowcem armii USA, w wyniku czego śmierć poniosło 67 osób. Trudno tu obwiniać warunki pogodowe. Panowała bezchmurna aura i wiał umiarkowany wiatr. Na pokładzie samolotu Ryanaira znajdowało się 172 pasażerów i 6 członków załogi.
Niejasne instrukcje? Zawinił brak doświadczenia
Incydent nad Stansted miał miejsce 8 marca 2024 r., ale szczegóły ujawniono dopiero teraz. Jak głosi raport agencji rządowej Air Accidents Investigation Branch, "pierwszy oficer powiedział, że po raz pierwszy przejął kontrolę w trybie ręcznym i że nie znał dokładnych poleceń zawartych w Podręczniku operacyjnym załogi lotniczej (Flight Crew Operating Manual). Choć nie zaznaczył faktu, że pilotuje ręcznie, założył, że dowódca o tym wie".
Agencja zaznacza, że w instrukcji dla pilota nie ma żadnej oficjalnej odpowiedzi, jednak we wszystkich obszarach lotnictwa powszechną praktyką jest odpowiadanie "Mam kontrolę" po przejęciu kontroli.
"Niedługo potem, gdy samolot wykonywał jeszcze skręt w lewo, dowódca zauważył, że samolot opada i zniżył lot o około 550 stóp. Natychmiast przejął kontrolę i ponownie wzniósł samolot na wysokość 3000 stóp. Podczas zniżania samolot obniżył się łącznie o 600 stóp" - wyjaśnia raport AAIB.
Według przepisów pilot jest odpowiedzialny za monitorowanie przebiegu lotu. Choć podczas wykonywania niektórych zadań w kokpicie może mieć głowę skierowaną w dół, to powinien od czasu do czasu sprawdzać wskazania przyrządów pokładowych.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 88 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!