Latający spodek z Kanady. Zapomniany tajny projekt z czasu zimnej wojny
Tajny projekt, który wyprzedził swoje czasy i miał odmienić ówczesne pole walki. Dlaczego Kanada pracowała nad latającym spodkiem i co się stało z tą rewolucyjną technologią? Oto kulisy zapomnianego rozdziału zimnowojennego wyścigu zbrojeń.
Avro Canada VZ-9-AV Avrocar to jedna z najbardziej fascynujących, a zarazem najmniej znanych historii z okresu zimnej wojny. Był to projekt tajnego latającego spodka, który miał zrewolucjonizować technologię lotniczą i zapewnić przewagę militarną w czasach intensywnego wyścigu zbrojeń między NATO a Układem Warszawskim.
Historia Avrocara pełna była wzlotów i upadków, chociaż te pierwsze, dosłownie i w przenośni, nie były zbyt wysokie. Zacznijmy jednak od tego, jak w ogóle miała działać ta nietuzinkowa konstrukcja.
Avro Canada VZ-9-AV Avrocar — charakterystyka pojazdu
Projekt kanadyjskiego biura Avro Canada był jak na swoje czasy niezwykle innowacyjny. Najbardziej rzucającym się w oczy elementem zdecydowanie był kształt statku powietrznego, który wyglądał zupełnie jak latający spodek.
Forma pojazdu miała pomóc mu w wykorzystaniu tzw. efektu Coandy, który miał zapewniać mu siłę nośną poprzez centralnie umieszczony wirnik zasilany trzema silnikami odrzutowymi. Konstrukcję tę opisuje się jako "odwrócony poduszkowiec", gdzie powietrze, zamiast być wdmuchiwane do pojazdu, jest wyrzucane na zewnątrz z dysz umieszczonych w obręczy kanadyjskiej konstrukcji, tworząc siłę nośną. Zastosowanie tego efektu docelowo miało umożliwić maszynie pionowy start i lądowanie.
Avrocar wykonany był w większości z aluminium i ważył 1,4 tony. Maszyna miała średnicę około 5,5 metra i wysokość około 1,1 metra. Załogę stanowiły dwie osoby, choć zwykle w lotach testowych obecny był jedynie pilot. Maszyna miała osiągać prędkość 483 km/h i pułap 3 tys. metrów.
Projekt o mało nie zakończył się przez problemy z finansowaniem
Rozwój projektu Avrocar rozpoczął się w 1952 roku w firmie Avro Canada, pod kierownictwem utalentowanego inżyniera Johna Frosta. Inspiracją dla Frosta były prace rumuńskiego inżyniera lotnictwa Henriego Coandy. Wizja Frosta zakładała stworzenie pojazdu zdolnego do pionowego startu i lądowania (VTOL), który oparty byłby na jego pomyśle dotyczącym efektu Coandy.
Finansowanie z Kanady zostało szybko wstrzymane, jednak inżynierowi udało się zainteresować projektem Amerykanów. Dzięki temu dalszy rozwój maszyny prowadzony był dla armii i lotnictwa USA. Zgodnie z ich wymogami, statek powietrzny miał być niewykrywalny przez radary, a także osiągać prędkość ponaddźwiękową oraz szybko wznosić się na określony pułap.
Frost uznał, że będzie w stanie spełnić amerykańskie potrzeby, jednak najpierw postanowił opracować mniejszy wariant o słabszych osiągach, który nazwał Avrocar. Ten również spodobał się Amerykanom. Widzieli go oni jako element swojej przyszłej floty tzw. latających jeepów, czyli tanich statków powietrznych, które miały być masowo używane na zimnowojennym polu walki. Koncepcja ta znacznie ewoluowała i w pewnym sensie przetrwała do dziś jako drony bojowe.
Liczne problemy techniczne ostatecznie zakończyły projekt Avrocar
Po kilku latach rozwoju, w 1959 roku, ruszyły pierwsze testy prototypów, które ujawniły wiele problemów technicznych. Avrocar miał spore problemy ze sterownością, która była o wiele zbyt czuła na wszelkie ruchy drążka. Polski pilot testowy pracujący dla Avro Canada — Władysław "Spud" Potocki był nawet w stanie zademonstrować lot maszyną bez użycia rąk. Piloci oblatywacze z NASA, już po poprawkach układu sterowania, porównywali lot Avrocarem do "balansowania na piłce plażowej".
Największym problemem były jednak osiągi kanadyjskiego latającego spodka. Maszyna miała być zdolna do lotu na 3 tys. metrów, jednak w trakcie testów nie była w stanie osiągnąć pułapu nawet jednego metra — najwyżej wzniesiono się na 91 centymetrów nad ziemię. Jak łatwo się domyślić VZ-9-AV Avrocar nigdy nie osiągnął także zapowiadanej prędkości maksymalnej — najszybciej poruszał się z prędkością 56 km/h.
Dodatkowo okazało się, że silniki wytwarzają tak dużo ciepła, że większość aparatury pokładowej po kilku lotach po prostu się "usmażyło". Konstrukcja kanadyjskiego inżyniera była także niesamowicie głośna, co mocno ograniczało jej użyteczność na polu bitwy.
Projekt próbowano ratować, lecz rezultaty nie były zadowalające. W 1961 roku, po wielu próbach i niepowodzeniach, projekt został oficjalnie zakończony. Decyzja ta była wynikiem braku znaczących postępów oraz wysokich kosztów dalszych badań. Avrocar trafił do muzeum, a amerykańskie wojsko porzuciło plany stworzenia floty "latających spodków".
***
Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!