Na Ukrainie się nie skończy. To kolejny cel imperialnego marszu Putina

Rosyjskie siły intensyfikują działania mające na celu utrzymanie kontroli nad Mariupolem, a wszystko w ramach nowego planu utworzenia korytarza lądowego przez całą południową Ukrainę i tym samym otwarcia drogi do ataku na kolejny kraj. Jaki?

Rosyjskie siły intensyfikują działania mające na celu utrzymanie kontroli nad Mariupolem, a wszystko w ramach nowego planu utworzenia korytarza lądowego przez całą południową Ukrainę i tym samym otwarcia drogi do ataku na kolejny kraj. Jaki?
Kolejni Rosjanie potrzebują "wyzwolenia". Ukraina to dopiero początek /123RF/PICSEL

Zdaniem wysokiego rangą rosyjskiego dowódcy, celem trwającej właśnie drugiej fazy “operacji specjalnej" Władimira Putina jest zdobycie kontroli nad całą południową Ukrainą, a także terytorium Donbasu, co pozwolić ma Moskwie jednocześnie na całkowite odcięcie Ukrainy od Morza Czarnego, stworzenie połączenia z anektowanym w 2014 roku Krymem i dostęp do separatystycznego regionu Naddniestrza, skąd zagrozić może... Mołdawii.  

Najpierw Ukraina, a później... kolejni Rosjanie potrzebują "wyzwolenia"

I choć trudno powiedzieć, czy słowa Minnekajewa zostały oficjalnie zatwierdzone przez Kreml, to są powszechnie cytowane w rosyjskich mediach i kontrolowanych przez rząd agencjach prasowych, jak Interfax i Tass, więc można zakładać, że takie są plany Moskwy na najbliższe tygodnie. Jak informuje Reuters, ku podobnemu scenariuszowi skłaniają się militarni specjaliści Unii Europejskiej, przewidujący również, że najbliższe 2 tygodnie będą decydujące dla losów tej wojny.

Reklama

Naddniestrze, a oficjalnie Naddniestrzańska Republika Mołdawska, to obszar autonomiczny we wschodniej Mołdawii, który jednostronnie oderwał się od Mołdawii w 1990 roku, deklarując pozostanie w składzie Związku Radzieckiego - 5 grudnia 1990 roku ogłosił niepodległość, ale na arenie międzynarodowej nie jest uznawany za niepodległe państwo (z małymi wyjątkami).

Jeśli chodzi o inwazję Rosji na Ukrainę, to Naddniestrze nie jest oficjalnie zaangażowane w wojnę, chociaż od lat 90. ubiegłego wieku znajduje się tam rosyjska baza wojskowa, w której stacjonuje ok. 1500 rosyjskich żołnierzy.

Wygląda jednak na to, że Rosja wkrótce ma zamiar to zmienić, a ze słów rosyjskiego generała wynika, że oznacza to bezpośrednie zagrożenie dla granic kolejnego kraju, a mianowicie Mołdawii.

To nie pierwszy raz, kiedy słyszymy o “cierpiącej ludności rosyjskojęzycznej" - ten fałszywy argument i konieczność “wyzwalania" prześladowanych Rosjan to przecież podstawa dotychczasowych inwazji Putina. A że w atakach na Ukrainę zginęły setki rosyjskojęzycznych mieszkańców, to już inna sprawa...

Jeśli tak faktycznie wyglądają plany Rosji, to w najbliższych dniach należy się spodziewać ataków na Odessę, bo zajęcie tego portu będzie strategicznym celem - miasto było już wcześniej bombardowane, ale nie doświadczyło takiej inwazji jak choćby Mariupol. Co warto podkreślić, to właśnie ok. 120 km od wybrzeża Odessy doszło do zatopienia Moskwy, flagowego krążownika rosyjskiej armii. A co później? Trudno chyba o lepszy komentarz niż słowa ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego:

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojna Ukraina-Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy