Polska przekazała Ukrainie ogromną liczbę czołgów
Wojsko Polskie już na samym początku wojny przekazało ukraińskiej armii tak ogromną liczbę czołgów, że dzięki temu nasi wschodni sąsiedzi mogli obronić większą część kraju przed rosyjskim agresorem i, tym samym, nie pozwolić, by armia Putina jeszcze wiosną 2022 roku stanęła na granicy naszego kraju.
Jak informują eksperci od technologii wojskowych z kanału Technika i Maszyny na serwisie YouTube, Wojsko Polskie od początku wybuchu wojny przekazało ukraińskiej armii 384 czołgi, w tym 290 sztuk T-72, 80 sztuk T- 91 Twardy i 14 sztuk Leopard 2.
Chociaż wielu może zarzucić naszej armii, że oddała Ukrainie strategiczną część floty czołgów, co mogło poważnie osłabić nasze zdolności obronne, to jednak ryzyko się opłaciło i dzięki temu linia frontu od wiosny 2022 roku praktycznie nie zmieniła się i znajduje się daleko od naszych granic, gwarantując nam pełne bezpieczeństwo.
Polska przekazała Ukrainie niemal 400 czołgów
Polski rząd uczynił wszystko, co należało wykonać w tamtym okresie. Nie było to jednak postawienie wszystkiego na jedną kartę. W przeciwieństwie do Ukrainy, Polska znajduje się w strukturach NATO, największego sojuszu obronnego w historii świata. Przekazanie tak ogromnej liczby czołgów było konsultowanie z władzami sojuszu. Gdyby Rosjanie pokonali Ukraińców, zajęli całe terytorium naszego wschodniego sąsiada i zjawili się na granicy z naszym krajem, to wówczas wszystkie kraje NATO, na czele z USA, pomogłyby nam odeprzeć atak.
Stany Zjednoczone na kilka dni przed wybuchem wojny w Ukrainie rozpoczęły transport ogromnych ilości sprzętu militarnego do Polski, który później był transportowany na Ukrainę. Ogromną rolę odegrała tutaj kolej i lotnisko w Rzeszowie. Wiele źródeł wskazuje, że Waszyngton od początku miał umowę z polskimi władzami. Nasz kraj miał pomagać Ukrainie, a w zamian nasza armia miała dostać w przyspieszonym tempie nowe uzbrojenie, które wzmocniłoby nasz potencjał obronny.
Polska pozwoliła Ukrainie zatrzymać Rosjan
Nad wschodnią Europą i w tym Polską zaczęły latać bombowce, myśliwce i samoloty rozpoznania, a w ramach ćwiczeń i wzmocnienia obrony, do portów wpływały okręty zdolne do odparcia ataku rakietowego ze strony Rosji. Gdyby Wojsko Polskie tak szybko nie zareagowało, to dziś wielu Polaków musiałby liczyć się z ucieczką z Polski, gdyby Rosja uderzyła na nasz kraj, lub w życiu w wiecznym strachu, gdyby armia Putina stała na granicy z Białorusią czy Ukrainą.
Eksperci wojskowi z USA i Ukrainy nie mają wątpliwości, że od początku wybuchu wojny, a później ukraińskiej kontrofensywy, najważniejszym aspektem działań na froncie było i jest wyeliminowanie jak największej liczby rosyjskich żołnierzy i ciężkiego sprzętu. Ma to na celu osłabienie potęgi rosyjskiej armii, z którą trzeba się liczyć. Udało się tego dokonać, gdyż przedstawiciele Pentagonu podali, że za ułamek części rocznego budżetu USA na armię, pozbawiono Rosjan połowy zdolności bojowej ich armii.
Rosja nie ma siły walczyć z Polską i całym NATO
Ocenia się, że w konwencjonalnej wojnie, Rosja obecnie nie dałaby rady walczyć z polską armią, a co dopiero mówić o całym NATO. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że Rosja od ponad roku nie ma na swoim koncie żadnych znaczących sukcesów w zdobyciu ważnych ukraińskich miast. Od trzech tygodni agresorzy w stylu "mięsnych szturmów" nie są w stanie zdobyć Awdijiwki, a co dopiero ruszyć na Charków, Słowiańsk czy Kijów. Jak podał ISW, Rosjanie stracili co najmniej 200 tysięcy żołnierzy, a 300 tysięcy zostało rannych.