Modyfikacja BWP-1. Pudrowanie sypiącego się staruszka

Ministerstwo Obrony Narodowej planuje "modernizację" niemal 40-letnich bojowych wozów piechoty. Obrazuje to, jak bardzo opóźnione są programy zbrojeniowe i jak krótka jest finansowa kołderka.

Większość brygad zmechanizowanych posiada sprzęt, który ma około 40 lat
Większość brygad zmechanizowanych posiada sprzęt, który ma około 40 latst.chor. Rafał Mniedło domena publiczna

Polska armia pod rządami PiS nie ma co liczyć na duże zakupy nowoczesnego sprzętu. MON ogranicza się do zakupów homeopatycznych ilości wyposażenia i ogłasza sukces. Tak było ze śmigłowcami, których miało być "więcej i taniej", a jest znacznie mniej i w konfiguracjach niespotykanych nigdzie indziej na świecie.

Tak też jest z okrętami dla Marynarki Wojennej, do której, zamiast nowoczesnych okrętów podwodnych, trafią prawdopodobnie ponad 30-letnie okręty ze Szwecji. A zamiast gruntownie zmodernizowanych australijskich fregat, przeprowadza się remont okrętów, które już miały być wycofane.

Pojawiają się oczywiście jaskółki na niebie: program Kormoran, Krab, Rak. Są to jednak programy, które rozpoczęli jeszcze poprzednicy, a obecny rząd je kontynuuje. Od pięciu lat nie został dokończony żaden wielkoseryjny poważny zakup sprzętu. Bo za poważny nie można uznać zakup ledwie czterech śmigłowców S-70i i czterech AW-101. Podobnie zakup dwóch baterii Patriot. W dodatku druga faza programu Wisła jest już znacznie opóźniona.

O ile faktycznie trudno nadrobić ponad 20 lat stagnacji w Marynarce Wojennej, gdzie każdy z rządów traktował ten rodzaj sił zbrojnych po macoszemu, tak trudno to zrozumieć w stosunku do Wojsk Lądowych. Symbolem siły Wojsk Lądowych stały się Rosomaki, które już powoli się starzeją i wymagają unowocześnienia.

Podobnie było z Leopardami. Modernizację Leopardów 2A4 planowano już na etapie ich pozyskania. Czołgi Leopard 2, pozyskane zostały z nadwyżek Bundeswehry w dwóch transzach. Pierwsza wynegocjowana przez rząd Leszka Millera w 2002 roku i druga, wynegocjowana przez rząd Donalda Tuska w 2013 roku.

M.in. stąd jest przeprowadzana kosmetyczna modyfikacja czołgów T-72. W sytuacji, kiedy nie udało się pozyskać czołgów na wolnym rynku, program "Gepard" raz jest wygaszany, innym razem wznawiany, a program "Wilk" znajduje się w powijakach, MON został postawiony pod murem. Tym bardziej, że budżet na modernizację jest marnotrawiony.

Z tego powodu wybrano najtańszy wariant, który najprawdopodobniej ograniczy się do wyremontowania wozów, instalacji nowych środków łączności, przyrządów celowniczo-obserwacyjnych, a także, choć to jest mniej prawdopodobne, zastosowaniu nowej amunicji. Domysły te potwierdził minister Błaszczak, który podczas uroczystości podpisania umowy powiedział, że "dzięki remontowi czołgi zostaną wyposażone w nowoczesne przyrządy celownicze, nawigacyjne, obserwacyjne, a także w nowoczesną łączność cyfrową".

