Pierwszy F-16 utracony przez Ukraińców? Bezczelna manipulacja Rosjan

W polskiej przestrzeni informacyjnej rozpowszechniono nagranie, mające pokazywać moment pierwszego strącenia myśliwca F-16 na Ukrainie. Całe nagranie jest jednak manipulacją, żerującą dodatkowo na tragedii w Polsce.

Od momentu, gdy oficjalnie prezydent Zełenski zapowiedział F-16 na Ukrainie, Rosjanie rozpoczęli ofensywę medialną. Jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać nagrania i zdjęcia, mające rzekomo pokazywać zachodnie myśliwce zniszczone przez Rosjan.

Oczywiście były to zwykłe manipulacje, będące tak naprawdę materiałami z przeszłości z innych krajów. Rosyjskie kanały propagandowe nawet rozpowszechniały nagrania ich spadających samolotów nad Ukrainą, próbując wmówić, że to F-16.

Reklama

Podobną zagrywkę zastosował jeden z polskojęzycznych profili na platformie X. Rozpowszechnił nagranie, na którym widać katastrofę wojskowego samolotu. W tle możemy usłyszeć rozmowę, sugerującą, że film został nagrany na Ukrainie.

Opis do niego mówi, że widoczny samolot to F-16, który "padł bez walki". Post z tak podpisanym nagraniem dotąd wisi na platformie X... pomimo udowodnienia, że stanowi niezwykle paskudną manipulację.

Nagranie bowiem przedstawia moment katastrofy polskiego samolotu szkoleniowego M-346 Bielik w Kosakowie z 12 lipca. Samo nagranie zdradza m.in. widoczna stacja paliw sieci Orlen i klatka, na której widać polską rejestrację na przejeżdżającym samochodzie. Nie mówiąc o tym, że samo wydarzenie miało miejsce niedawno i wydarzenie na nagraniu jest powszechnie znane.

Fejki o straconym F-16 przez Ukraińców

Tak bezczelne sianie dezinformacji wykorzystujące niedawną tragedię nie przeszło bez echa. Internauci od razu rozpoznali fejka i wyrażają wobec autora jedynie negatywne opinie. I bez względu na to, czy wrzucenie tego nagrania z takim podpisem było celową dezinformacją, czy głupim żartem, zasługuje to na duże potępienie.

Pamiętać warto, że jak ten wpis został zrobiony po macoszemu i wręcz nie miał szansy kogoś przekonać, tak istnieje wiele podobnych fejków, które na pierwszy rzut oka mogą być cięższe do zweryfikowania. Dezinformacja w social mediach nt. wydarzeń na Ukrainie opiera się właśnie na bardzo podobnym schemacie.

Na podstawie głośnych wydarzeń bierze się materiały jak zdjęcia i filmy, które po dodaniu odpowiedniego opisu mogą sprawiać wrażenie wiarygodnych. Jeżeli osoba, która widzi taki materiał z odpowiednim opisem, nie zrobi weryfikacji, może uznać taką dezinformację za prawdziwą. Dotyczy to obu stron konfliktu np. akcją "dokumentowania" strącanych F-16 na Ukrainie przez zdjęcia jakiegoś wypadku myśliwca z USA lub pokazywaniem trudnego do zidentyfikowania wozu, próbując przekonać, że to na pewno najnowszy system uzbrojenia Rosjan.

Chcąc się ochronić przed taką dezinformacją w social mediach, warto pamiętać, że jeżeli mamy do czynienia z materiałami, które widocznie bazują na emocjonalnym przekazie przy bardzo głośnej na ten moment sprawie, warto być wobec nich ostrożnym. W przypadku zdjęć i filmów dobrym sposobem są narzędzia do wyszukiwania źródeł m.in. wyszukiwanie obrazem w Google. Dzięki temu możemy zobaczyć, czy dane zdjęcie nie było postowane wcześniej przy zupełnie innych wydarzeniach.

***

Co myślisz o pracy redakcji Geekweeka? Oceń nas! Twoje zdanie ma dla nas znaczenie. 

***

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 90 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Geekweek na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: F-16 | Ukraina
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy