Czołgi Rosjan mają istotne ulepszenie. Polska została w tyle

Rosjanie zaprezentowali swój najnowocześniejszy czołg T-90M z nowym systemem aktywnej ochrony "hard-kill” Arena-M. To urządzenie, mające znacząco zwiększać ochronę przed wrogimi pociskami kierowanymi. Tym samym rosyjskie czołgi mogą w pewnych sytuacjach mieć większy poziom ochrony niż polskie maszyny, które pomimo ciągłych zapowiedzi, dalej są bez tego typu systemów.

Rosjanie montują na swoich czołgach aktywne systemy obrony. Polska zostaje w tyle
Rosjanie montują na swoich czołgach aktywne systemy obrony. Polska zostaje w tyleWOJTEK RADWANSKI / AFPAFP

Rosyjski T-90M z systemem Arena-M. Krok ku większej ochronie

Arena-M to rozwijany przez Rosjan aktywny system obrony pojazdów typu "hard-kill", służący do przechwytywania lecących pocisków kierowanych, granatów przeciwpancernych czy według zapewnień, także dronów. W 2024 roku na materiałach rosyjskiej armii można było zauważyć, że pierwsze systemy Arena-M pojawiały się już na rosyjskich czołgach m.in. niektórych wersji T-80. Niepotwierdzone informacje donosiły, że część czołgów, która miała trafić na Ukrainę, także była wyposażona w te systemy.

Niemniej teraz Rosjanie pokazali, że zamontowali system Arena-M na swoim najnowocześniejszym czołgu T-90M seryjnej produkcji. Maszyna może zwiastować coraz szersze wprowadzanie aktywnego systemu obrony na rosyjskich pojazdach, także w jednostkach frontowych. Może to znacząco zwiększyć ogólną ochronę rosyjskiej broni pancernej.

Historia systemu Arena-M

Korzenie Areny-M sięgają jeszcze końca lat 80., gdzie w Biurze Projektowym Inżynierii Mechanicznej w mieście Kołomna (KAZ) pracowano nad nowym systemem aktywnej obrony. W latach 90. pierwsze wersje systemów Arena zaczęły przechodzić liczne testy. Przez system lata był udoskonalany, aż w 2012 roku KAZ jako konstruktor generalny zaprezentował jego kolejną wersję, na nowocześniejsze czołgi. W 2017 roku ogłoszono testy systemu, znanego już jako Arena-M. Przez lata KAZ i rosyjskie ministerstwo obrony nie było w stanie dojść do porozumienia pod względem dostaw i seryjnej produkcji systemu. Niemniej najprawdopodobniej to wojna na Ukrainie i masowa utrata pojazdów pancernych przekonała rosyjskie dowództwo do szybkiego wdrożenia systemu Arena-M. W lutym 2024 roku podczas wizyty ówczesnego ministra obrony Rosji Siergieja Szojgu w zakładach KAZ ich generalny projektant Walerij Kaszin zapewnił, że Arena-M przeszła odpowiednie testy kwalifikacyjne, a informacje z frontu pomagają w dalszych ulepszeniach.

T-90M z zaznaczoną częścią elementów systemu Arena-M: kolor zielony - sensory radarowe, kolor czerwony - jedno z miejsc wyrzutni kaset z ładunkiem wybuchowym, kolor żółty - przesunięta wyrzutnia granatów dymnych@TheDeadDistrictTwitter

Czym jest system Arena-M?

Arena-M składa się podstawowo z jednostki sterującej w przedziale załogi oraz sieci sensorów radarowych i wyrzutni ochronnych przeciwpocisków na obwodzie wieży. System działa automatycznie z możliwością kontrolowania przez załogę. Za pomocą sensorów Arena-M monitoruje przestrzeń dookoła czołgu. System przy tym stale wyszukuje obiekty odpowiadające zaprogramowanym zagrożeniom, określając je na bazie parametrów lotu.

Jeżeli Arena-M zidentyfikuje zagrożenie w postaci np. kierowanego pocisku przeciwpancernego, na bazie jego prędkości i toru lotu wybiera moment, kiedy w odpowiednim momencie wystrzelić ochronne przeciwpociski. To małe kastety z ładunkiem odłamkowo-burzącym. Po ich wystrzeleniu w kierunku zagrożenia, ich automatyczny zapalnik detonuje ładunek, tworząc wielką chmurę odłamków. W niej wrogi pocisk/granat albo zostaje zniszczony, albo zdetonowany w bezpiecznej odległości od płyty pancerza pojazdu. Ciekawostką jest, że według niektórych opinii z rosyjskiej infosfery, to właśnie te efektory stanowiły jeden z elementów sporów pomiędzy ministerstwem obrony a KAZ nt. wprowadzenia Areny-M do służby. Ich ładunek miał być bowiem zbyt niebezpieczny dla żołnierzy, przebywających przy czołgu, posiadajac zbyt wielki zasięg rażenia.

Podstawowo Arena-M został zaprojektowany, aby chronić pojazdy opancerzone przed uderzeniem kierowanych pocisków przeciwpancernych czy granatów z ręcznych wyrzutni, uderzających w boki i tył czołgu. Niemniej KAZ zapowiadał, że modyfikacje systemu pozwalają już na zwalczanie pocisków atakujących z wysokiej trajektorii i uderzających górne części pojazdu np. strop wieży czy przedział silnikowy. Tym samym system Arena-M miałby zwalczać takie pociski jak amerykańskie FGM-148 Javelin. Jeszcze w lutym biuro projektowe KAZ informowało, że system został dostosowany do zwalczania amunicji krążącej, bądź nawet niewielkich dronów FPV. Możliwe, że modyfikacje systemu objęły zwiększenie kątów widzenia sensorów, jak i zaprogramowania kolejnych obiektów, na które musi reagować. Na ten moment dokładny zakres możliwości Areny-M nie jest znany. To może pokazać użycie go w warunkach bojowych. Niemniej w założeniu powinien stanowić wartość dodatnią dla ochrony załóg maszyn serii T-72, T-80 i T-90. KAZ zapowiedział także, że system Arena-M może zostać zamontowany na wozach BWP-3.

Dlaczego aktywne systemy obrony pojazdów są tak potrzebne?

W prostych słowach aktywne systemy obrony pojazdów takie jak Arena-M stosują zasadę, że najlepszą obroną jest atak. Zamiast dopancerzyć czołg, można dać mu środki na zniszczenie broni, która mu zagraża. Jest to o tyle zasadne, że standardowy pancerz takiego pojazdu, skonstruowany jest przede wszystkim do ochrony w miejscach najbardziej narażonych na ostrzał np. na przodzie. Po bokach zaś dalej potrafi sporo wytrzymać, ale tam już łatwiej o przebicie. A nie możemy równie mocno opancerzyć całego czołgu, bo wtedy jego masa byłaby absurdalnie duża. Stąd lepiej zainwestować właśnie w taki aktywny system obrony, który "wyłapie" część zagrożeń, szczególnie tych z zasadzki.

Oczywiście takie systemy nie sprawią, że pojazd stanie się nagle niezniszczalny. Niemniej przy odpowiedniej konstrukcji pozwalają zwiększyć szansę przetrwania załogi nawet o kilkadziesiąt procent. Jeżeli nagle do unieruchomienia/zniszczenia czołgu potrzeba o pięć pocisków więcej, istnieje po prostu większa szansa np. na wycofanie się z zagrożonego miejsca, lub przeżycia nagłej zasadzki. Wojna na Ukrainie pokazuje także, że dużym zagrożeniem dla ciężkich pojazdów opancerzonych są niewielkie drony i amunicja krążąca. Jak wspomnieliśmy stąd projektanci systemu Arena-M mieli (w teorii) dostosować go do niszczenia tego typu zagrożeń. Same aktywne systemy obrony pojazdów "hard-kill" są jednymi z najlepszych potencjalnych narzędzi do ochrony przed dronami, ze względu na założenia ochrony słabiej opancerzonych elementów. Na ten moment większość takich systemów nie jest dostosowanych do radzenia sobie z dronami, ale ich podstawowe założenia konstrukcyjne mogą pozwolić na ich modernizację w tym kierunku. Co więcej takie systemy mogą stanowić wyposażenie nie tylko czołgów, ale także bojowych wozów piechoty, transporterów kołowych czy samobieżnych armatohaubic. A wojna na Ukrainie pokazuje, że powszechność takiego rozwiązania może być niezwykle potrzebne

Obecnie de facto jedynym sprawdzonym bojowo systemem aktywnej obrony pojazdu typu "hard-kill" jest izraelski Trophy. Montowany jest na czołgach serii Merkawa Mk4M, niemniej certyfikowany już jest do instalacji na m.in. amerykańskich czołgach M1A2SEPv3 czy niemieckich Leopard 2A7A1. Jest to także system brany pod uwagę jako "hard-kill" dla polskich czołgów Abrams SEPv3. Brany, gdyż niestety pomimo ciągłych dowodów jak konieczne są takie systemy dla ochrony pojazdów opancerzonych, do tej pory nie pozyskano żadnego z nich. I to pomimo zakupu ogromnej liczby nowych czołgów.

Polskie czołgi bez aktywnego systemu obrony "hard-kill"

Obecnie żaden z polskich czołgów, wozów bojowych czy transporterów opancerzonych nie ma tak potrzebnego systemu, jak ASOP "hard-kill". Część polskich pojazdów ma krajowy system "soft-kill" Obra-3, który wśród czołgów nie znajduje się na najnowszych maszynach, jakimi są M1 Abrams czy K2, tylko na starszych PT-91 Twardych. Obra-3 nie niszczy wrogich efektorów, a wykrywa namierzanie pojazdów przez napromieniowanie lasera i w razie zidentyfikowania zagrożenia, automatycznie lub ręcznie zastawia zasłonę dymną.

Najnowsze czołgi chroni tylko pancerz, który jak często skuteczny, może nie wystarczyć pod naporem silnego ognia. Obraz wojny na Ukrainie już dawno powinien więc nam posłużyć jako ostrzeżenie, że trzeba zainwestować w takie systemy na naszych pojazdach opancerzonych. Na ten moment wiadomo, że system ASOP spodziewany jest na K2PL, czyli spolonizowanej wersji, zakupionych przez nas czołgów z Korei Południowej. Dokładna specyfika K2PL nie jest jeszcze znana i stanowi także element negocjacji z Seulem nad zakupem kolejnych czołgów K2. Najprawdopodobniej mówiąc o aktywnym systemie obrony dla K2PL, chodzi o Trophy, który znajdował się na wielu makietach i wizualizacjach spolonizowanej wersji czołgu.

Inną sprawą pozostaje uzbrojenie w systemy ASOP "hard-kill" czołgów M1A2 Abrams SEPv3 Wojska Polskiego. Wcześniej Ministerstwo Obrony Narodowej zapowiadało, że do nich może zostać zakupiony właśnie Trophy. Od podpisania umowy na zakup tych czołgów 5 kwietnia 2022 roku nic jednak nie wiadomo na ten temat. W tym czasie Polska zdążyła już dokupić 116 używanych czołgów M1A1 FEP, które już znajdują się w służbie i w przyszłości mają zostać zmodernizowane do wersji SEPv3. Dodatkowo pierwsze M1A2 SEPv3 pod koniec stycznia przypłynęły do Polski.

Oczywiście można zauważyć, że zakup takiego systemu "hard-kill" to dodatkowe koszty. Kwestią jest jednak to, że mowa o czymś, co ma ratować życie żołnierzy, a więc co de facto nie powinno mieć ceny. Niemniej patrząc np. na zakup Trophy przez Stany Zjednoczone widać, że koszt nie jest tak duży po poddaniu skalowaniu. W ramach kontraktów na przełomie lat 2017-2019 za dostawę i montaż ponad 300 systemów Trophy HV dla swoich czołgów Abrams USA zapłaciło ok. 360 mln dolarów. Dla porównania łączna wartość umów na 366 czołgów M1A1 FEP i M1A2 SEPv3 z całym zapleczem logistycznym i szkoleniowym wyniosła 6,15 mld dolarów. Jak widać możliwe zapewnienie ważnej ochrony dla naszych czołgów może stanowić ułamek wartości całego ich zamówienia.

Sam montaż systemów Trophy może być wymagającym przedsięwzięciem. Amerykański generał Glenn Dean w rozmowie dla portalu Defense News z 10 października 2023 roku zdradził, że jak Trophy jest cennym systemem, to jego instalacja, wprowadzenie i utrzymanie stanowi wyzwanie. Niemniej inne rozwiązania "hard-kill" są na razie bardziej w sferze prototypów, niezintegrowanych jeszcze z Abramsami. A jak wcześniej wspominaliśmy, może już znaleźć się na K2PL i wydaje się, że mógłby przy tym zostać zintegrowany z np. Leopardem 2PL naszej armii. Chcąc więc już mieć te maszyny wyposażone w potrzebne systemy, izraelskie rozwiązanie wydaje się po prostu najszybsze. W tym wszystkim jednak szczególnie boli wstrzymanie prac nad polskimi systemami aktywnej obrony pojazdów "hard-kill" np. ZASOP Aktywna. Mając go rozwiniętego w produkcji, moglibyśmy już starać się o jego integrację z nowymi maszynami Wojska Polskiego, nie tylko czołgami. Niemniej to temat na inną opowieść.

Ich węch ratuje życie. Szkolenie psów lawinowychAFP