Najpierw zniszczyliśmy milion min. Teraz wydamy na nie miliony
Ministrowie Obrony Narodowej Polski, Litwy, Łotwy i Estonii złożyli rekomendacje wycofania swoich krajów z Konwencji Ottawskiej, która zakazuje używania min przeciwpiechotnych. Wcześniej Polska na własny koszt pozbawiła się ponad miliona takich min, których potrzeba w obronie interesów naszego kraju w ostatnich latach wydaje się znacząco wzrastać. Niemniej powrót do min przeciwpiechotnych to także dużo pytań, jak to, skąd je szybko weźmiemy oraz jak je zaimplementujemy.

Spis treści:
Polska coraz bliżej powrotu do min przeciwpiechotnych?
Zagrożenia militarne wobec państw członkowskich NATO graniczących z Rosją i Białorusią znacząco wzrosły. W świetle tej niestabilnej sytuacji bezpieczeństwa - naznaczonej agresją Rosji i ciągłym zagrożeniem jakie stanowi dla społeczności euroatlantyckiej - kluczowe jest określenie wszystkich środków, które mogą posłużyć do wzmocnienia naszych zdolności odstraszania i obrony. [...] W świetle tych rozważań, my - Ministrowie Obrony Estonii, Łotwy, Litwy i Polski - jednogłośnie rekomendujemy wypowiedzenie Konwencji Ottawskiej. Nasza decyzja to czytelny przekaz: nasze kraje są gotowe i mogą użyć każdego niezbędnego środka do obrony naszego terytorium i wolności.
To treść oświadczenia polskiego Ministerstwa Obrony Narodowej na temat deklaracji poszczególnych ministerstw Polski i państw bałtyckich o przekazaniu rekomendacji ws. wycofania się z Konwencji Ottawskiej. Mówi ona o zakazie użycia, składowania, produkcji i transferu min przeciwpiechotnych oraz o ich zniszczeniu. Jej nazwa wzięła się od Ottawy, w której 3 grudnia 1997 roku złożono pierwsze podpisy pod tym dokumentem. Obecnie Konwencja Ottawska jest ratyfikowana przez 160 państw, a Polska zrobiła to 27 grudnia 2012 roku, podlegając jej zapisom od 2013 roku.
Czym jest Konwencja Ottawska?
Zapisy Konwencji Ottawskiej zobowiązują sygnatariuszy do wyzbycia używania min przeciwpiechotnych w działaniach wojennych, ich przechowywania czy prowadzenia badań nad ich rozwojem. Przy tym każde państwo ratyfikujące Konwencję ma obowiązek zniszczyć posiadane przez siebie miny przeciwpiechotne i raportować o tym inne strony oraz Sekretarzowi Generalnemu Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Według zapisów Konwencji Ottawskiej mina przeciwpiechotna oznacza minę "przeznaczoną do wybuchu wskutek obecności, bliskości lub zetknięcia się z nią osoby, powodującą unieszkodliwienie, zranienie lub zabicie jednej lub więcej osób. Miny zaprojektowanych tak aby wybuchały wskutek obecności, bliskości lub zetknięcia z pojazdem, ale nie osób, które są wyposażone w urządzenia zabezpieczające przed manipulowaniem nie uznaje się za miny przeciwpiechotne z powodu posiadania takiego urządzeń".
W prostych słowach założenia ta Konwencja ma ograniczyć użycie tzw. "głupich" min przeciwpiechotnych, które są aktywowane przez samą ofiarę i są przeznaczone do atakowania ludzi. To broń, która jest skuteczna, stanowi oczywiście zagrożenie także dla cywili, a nie tylko wrogich żołnierzy.

Polska wraca do min przeciwpiechotnych? Wcześniej zniszczyliśmy ich ponad milion
Trzeba pamiętać, że oświadczenie o rekomendacjach ministerstw to nie decyzja o wycofaniu z Konwencji Ottawskiej. Tę musi podjąć prezydent. Po stosownym podpisie zapisy Konwencji przestają obowiązywać dane państwo po pół roku. De facto więc zapowiedzi ministerstw obrony Polski i państw bałtyckich są deklaracjami, które trzeba najpierw przekuć w odpowiednie działanie oraz dokumenty rozpoczynające proces wycofania z Konwencji Ottawskiej.
Warto przy tym spojrzeć w przeszłość i sprawdzić, ile min przeciwpiechotnych zniszczyła Polska. Odpowiedź na to przyszła podczas 15. spotkania państw stron Konwencji w Santiago, w 2016 roku. Wtedy ambasadorka Polski w Chile Aleksandra Piotrowska podała, że zniszczyliśmy 1 055 971 min. Miał to być cały posiadany przez nas zapas tej broni. Warto przy tym podkreślić, że ten proces w Polsce zaczęto jeszcze przed ratyfikowaniem Konwencji Ottawskiej. Co więcej, już od 1998 roku dobrowolnie wypełnialiśmy jej najważniejsze założenia tj. nie produkowaliśmy, nie eksportowaliśmy i nie wykorzystywaliśmy min przeciwpiechotnych w operacjach wojskowych.
Ratyfikując Konwencję Ottawską można posiadać miny przeciwpiechotne
Jeszcze w trakcie obowiązywania ratyfikacji Konwencji Ottawskiej przez Polskę pojawiały się głosy, że jej zobowiązania zostały wypełnione przez nas "na szybko", bez rozważenia możliwej furtki do zachowania min przeciwpiechotnych. Wszystko dlatego, że ta konwencja nie zabrania bezwzględnie ich posiadania.
Jak wskazaliśmy, Konwencja Ottawska dotyczy tzw. "głupich" min, opartych o np. siłę nacisku. Jednak nie zakazuje posiadania inteligentnych pól minowych, wykorzystujących, chociażby zdalnie sterowane miny przeciwpiechotne, które są aktywowane przez operatora. Według niektórych opinii Polska miała możliwość zmodyfikowania przynajmniej części swoich min do tego, aby spełniały założenia Konwencji. W ten sposób dalej mielibyśmy dodatkowe zdolności obronne, respektując przepisy prawa.
Zbyt duży koszt?
Jak jednak wskazuje analityk wojskowości prof. Rafał Kopeć, takie modyfikacje "głupich" min przeciwpiechotnych niekoniecznie muszą być opłacalne. Wszystko przez to, że koszt takiej modyfikacji de facto znacząco może przekroczyć jej wartość, w porównaniu do innych rozwiązań obronnych.
- Ewentualna konwersja klasycznych min przeciwpiechotnych do tych, które stanowiłyby element tzw. inteligentnych zapór (w praktyce chodzi o zdalnie sterowane minowe zapory przeciwpiechotne) byłaby bardzo utrudniona. Mina to nie tylko ładunek wybuchowy, ale również system aktywowania, który musiałby być zupełnie inny. Co więcej, miny zgodne z Konwencją Ottawską nie mogą być wyposażone w układy uniemożliwiające ich dezaktywację. Taka zapora minowa to więc dość skomplikowany system, w skład którego wchodzą elementy nieobecne w „klasycznych” minach przeciwpiechotnych, jak system sensorów służący do wykrywania i lokalizacji, system łączności czy źródła zasilania. Z klasycznych min można byłoby więc co najwyżej wykorzystać niewielką część, stanowiącą ułamek ceny miny "inteligentnej". Z powodu skomplikowania systemów zdalnie sterowanych zapór przeciwpiechotnych, stosunkowo wysokich kosztów oraz wątpliwości co do użyteczności na polu walki (m.in. konieczność angażowania operatora) znalazły one dość ograniczone zastosowanie. Tymczasem wartość klasycznych zapór minowych zasadza się na połączeniu efektywności, bezobsługowości oraz niewielkich kosztów - stwierdza dla Interii GeekWeek prof. Rafał Kopeć, kierownik Katedry Myśli Strategicznej w Instytucie Bezpieczeństwa i Informatyki Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie.
Duże koszty inteligentnych zapór minowych przyczyniły się do tego, że takowe nie zostały przyjęte w Polsce od momentu ratyfikowania Konwencji Ottawskiej jako alternatywa dla min przeciwpiechotnych. A warto przypomnieć, że pracowano np. nad systemem sterowanych ładunków wybuchowych Jarzębina-S, który miał być właśnie zdalnie sterowaną zaporą minową. Ówczesny Inspektorat Uzbrojenia anulował przetarg na tego typu systemy w maju 2016 roku, ze względu na to, że najkorzystniejsza oferta i tak była za droga. Przyjmując, że Polska ostatecznie wycofa się z Konwencji Ottawskiej, plany modernizacji o inteligentne pola min przeciwpiechotnych prawdopodobnie mogą zostać wyrzucone do kosza. Co nie zmienia faktu, że nawet przy tańszych minach czekają nas koszty idące w miliony.
Skąd wziąć miny przeciwpiechotne dla Polski?
Mówiąc, że Polska może wycofać się z Konwencji Ottawskiej, mówimy więc o chęci przywrócenia dość dużych zapasów zdolności, których w ogóle już nie posiadamy. Chcąc de facto odbudować od zera zapasy min przeciwpiechotnych, należy zastanowić się, skąd Polska może je pozyskać. Najbardziej oczywistymi kierunkami na ten moment są Stany Zjednoczone i Korea Południowa. Oba te państwa nie podpisały Konwencji Ottawskiej i do tej pory posiadają zapasy różnych min przeciwpiechotnych. Niemniej te zapasy wiążą się z ograniczeniami, które mogą wpłynąć na ich dostępność na rynku.
Jeżeli chodzi o USA, to te przez ostatnie lata mimo niepodpisania Konwencji Ottawskiej, przestrzegały części ich zapisów, m.in. nie produkowali ich. 27 czerwca 2014 roku ówczesny rzecznik Pentagonu John Kirby podał, że Stany Zjednoczone posiadają zapas ponad 3 milionów min przeciwpiechotnych. Jednak wtedy w związku z decyzją administracji USA o ograniczeniu wykorzystywania takich min, Amerykanie mieli w planach stopniowe wygaszanie tych zapasów, poprzez ich stopniowe niszczenie.

Należy bowiem pamiętać, że takie miny wykorzystują np. zużywające się z czasem elementy jak baterie. Według deklaracji Kirbiego w ciągu 10 lat pierwsze miny z amerykańskich zapasów miały zacząć tracić swoje zdolności bojowe, a w 2034 wszystkie mają być całkowicie bezużyteczne. Od tamtego czasu nie ma informacji, że USA wznowiły produkcję min przeciwpiechotnych. W przypadku Korei Południowej to według raportu Landmine Monitor 2024 znajduje się ona na liście państw, które opracowują, produkują lub nabywają miny przeciwpiechotne. Duża część z nich jest jednak wykorzystywana przez samych Koreańczyków, do minowania terenów strefy zdemilitaryzowanej. Według tego samego raportu innymi producentami min przeciwpiechotnych są m.in. Indie, Pakistan czy Birma. Niemniej w perspektywie kolejnych lat warto się zastanowić, czy nie trzeba byłoby rozwinąć krajowych zdolności do produkowania takiej broni. To należałoby zacząć od razu po wycofaniu z umowy, aby zapewnić sobie masowe dostawy i uzupełnienie zapasów.
- Polskie firmy - przede wszystkich bydgoska Belma - mają określone zdolności w zakresie produkcji min. Jeśli jednak ma to być produkcja na dużą skalę, należy odtworzyć możliwości utracone przed wielu laty. Ze względu na prostotę min jest to jednak najzupełniej możliwe. Szacuje się, że zdolność do masowej produkcji min przeciwpiechotnych moglibyśmy uzyskać w ciągu około dwóch lat - wskazuje prof. Rafał Kopeć.
Dalsze ograniczenia i nowe obowiązki
Należy jednak pamiętać, że wycofanie z Konwencji Ottawskiej przez Polskę nie oznacza "wolnej amerykanki" w kontekście min przeciwpiechotnych. We wspomnianym na początku oświadczeniu w sprawie rekomendacji ministrów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii, zaznaczono, że nawet po wycofaniu państwa te nadal mają przestrzegać prawa humanitarnego. To jednak wymaga, że obok samej decyzji o powrocie wykorzystania min przeciwpiechotnych należy zastanowić się, jak wprowadzić je tak, aby stanowiły np. jak najmniejsze zagrożenie dla cywili.
Przy obecnej sytuacji geopolitycznej można uznać, że takie miny mogą zostać wykorzystane np. do budowy umocnień Tarczy Wschód. Jednak także wykorzystanie takich min przeciwpiechotnych w planowaniu taktyki obronnej i w warunkach działań wojennych powinno zostać poddane analizie w przypadku planów wycofania się Polski z Konwencji Ottawskiej. Istotne jest oszacowanie, ile takich min potrzebowałyby nasze siły zbrojne na wypadek wojny, jakich rodzajów min przeciwpiechotnych potrzebujemy przy naszych założeniach strategicznych i taktycznych, jakie posiadamy platformy do ich rozstawiania, a nawet, na jakich terenach możemy stawiać takie pola min przeciwpiechotnych w przygotowaniach do obrony. To także może dotyczyć kwestii prawnych np. jak blisko terenów osiedlonych może zostać rozstawione pole takiego rodzaju min, co może być ważne przy ich wykorzystaniu w ramach rozbudowy umocnień we wschodniej części kraju. Należy mieć nadzieję, że głośne deklaracje i zapowiedzi kierunku wyjścia Polski z Konwencji Ottawskiej wiążą się już z przynajmniej częściowymi analizami takich zagadnień. Bo bez tego na symbolicznym wycofaniu może się skończyć.