Na stanie brygad Wojska Polskiego znajdują się transportery opancerzone BWP-1, które znalazły się na wyposażeniu Sił Zbrojnych w 1974 roku. Ostatnich 100 pojazdów kupiliśmy w 1988 roku. 45 lat od otrzymania pierwszych sztuk nic się nie zmieniło. Być może wysłużone podwozia znajdą nowe zastosowanie, kiedy pojawi się następca BWP-1. Nowy niszczyciel czołgów jest wręcz niezbędny. Leciwe BRDM,uzbrojone w ppk Malutka nadają się wyłącznie do muzeum. Pocisk Malutka został wprowadzony do uzbrojenia w 1961 roku...
Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne (WZM) z Poznania zaprezentowały niszczyciel czołgów na podwoziu bojowego wozu piechoty BWP-1, który ma powstawać poprzez modernizację istniejących pojazdów, będących na stanie Wojska Polskiego. Pojazd wyposażono w kasetową, 12-prowadnicową wyrzutnię nowej generacji dla przeciwpancernych pocisków kierowanych (ppk) o zasięgu 12 km, a także ręczne wyrzutnie ppk. Ma to pozwolić na zwalczanie ciężko opancerzonych celów, w tym również chronionych przez aktywne systemy ochrony pojazdów (ASOP) typu soft-kill (zakłócające) i hard-kill (kinetyczne). Ponadto, pojazd wyposażono w zdalnie sterowany moduł uzbrojenia (zsmu), wyposażony w 12,7-mm karabin maszynowy do samoobrony wraz z nowoczesnymi dzienno-nocnymi przyrządami optoelektronicznymi.
OBRUM zaprezentował niszczyciel czołgów oparty na bazie Uniwersalnej Modułowej Platformy Gąsienicowej (UMPG). Jak podkreśla Ośrodek, podwozie ma możliwości zabudowy dedykowanych modułowych systemów wieżowych, a także dowolnej konfiguracji wyposażenia pokładowego. Masa bojowa podwozia to, w zależności od konfiguracji, 20-34 t, a podstawowy poziom ochrony balistycznej wynosi 3+ wg STANAG 4569. Załoga ma składać się z trzech żołnierzy. Niszczyciel ma 7,2 m długości, 3,3 m szerokości i 1,8 m wysokości (bez wyrzutni). Prześwit wynosi 0,7 m, a pojazd ma możliwość pokonywania wzniesień o nachyleniu 60 proc.
Pojazd proponowany przez OBRUM jest napędzany power-packiem z silnikiem wysokoprężnym o mocy 530 kW z przekładnia hydrokinetyczną. Zapewnia on zasięg, w zależności od konfiguracji, od 300 do 650 km. OBRUM oferuje zawieszenie skrętne, ale opcjonalnie może zostać wyposażony w hydropneumatyczne. Dodatkowe wyposażenie to agregat prądotwórczy, układ klimatyzacji i ogrzewania, system przeciwpożarowy i tłumienia wybuchu oraz system nawigacji.
+3

Brak następcy

Można przypuszczać, że planowana w latach 2021-23 modernizacja BWP-1 będzie wyglądała podobnie. Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało redakcję "Dziennika Zbrojnego", że modernizacja "zakłada pozyskanie nowego modułu wieżowego ze zintegrowaną wyrzutnią przeciwpancernych pocisków kierowanych, który powinien posiadać zdolność rażenia w dzień i w nocy, w ruchu (w tym podczas pływania) i z miejsca, lekko opancerzonych oraz opancerzonych celów lądowych, stacjonarnych i ruchomych. System uzbrojenia powinien zapewniać pełną stabilizację i posiadać zdolność wykrywania, identyfikacji i rozpoznania celów na odpowiednich odległościach".

Już sam problem w przeprowadzeniu prac może stanowić wiek i stan pojazdów. BWP-1 był już przestarzały w momencie wprowadzenia go na stan Sił Zbrojnych. Najmłodsze pojazdy Polska kupiła w 1988 roku. Najstarsze ponad 10 lat wcześniej. Obecnie są już w tragicznym stanie. W zasadzie psuje się w nich wszystko.

- Wiele z nich może być już w bardzo złym stanie technicznym i wybranie 100-300 egzemplarzy nadających się do modernizacji może okazać się wręcz niemożliwe - mówi Bartłomiej Kucharski, dziennikarz Zespołu Badań i Analiz Militarnych.

Niemniej MON nie ma za bardzo wyboru. Program Borsuk ciągnie się już latami, a Najwyższa Izba Kontroli w ostatnim raporcie wypunktowała wszelkie błędy, jakie popełniono w ostatnim dziesięcioleciu.

Program Borsuk jest prowadzony pod egidą Narodowego Centrum Badań i Rozwoju na podstawie umowy podpisanej jeszcze 24 października 2014 roku. Według pierwotnych planów, pojazd miał być gotowy do produkcji w 2019 roku, a pierwsze dostawy miały mieć miejsce dwa lata później. Już wówczas było wiadomo, że nie uda się dotrzymać tych terminów. Zwykle czas opracowywania takiego projektu oscyluje w  okolicach 10 lat, przy znacznie większych nakładach finansowych, niż przyznane 75 milionów złotych. O ile oczywiście wiadomo, czego się chce.

W tym przypadku Huta Stalowa Wola, jako lider konsorcjum, nie mogła tego wiedzieć, ponieważ przedstawiciele Sił Zbrojnych nie przedstawili Założeń Taktyczno-Technicznych, które to determinują wszelkie parametry przyszłego pojazdu. Trwały dyskusje o tym, czy musi pływać, czy też nie. Jaką wybrać wersję uzbrojenia i opancerzenia (zależną od wymagań pływalności), oraz jaki desant ma przewozić.

Kiedy wśród żołnierzy i specjalistów trwały gorączkowe rozmowy, w zakładach już prowadzono kosztowne testy, prace analityczne i budowy prototypów. W końcu od prowadzenia prac było zależne finansowanie programu. Prowadzono je więc, mimo że nikt nie wiedział czego potrzebuje armia. Nawet ona sama. Założenia pojawiły się dopiero w lutym 2020 roku. Sześć lat po podpisaniu umowy! Wypunktował to raport NIK:

"Wniosek o finansowanie i umowa dotyczyły opracowania dokumentacji, której uzyskanie było niemożliwe przy realizacji projektu zgodnie z umową. Po upływie 2 lat od daty zawarcia umowę zmieniono. Mimo, że wykonawca nie posiadał zatwierdzonych przez Szefa Inspektoratu Uzbrojenia Założeń Taktyczno-Technicznych związanych z ww. projektem, to realizował kolejny (trzeci) etap projektu. Oznacza to, że wyniki realizowanego przez niego projektu były obarczone ryzykiem niezgodności z wymaganiami wojska".

- Z tego powodu nadanie jakiejkolwiek wartości bojowej części floty BWP-1 wydaje się być celowym działaniem - mówi Kucharski. - Produkcja Borsuków zacznie się dopiero za kilka lat i BWP-1 zostaną z polskimi żołnierzami jeszcze przez wiele lat, przynajmniej na papierze.

Prototyp Borsuka w 2019 roku już jeździł, choć nie było wiadomo, czy spełnia wymagania wojska. Te pojawiły się w lutym 2020 roku
Prototyp Borsuka w 2019 roku już jeździł, choć nie było wiadomo, czy spełnia wymagania wojska. Te pojawiły się w lutym 2020 rokuCC BY-SA 4.0domena publiczna

Modyfikacja

- Absolutnym minimum, gdyby doszło do podjęcia decyzji o modernizacji, jest zabieg zbliżony do modyfikacji T-72, tzn. pasywizacja przyrządów nocnych, wymiana łączności czy poprawa ergonomii - dodaje specjalista.

- Osobiście zastanowiłbym się nad jak najprostszym montażem wyrzutni Spike-LR lub Pirat, obsługiwanej nawet z zewnątrz i na co najmniej części wozów, by podnieść ich siłę ognia. Podobny zabieg zastosowali Niemcy na Marderach, ale one są jednak nowocześniejsze, bo były modernizowane w toku produkcji, a nasze BWP-1 są takie, jak je sowieci opracowali ponad pół wieku temu.

Największy problem będzie stanowiła integracja nowej wieży. Patrząc na trwającą od lat integrację przeciwpancernych pocisków kierowanych z rosomakami, trudno uwierzyć, że uda się to samo w przeciągu dwóch lat na BWP-1. Istnieje rozwiązanie tego problemu - można kupić licencję lub gotowy produkt zagranicą. Jednak jest ono kosztowne.

- Optymalnie powinna być zastosowana bardzo lekka, prawie na pewno bezzałogowa, wieża z armatą kalibru standardowego dla SZ RP, np. 30x173 mm. Znaleźć taką wieżę będzie bardzo trudno.

- Ostatnią kwestią są koszty: w sytuacji, gdy wojsko i przemysł walczą o każdą złotówkę na modernizację, trudno będzie znaleźć środki na modernizację BWP-1 o szerokim zakresie. Gdyby udało się to zrobić bez szkody dla innych programów to dobrze. Jeśli nie, to niestety lepiej zadowolić się mniejszym zakresem modernizacji lub nawet, przyznaję, że z pewnym   bólem, bo BWP-1 wtedy zostanie bez żadnej wartości bojowej, porzucić projekt i skoncentrować się na Borsuku czy na modernizacji Rosomaka - podsumowuje Kucharski.

Czy modyfikacja zwiększy szanse przetrwania wozu na polu walki? Wątpliwe, aby tak się stało. Żeby stanowić jakąkolwiek wartość potrzebują głębokiej i kosztownej modernizacji, której nie będzie. Jest zwyczajnie nieopłacalna, choć nowe elementy w razie modernizacji można kiedyś przenieść na inne pojazdy, co nieco poprawi bilans ekonomiczny, to nadal wymaga wydania pieniędzy tu i teraz. Proponowana modyfikacja to jedynie rozwiązanie tymczasowe. Kolejne już w polskiej armii. Co przeraża żołnierzy, bo doświadczenie uczy, że w Siłach Zbrojnych rozwiązania tymczasowe są najtrwalsze.

Borsuk-17. Żołnierze ćwiczyli natarcie i odparcie ataku przeciwnika
Borsuk-17. Żołnierze ćwiczyli natarcie i odparcie ataku przeciwnika
Borsuk-17. Żołnierze ćwiczyli natarcie i odparcie ataku przeciwnika
Borsuk-17. Żołnierze ćwiczyli natarcie i odparcie ataku przeciwnika
+4
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas