11 informacji dotyczących amerykańskiego „samolotu zagłady”

Amerykańskie „samoloty zagłady” nie są samolotami bojowymi i nie mają sprowadzić zagłady. Ich rola jest zupełnie inna. W artykule znajduje się 11 informacji, o których można było nie wiedzieć.

"Samoloty zagłady", czyli Doomsday Planes to amerykańskie strategiczne wojskowe samoloty dowodzenia i kontroli. Ich celem jest tworzenie centrum dowodzenia na wypadek wojny jądrowej lub innego rozległego kataklizmu. Powietrzna forteca zapewniałaby wówczas funkcjonowanie rządu i kontrolę nad armią i arsenałem nuklearnym. Według dostępnych informacji, samolotów tego typu w amerykańskim wojsku jest cztery. W razie zagrożenia do samolotu weszliby prezydent USA, Kolegium Połączonych Szefów Sztabów i Sekretarz Obrony USA.

Samolot znany jest również pod nazwą "Nightwatch", czyli Nocna Straż. W nomenklaturze  amerykańskiej figuruje jako Boeing E-4B Advanced Airborne Command Post - AACP, jest to zmilitaryzowana wersja Boeinga 747-200.

Reklama

Według oficjalnych informacji maszyny te zostały wyposażone w najbardziej kompletne i "wyrafinowane" spektrum sprzętu komunikacyjnego, jaki kiedykolwiek latał. Samoloty wyposażone są w specjalny system Milstar. Jak informują Siły Kosmiczne Stanów Zjednoczonych, jest to: - wspólny system łączności satelitarnej, który zapewnia bezpieczną, odporną na zacięcia, ogólnoświatową komunikację, aby spełnić podstawowe wymagania wojenne dla użytkowników wojskowych o wysokim priorytecie. Konstelacja wielu satelitów łączy władze dowodzenia z szeroką gamą zasobów, w tym statkami, okrętami podwodnymi, samolotami i stacjami naziemnymi. -

Oto 11 informacji o "samolocie zagłady", o których można było nie wiedzieć:

Doomsday Plane jest podobno znacznie bardziej wydajny niż samolot przewożący prezydenta USA

"Samoloty zagłady" są odporne na większość form promieniowania i posiadają trzy pokłady. Samoloty tego typu muszą zapewnić zarówno bezpieczeństwo dla osób znajdujących się wewnątrz, jak i również muszą zapewnić nieprzerwaną komunikację ze światem zewnętrznym. Elektronika znajdująca się w środku samolotu musi sprostać ciągłemu użytkowaniu w potencjalnych szkodliwych warunkach (np. skutki ataku nuklearnego). Dodatkowo sam samolot musi być w stanie jak najdłużej utrzymać się w powietrzu, ponieważ lotniska, podczas ewentualnego kataklizmu mogą zostać zniszczone.

Jest odporny na wybuch broni atomowej

Cały sprzęt elektroniczny znajdujący się w samolocie jest chroniony przed efektami impulsów elektromagnetycznych, które mogą powstać po ataku jądrowym. Maszyna pokryta jest specjalnymi ekranami, które zapewniają ochronę przed uderzeniami termicznymi i radioaktywnymi. Zamontowany jest tu także ulepszony system klimatyzacji służący m.in. do chłodzenia komponentów elektrycznych. Wprowadzono tu również "zarządzanie akustyczne".

Koszt utrzymania samolotu w powietrzu jest ogromny

Według niepotwierdzonych informacji koszt godzinnego lotu tego samolotu wynosi aż 160 000 dolarów amerykańskich, jest to niebotyczne 750 000 złotych (przy kursie 4,68 z dn. 21.07). Koszt obejmuje wszystkie standardowe opłaty, w tym paliwo, oraz niezwykle wysokie koszty zasobów ludzkich. Oprócz rządzących, w skład załogi wchodzi ponad 100 osób, w tym wojskowi, inżynierowie, specjaliści IT, czy naukowcy.

