Nowe zachodnie pociski JDAM-ER i Storm Shadow wzmocnią Ukrainę

Wygląda na to, że do nieudanych testów pocisków Szatan-2 i kurczących się zapasów amunicji i czołgów Rosja musi dołożyć kolejny problem - ukraińskie siły mogą liczyć na wzmocnienie ze strony nowego wyposażenia NATO, a mowa o amerykańskich pociskach kierowanych GPS JDAM-ER i brytyjskich Storm Shadow.

Wygląda na to, że do nieudanych testów pocisków Szatan-2 i kurczących się zapasów amunicji i czołgów Rosja musi dołożyć kolejny problem - ukraińskie siły mogą liczyć na wzmocnienie ze strony nowego wyposażenia NATO, a mowa o amerykańskich pociskach kierowanych GPS JDAM-ER i brytyjskich Storm Shadow.
Storm Shadow i JDAM-ER (na zdjęciu) dla Ukrainy coraz bliżej. Co to za pociski? /Michael Ammons/U.S. Air Force /Getty Images

Chociaż rosyjscy propagandyści robią, co mogą, by zniechęcić zachodnie kraje do przekazywania Ukrainie swojego wyposażenia wojskowego, siły NATO pozostają nieugięte - pomimo gróźb "zamiany Londynu w pył" premier Wielkiej Brytanii, Rishi Sunak, zadeklarował podczas sobotniej konferencji w Monachium, że jego kraj może zostać pierwszym, który przekaże obrońcom Kijowa pociski dalekiego zasięgu. I choć nie wdawał się w szczegóły na temat konkretnych systemów uzbrojenia, jego wypowiedzi z miejsca ożywiły spekulacje.

Storm Shadow dla Ukrainy coraz bliżej. Co to za pociski?

Dziś dowiadujemy się, że najprawdopodobniej odnosił się do pocisków Storm Shadow, szczególnie że doniesienia o ich możliwym przekazaniu zaczęły pojawiać się już pod koniec ubiegłego roku. Co ciekawe, nie brakowało w nich polskiego wątku, bo jak sugerowały seriwsy Militarymonitoring i Bulgarianmilitary, próby zintegrowania wspomnianych pocisków z ukraińskimi samolotami miały odbyć się w naszym kraju. I tu dochodzimy do kolejnego argumentu "za" Storm Shadow, a mianowicie relatywnie łatwo można je zintegrować z wyposażeniem, jakim obecnie dysponuje Kijów, np. radzieckimi bombowcami Su-24M czy myśliwcami MiG-29 i Su-27.

Reklama



Jeśli tak się stanie, w ręce Ukraińców po raz pierwszy trafi broń, której zasięg pozwoli na atakowanie nie tylko okupowanych terenów Ukrainy, ale i celów na terytorium Rosji, choć siły dyplomatyczne Wielkiej Brytanii z pewnością zadbają o to, by zniechęcić Kijów do takiego wykorzystania tego rozwiązania.

Mowa bowiem o konwencjonalnym pocisku manewrującym klasy powietrze-ziemia o dalekim zasięgu (250 do 400 km, a wersje nieeksportowe nawet 500 km) i niskiej wykrywalności (wysokość przelotu rakiety wynosi zaledwie 40 - 150 m, a jej prędkość nawet 1000 km/h).

Pocisk Storm Shadow, inaczej SCALP-EG, mierzy 5 metrów długości i 63 cm szerokości, a jego waga to 1300 kg (masa głowicy wynosi 450 kg), dzięki czemu idealnie nadaje się do atakowania obiektów wojskowych czy składów amunicji (jest w stanie przebić 2-4 metry żelbetu). Szczególnie że jego skuteczność znacznie poprawiają też automatyczne naprowadzanie pozwalające na precyzję 1-3 metry (nawigacja inercyjna, GPS i TERPROM) oraz dwustopniowa głowica - w momencie uderzenia pierwsza część wypala otwór, przez który wlatuje druga część, dzięki czemu cała energia pocisku jest wykorzystywana do zniszczenia celu.

JDAM-ER zmienia każdą bombę w "inteligentny pocisk kierowany"

A to jeszcze nie wszystko, bo jak informuje Bloomberg, Stany Zjednoczone mają przekazać Ukrainie także system, który zmienia "głupie bomby" w "inteligentną amunicję". Mowa oczywiście o JDAM (Joint Direct Attack Munition), czyli systemie elektronicznym mocowanym na zwykłych niekierowanych bombach, który zmienia je w precyzyjnie kierowaną amunicję.

Przekształcone bomby są kierowane przez inercyjny system naprowadzania, który jest sprzężony z GPS - wykorzystuje czujniki ruchu, obrotu oraz specjalny komputer do ciągłego obliczania pozycji, prędkości i orientacji poruszającego się obiektu bez zewnętrznych odniesień.

Taki upgrade zapewnia możliwość precyzyjnego ataku na wrogie jednostki oddalone nawet o 28 km, a przy specjalnym systemie skrzydeł zasięg zwiększa się do 80 km i to właśnie tę wersję otrzymać ma Ukraina, bo w doniesieniach Bloomberga pojawia się nazwa JDAM-ER, czyli z dopiskiem "rozszerzony zasięg" (efekt współpracy połączonych sił amerykańsko-australijskich). W system można wyposażyć bomby o wadze od 230 do 910 kg, które zyskają minimalną dokładność poniżej 5 m, a w przypadku zablokowania lub utraty sygnału GPS 30 m.

Jak tłumaczą eksperci, JDAM-ER może być kluczem do nowej kampanii powietrznej w Ukrainie, bo ukraińskie siły w końcu zyskają możliwości równe rosyjskim. I choć Pentagon nie potwierdził oficjalnie, że przekaże Ukrainie ten system, to nieokreślona "precyzyjna amunicja powietrzna" była częścią pakietu pomocowego o wartości 1,9 miliarda dolarów, który Pentagon ogłosił w grudniu, a Boeing otrzymał 20 stycznia zamówienie na produkcję JDAM-ER opiewające na kwotę 40,5 mln dolarów, więc wszystko układa się w logiczną całość.

Polecamy na Antyweb | Abrams z AI robi wrażenie? Prawdziwy potencjał kryje się jednak gdzie indziej

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: JDAM | Storm Shadow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy