Koniec El Niño. Nadchodzi La Niña. Naukowcy łapią się za głowy
W ciągu ostatnich miesięcy dużo słyszy się o El Niño i jego skutkach dla pogody i klimatu, zwłaszcza o rekordowych upałach, które są notowane w różnych regionach świata. Jak poinformowała ostatnio Światowa Organizacja Meteorologiczna zjawisko to "wykazuje oznaki zakończenia". Meteorolodzy przekazują również, że istnieje nawet 70-procentowe prawdopodobieństwo, że w okresie sierpień-listopad będziemy wystąpi zjawisko o nazwie La Niña.
Jak powstaje El Niño i La Niña?
Choć cyrkulacja powietrza w atmosferze i wody w oceanach może wydawać się niezwykle chaotyczna (a może dla niektórych wręcz odwrotnie, niezwykle stateczna), to w rzeczywistości jesteśmy w stanie opisać jej kilka w miarę stałych elementów. W atmosferze, dzięki dostarczaniu promieniowania cieplnego oraz ruchowi obrotowemu nieustannie dochodzi do mieszania się powietrza. Na równiku i w umiarkowanych szerokościach geograficznych powietrze (upraszczając model cyrkulacji) jest unoszone do góry, a w okolicach zwrotników oraz biegunów powietrze opada.
Tworzą się w trzy komórki: Hadleya, Ferrela i polarna. Związana ze zjawiskiem El Niño jest ta pierwsza. Nagrzane powietrze unosi się znad równika, tracąc wraz z wysokością zawartą w nim wilgoć. Dzięki temu właśnie w tym obszarze pojawiają się opady deszczu. To obszar niskiego ciśnienia. W wyższych warstwach atmosfery część powietrza przemieszcza się na północ, część na południe i opadają w okolicach zwrotników: Raka na północy i Koziorożca na południu. Tu z kolei tworzy się obszar wysokiego ciśnienia.
W dalszej kolejności następuje poziomy ruch powietrza, od wyżu do niżu. A ten poziomy ruch powietrza, to nic innego jak wiatr. Przy czym trzeba pamiętać, że dla obserwatora nie porusza się on w linii prostej - tak mógłby wiać, gdyby Ziemia stała w miejscu. W związku z tym, że jednak się ona obraca, wiatry ulegają zakrzywieniu na półkuli północnej w prawo (patrzymy od bieguna w kierunku równika), na półkuli południowej w lewo - lub prościej mówiąc, z punktu obserwatora wieją na zachód. Tak właśnie powstają stałe wiatry zwane pasatami. W związku z tym nad Oceanem Spokojnym wyróżnia się jeszcze jedną komórkę: Walkera.
Pasaty powodują przemieszczanie się wody od Ameryki Południowej w kierunku Australii i Oceanii. Czasem ulegają one wzmocnieniu i wówczas mamy do czynienia ze zjawiskiem La Niña, czasem osłabieniu - mówimy wtedy o El Niño. La Niña jest chłodniejszą fazą cyrkulacji ENSO (Oscylacji południowej, na którą składają się El Niño, La Niña i faza neutralna), natomiast El Niño cieplejszą.
Nadchodzi La Niña. Jakie będą skutki?
Podczas cieplejszej fazy ENSO, w związku z osłabieniem pasatów, hamuje zjawisko upwellingu, tj. podnoszenie się chłodniejszych, lepiej natlenionych wód we wschodniej części Oceanu Spokojnego. Skutkiem tego zmniejszają się połowy ryb w Ameryce Południowej, zwiększa ilość opadów w Andach i zmniejsza w południowo-wschodniej Azji i północnej Australii. Ponadto wpływa na pogodę i dalej gospodarkę Ameryki Północnej i pozostałej części świata (im dalej, tym słabiej).
Między okresami, kiedy występuje El Niño może pojawić się La Niña. Objawia się ona nasileniem pasatów i wzmocnieniem upwellingu. Powstaje większa plama chłodniejszej wody, ta cieplejsza przepychana jest na zachód. W związku z tym nad Papuą-Nową Gwineą, Indonezją i północną częścią Australii pojawiają się zwiększone opady.
W ujęciu globalnym La Niña może nieco obniżyć temperaturę, ponieważ ciepło oddawane jest chłodnej wodzie. Klimatolodzy ostrzegają jednak, że ze względu na uwalnianie dużych ilości gazów cieplarnianych do atmosfery, które zatrzymują ciepło, upały nadal mogą pozostać dotkliwe. Ostatnie dziewięć lat było najcieplejszymi w historii, nawet pomimo chłodzącego wpływu wieloletniej La Niña trwającej od 2020 r. do początku 2023 r.