Po takim czasie nie mamy szans. Resuscytacja powinna trwać najwyżej...
Nowe amerykańskie badanie opublikowane przez The BMJ pokazuje, po jakim czasie szanse na przeżycie i uniknięcie poważnych uszkodzeń mózgu po zatrzymaniu krążenia są bardzo nikłe.
Nowe badanie wykazało, że prawdopodobieństwo przeżycia pacjenta i opuszczenia przez niego szpitala z dobrą lub umiarkowaną kondycją mózgu spada z odpowiednio 22 i 15 proc. po jednej minucie resuscytacji krążeniowo-oddechowej (RKO) do mniej niż 1 proc. po odpowiednio 39 i 32 minutach bez tętna. Naukowcy twierdzą, że odkrycia te mogą pomóc personelowi szpitala, pacjentom i ich bliskim w podejmowaniu świadomych decyzji o tym, kiedy przerwać lub kontynuować resuscytację krążeniowo-oddechową po zatrzymaniu krążenia.
Kiedy przerwać resuscytację?
Zatrzymanie to nagły przypadek medyczny, który występuje, gdy serce przestaje bić, a krew przestaje dopływać do ważnych narządów. Zaledwie ok. jeden na czterech pacjentów, u których doszło do zatrzymania krążenia w szpitalu, przeżywa, co pokazuje, jak niebezpieczna jest ta przypadłość. Poprzednie badania wykazały, że im dłużej pacjent w szpitalu jest poddawany resuscytacji krążeniowo-oddechowej z powodu zatrzymania krążenia, tym mniejsze są jego szanse na przeżycie. Nie ma jednak jasnych wytycznych dotyczących tego, jak długo należy prowadzić resuscytację, zanim zostanie ona uznana za daremną.
W związku z tym naukowcy przeanalizowali dane pochodzące od 348 996 dorosłych Amerykanów (średnia wieku 67 lat), u których w szpitalu w latach 2000-2021 doszło do zatrzymania krążenia. Zdefiniowali RKO jako czas pomiędzy rozpoczęciem uciśnięć klatki piersiowej a pierwszym powrotem spontanicznego krążenia (ROSC) lub zakończeniem wysiłków resuscytacyjnych.
Po minucie szanse gwałtownie spadają
Przyjrzeli się dwóm głównym rezultatom resuscytacji: przeżyciu do wypisu ze szpitala i korzystnemu wynikowi funkcjonalnemu przy wypisie, co oznacza dobry lub umiarkowany poziom funkcjonowania mózgu w 5-punktowej skali. Uwzględnili także czynniki, które mogą mieć wpływ na te wyniki, jak wiek, płeć, rasa i podstawowe warunki zdrowotne.
Wyniki pokazały, że spośród 348 996 pacjentów 233 551 (67 proc.) osiągnęło ROSC przy średnim czasie trwania resuscytacji wynoszącym 7 minut, podczas gdy 115 445 (33 proc.) nie osiągnęło ROSC przy średnim czasie trwania resuscytacji wynoszącym 20 minut.
Prawdopodobieństwo przeżycia i korzystnego wyniku funkcjonalnego wśród pacjentów było najwyższe po jednej minucie trwania RKO i wynosiło odpowiednio 22 i 15 proc. Jednakże gwałtownie malały wraz z wydłużaniem się czasu trwania RKO, osiągając mniej niż 1 proc. po odpowiednio 39 i 32 minutach.
Naukowcy przyznają, że ich ustalenia opierają się na obserwacjach i założeniach, bo nie mogli uwzględnić ciężkości stanu pacjenta ani jakości resuscytacji krążeniowo-oddechowej i opieki poresuscytacyjnej w każdym szpitalu. Zauważają również, że pomiar zmiennych czasowych podczas RKO jest trudny i może wymagać większej precyzji. Twierdzą jednak, że ich badanie jest dobrze zaprojektowane i wykorzystuje największy na świecie zbiór danych dotyczących wewnątrzszpitalnych zatrzymań krążenia, dzięki czemu ma istotną wartość m.in. dla szpitali.
Odkrycia te dają zespołom resuscytacyjnym, pacjentom i ich opiekunom wgląd w prawdopodobieństwo korzystnych wyników, jeśli pacjenci oczekujący na pierwszy powrót spontanicznego krążenia będą nadal poddawani dalszej resuscytacji krążeniowo-oddechowej