Samolot jest odporny na włamania elektroniczne

Większość sprzętu zamontowanego w "samolocie zagłady" jest tradycyjnym sprzętem analogowym, ponieważ sprzęt tego typu jest mniej podatny na uszkodzenia spowodowane impulsem elektromagnetycznym. Ponadto ten sprzęt jest bardziej odporny na ataki hakerów, gdyż nie jest on podłączony do internetu.

Jeden z samolotów jest zawsze dostępny

Przynajmniej jeden z czterech "samolotów zagłady" jest zawsze dostępny i w pełni przygotowany do lotu w każdym momencie, 24/7 przez cały rok. Spowodowane jest to głównie tym, że katastrofy nie da się przewidzieć. Podobno podczas zagranicznych podróży prezydenta USA, jeden "samolot zagłady" towarzyszy mu lub leci do najbliższej wybranej zagranicznej bazy. Członkowie załogi również są w pełnej gotowości i stale monitorują systemy łączności - start samolotu następuje jedynie kilka minut po wydaniu polecenia.

"Samolot zagłady" został wykorzystany w dniu ataku z 11 września?

Powyższa informacja nigdy nie została potwierdzona ani zaprzeczona. Jednakże wielu świadków i organizacji informacyjnych widziały samolot przypominający E-4B przelatujący nad Białym Domem 11 września 2001 roku, czyli w dniu ataków terrorystycznych w Nowym Jorku.

Nie wolno mówić o "samolocie zagłady"

Istnienie tych samolotów nie jest ściśle tajne, jednakże Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych utrzymują ścisłą kontrolę nad wszelkimi informacjami dotyczącymi "Doomsday Plane". Wojskowi odmawiają rozmów, które dotyczą tego sprzętu, zarówno z opinią publiczną, jak i z mediami. Nie są podawane żadne szczegóły dotyczące zamontowanego sprzętu w tych samolotach. Media uzyskały jedynie względny dostęp do jednego samolotu, który zawsze stacjonuje w Nebrasce. Tylko ta maszyna została oficjalnie i publicznie uznana przez wojsko.

Powietrzne tankowanie

Latająca forteca może unosić się w powietrzu przez wiele dni bez konieczności lądowania. Taką możliwość zapewnia funkcja tankowania samolotu w powietrzu. Jest ona niezbędna w przypadku potencjalnego rozległego konfliktu lub innej wielkopowierzchniowej katastrofy, które to zdarzenia mogłyby uniemożliwić lądowanie. Samolot jest w stanie utrzymać się w powietrzu przez tydzień, jednakże oficjalne testy wykazały, że całkowitą funkcjonalność systemów posiada on przez 35,4 godziny.

Emeryt, który wciąż lata

Samoloty tego typu mają już około 50 lat i miały przejść na emeryturę do 2009 roku. Według sekretarza obrony Roberta Gatsa "samoloty mają tak wyjątkowe możliwości", że nie sposób ich się teraz pozbyć. Istnieją także informacje, że część z tych samolotów zostanie wkrótce (o ile już nie jest) zastąpiona przez "jeszcze potężniejsze warianty".

Wnętrze, które jest retro

Tak opisywał "samolot zagłady" dziennikarz z The Economist w 2017 roku, David Rennie: wnętrze "Ma wyraźnie retro, późnozimnowojenny klimat, od wyściełanych skórzanych foteli sekretarza, które nie zawstydziłyby złoczyńcy Bonda, po pisuary wojskowe przykręcone do ścian łazienek ([to] spływają prosto w niebo, aby uniknąć napełniania szamba podczas długich lotów)".

"Samolot zagłady" to reinkarnacja projektu z 1960 r.

Misja "Operacja Looking Glass" rozpoczęła się w 1961 i miała na celu skonstruowanie tajnego powietrznodesantowego centrum dowodzenia. Niewykluczone, że "samoloty zagłady" były wzorowane na samolotach "Looking Glass". Powstałe w tajnym projekcie samoloty zostały uziemione w 1992 roku, lecz ich "sobowtóry" wciąż są użytku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA | konflikt nuklearny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama